wtorek, 19 czerwca 2012

[ XXXVII ]


By do ciebie wracać każdą nocą złotą

[ Pocieszenie w bólu ]

- Jusia, spokojnie – usłyszała głos Michała.
- Jak mogę być spokojna? On je zaraz wszystkie przeleci na barze. Dlaczego mu nie przerwałeś? – załkała w koszulkę szatyna.
- Zagadałem się z Bartkiem, przepraszam – przytulił ją do siebie.
- Przynajmniej wiem, jaki jest. Zabierzesz mnie stąd?
- Chyba nie chcesz wracać do hotelu, co? Pomyślmy – wzrok chłopaka padł an Kurka.
- Mogę w czymś pomóc? – spytał bełchatowianin.
- Może… - zaczął niższy z siatkarzy. Jedno spojrzenie Bartka na bar wystarczyło.
- Myślę, że lepiej jak Justyna przenocuje u mnie.
- Chyba nie powinnam…
- Powinnaś – Kubiak wepchnął ją w ramiona kumplowi. – Bądźcie grzeczni, przyjdę rano.


[ Brunetka i Szatyn ]

Niepewnie weszła do mieszkania chłopaka. Czuła się dziwnie i zarazem okropnie. Nie mogła wymazać z pamięci jednego widoku.
- To było ohydne – mruknęła.
- Racja. Tak mi za niego wstyd. Mogę cię przytulić, jeśli chcesz – zaoferował siatkarz.
- Dzięki. Najpierw się wykąpię.
- Jasne. Łazienka zaraz po lewej.
Siedziała w łóżku Bartka, przykryta szczelnie kołdrą. Po chwili wręczył jej kubek herbaty.
- Pracujesz w Politechnice? – zgadnął.
- W sumie to odbywam staż razem z siostrą.
- Ooo, młodsza, starsza?
- A ty co taki ciekawy? Młodsza, Marta – uśmiechnęła się.
- Zajęta?
- Nie, ale chyba Misiek ma ją na oku. Wiesz, strasznie się kłócili na początku. Teraz jest trochę lepiej.
- Rozumiem – zaśmiał się w duchu Bartosz. Skojarzył parę faktów i stwierdził, że Kubiak nie jest taki niewinny. On i jego dziewczyna nieźle sobie z wszystkimi pogrywają. – Może idź już spać. Jutro czeka się podróż – zaproponował.
- Zajęłam ci łóżko…
- Bez gadania. Ja mam wygodną sofę i tego się trzymajmy. – Bartek ucałował policzek dziewczyny i wyszedł.
Sięgnęła po telefon. Czekały na nią 2 wiadomości. Od Michała: „Śpi już w łóżku. Zająłem się wszystkim. Dobranoc :*”. Odpisała mu i zerknęła na drugą, od siostry.
„ Napisz kochana jak emocje opadną. Dobrze byłoby wiedzieć, co u was. Kocham cię :*”
„Śpisz?”
„Nie.”
- Słucham?
- Możemy chwilkę porozmawiać? – spytała brunetka.
- Pewnie kochana. Co tam? – ciepły głos Marty wlał trochę entuzjazmu do jej serca.
- Wiesz… Zrywam ze Zbyszkiem – szepnęła.
- Jusia, co ty mówisz?
- Po meczu podrywały go pomponiary i zaprosiły na imprezę. Poszliśmy tam, a po północy… Lizał z nich wódkę albo co innego. Rozumiesz? Rozbierały się… Oni… Przy wszystkich! – brunetka łkała cicho do słuchawki.
- Moje słoneczko. Przytuliłabym cię, gdybym mogła. Głupek z niego i tyle – blondyna próbowała pocieszyć siostrę.
- To było takie upokarzające i… Czuję jakby mnie zmiażdżył, rozjechał. Martuś, jak ja teraz wytrzymam w klubie? W autokarze jutro?
- Pomogę ci i Michał pewnie też. Nie jest taki zły przecież – zaśmiała się młodsza Nowaczykówna.
- Oj gdzie tam, dzisiaj też mi pomógł. A teraz jestem w mieszkaniu Kurka. Przemiły facet z niego – przyznała Justyna.
- Ooo, zazdroszczę miejscówki. Pozdrów go potem i podziękuj ode mnie. Tylko nie kompromituj mojej osoby jakimiś historyjkami – Marta udzielała rad dziewczynie.
- Dobrze, dobrze. Bez obaw. Ja cię już dłużej nie męczę. Idź spać. Jutro się zobaczymy.
- Napisz, to nawet pod halę przyjdę – zaoferowała blondynka.
- Tylko nie bij Zbyszka – mruknęła Jusia.
- Oj tam, troszkę byś mi mogła pozwolić. Wiesz, że ja jestem z natury spokojna.
- Taaak, oczywiście. Jak ja.


[ Szatyn – cichy pomocnik ]

                Michał jakoś dotargał kumpla do łóżka. Zgarnął go z imprezy zaraz po wyjściu Justyny i Bartka. Nie wiedział, jak jego przyjaciel mógł zrobić coś takiego. Inaczej ludzie się zachowują, gdy są wolni a inaczej, gdy w związku. Chyba tych dwóch rzeczy nie odróżniał Bartman.
                Szatynowi emocje nie pozwalały zasnąć. Linia Marty była zajęta. Domyślił się, że rozmawia z siostrą i słusznie. W końcu doczekał się upragnionego sygnału.
- Streszczaj się, bo przystojny brunet ściąga właśnie koszulkę – mruknęła.
- Martuś!
- Już tak się nie bulwersuj. Żartowałam.
- Mam nadzieję. Mam dość wrażeń na dziś – westchnął.
- Wiem, kochany. Dziękuję za opiekę nad siostrą – blondynka cmoknęła do słuchawki.
- Brakuje mi ciebie. Może ty byś mi ułatwiła zasypianie.
- Oj Miśku. Pomyśl sobie o mnie, bo ja też o tobie myślę – szepnęła.
- Chcesz się łączyć telepatycznie? A mogę sobie wyobrazić ciebie w moim łóżku? – wymruczał siatkarz do słuchawki.
- Yhy, może od razu w samej bieliźnie? – ironizowała dziewczyna, uśmiechając się pod nosem.
- Mów dalej.
- Napaleńcu ty, uspokój się.
- Ale to była piękna wizja, Martusiu – jęknął zawiedziony.
- Obejrzyj sobie film pornograficzny, a nie tu mnie w takie nieczyste rzeczy mieszasz.
- Taa… Odezwała się ta najczystsza.
- Michale, zaraz się doigrasz. A już chciałam ci powiedzieć coś miłego – rzuciła poważnym tonem.
- Będę grzeczny, powiedz mi – zaskamlał jak pies.
- Nie wiem, jak ja do tej pory mogłam lubić spać sama….
- Jakie to urocze i słodkie. OD teraz masz miejsce w moim łóżku i zawsze z chęcią cię przytulę – powiedział szatyn.
- Nie mogę się doczekać.
- Ja też, ale teraz już naprawdę dobranoc.
Rano miał pełne ręce roboty. Najpierw musiał obudzić śpiącego Bartmana. Po nieudanych próbach szturchania, zabrał doniczkę, nalał do niej wody i wylał zawartość na kolegę. Efekt był natychmiastowy.
- Podarło cię? – Zbyszek przecierał oczy.
- Raczej ciebie wczoraj. Przemyśl swoje zachowanie podczas śniadania. Na razie.
- A ty dokąd? – krzyknął za nim, ale Michał był już na korytarzu.
Kolejnym zadaniem było odebranie Justyny. Wczoraj spakował jej rzeczy skrupulatnie do walizki, żeby nie musiała się spotykać z brunetem. Zamierzał oddzielać tą parę od siebie, by się nie pozabijali.
Zadzwonił do drzwi Bartka. Miał nadzieję, że brunetka ma się już lepiej. Otworzył mu siatkarz.
- Siema Misiek. Wchodź.
- Jak tam? Wszystko gra? – spytał Kubiak.
- Pewnie. Justynka zaraz wyjdzie z łazienki. Zjesz coś? – zaproponował Kurek.
- Może faktycznie masz rację. W hotelu nie zdążyłem nic ugryźć. Dawaj, co tam masz dobrego.
- Dla mnie tez coś poproszę – odparła dziewczyna, zjawiwszy się w kuchni.
- Ooo, cześć. Wyspałaś się? – spytał warszawianin.
- Pewnie, w miarę możliwości. Dzięki za wszystko chłopaki.
Niecałe pół godziny później stali w drzwiach, żegnając się. Justyna sprawdziła, czy wszystko zabrała.
- Jak coś, to nic nie zginie. Będzie czekać na kolejne odwiedziny – uśmiechnął się Bartek.
- Chyba nie w tym sezonie.
- Cicho Kubik, jeszcze ogracie Skrę w finale – zaśmiała się Justyna.
- Czekam na to. A! Bym zapomniał. Czekajcie! – krzyknął szatyn i pognał w głąb mieszkania. Po chwili wrócił z jakąś papierową torbą. – To dla ciebie Michaś.
- A co to za prezenty? – próbowała podejrzeć Jusia.
- Tajemnica siatkarzy. Ważne, że Kubiak wie, o co chodzi – Kurek mrugnął do kolegi.
- Pff… Na razie – pomachała dziewczyna.


[ Nie ma to jak w domu ]

Czekałam na parkingu, aż zjawi się autokar z drużyną Politechniki. Co prawda Michał informował mnie o sytuacji, ale wolałam zabrać siostrę do mieszkania z dala od pewnego osobnika. Przyznam, że owy pan swoim zachowaniem bardzo mnie zawiódł i stracił moją sympatię.
Za niego nadrabiał Kubi. W drodze powrotnej usiadł z Justyną i zapobiegał spotkaniu Bartmana. Nie miałam pojęcia, jak mu się odwdzięczę. A na dodatek ja zafundowałam mu potajemny związek.
Uśmiechnęłam się na widok znajomych twarzy a oknach. Cierpliwie czekałam, aż odnajdą swoje walizki. Pierwsza dotarła do mnie brunetka. Przytuliłam ją do siebie z całych sił. Widziała po jej oczach, w jakim jest stanie. Wcale jej tego nie życzyłam.
- Tęskniłam, wiesz?
- Ja też. Wyjazdy bez ciebie są nieudane – przyznała.
- Oj tam. Zbieg okoliczności. Poradzimy sobie z tym – chwyciłam ją za rękę.
- Jusia, tu masz torby. Widzę, że siostry znów w komplecie – przywitał nas Kubiak.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do niego. Miałam ogromną ochotę się do niego przytulić i widziałam, że on też.
- Nie ma za co, mała.
- Pff… Duży się odezwał – prychnęłam teatralnie.
- Dobra, przestańcie. Idę do toalety, a wy się mi tu nie pozabijajcie – przerwała nam brunetka.
- Przecież pójdę z tobą. Nie zostawiaj mnie z nim – jęknęłam i pobiegłam za nią.
Gdy zniknęła za drzwiami WC, oparłam się o ścianę. Nagle ktoś szturchnął mnie w ramię. Zerknęłam zza rogu w zaułek korytarza i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Moja ty aktorko – szepnął Michał i przytulił mnie mocno. Również go objęłam i słuchałam bicia serca.
- Jeszcze nas w filmie zatrudnią – zaśmiałam się cicho.
- Brakowało mi ciebie – odchylił się, by spojrzeć mi w oczy.
- Chętnie bym dzisiaj przyszła, ale nie chcę Jusi zostawiać samej. Potrzebuje teraz wsparcia.
- Oczywiście, że tak. Spotkamy się innym razem – siatkarz gładził dłonią mój policzek.
- Zaraz wyjdzie Justyna. Lepiej się zmywaj – ostrzegłam.
- Już, już – odparł i pocałował mnie z zaskoczenia. Smak jego ust nic się nie zmienił, a ja doskonale go pamiętałam. Nie przeszkadzało mi to, że musiałam wspinać się na czubki palców. Te chwile były tego warte.
- Ktoś ci mówił, że masz słodkie usta? – wymruczał szatyn.
- Pan jest pierwszy, panie Kubiak.
- Kocham panią, pani Marto – wyznał prosto do mojego ucha. Musnął jeszcze moje wargi, zanim przerwał nam trzask drzwi. Szybko oderwałam się od niego i ruszyłam w stronę głównego wejścia.
- Ooo, przyszłaś za mną?
- Czekałam za tobą. Wiesz, jaki jest Kubiak – przewróciłam oczyma.
- Tak się droczycie, a potem was w łóżku znajdę – zażartowała moja siostra, a ja wiedziałam, jak blisko była prawdy.
- Oj tam, to co robimy wieczorem?
- Imprez mam dość na cały rok. Wolę zostać w domu.
Przespacerowałyśmy się pod nasz blok. Ciągnęłam po chodniku jej walizkę. Szłyśmy obok siebie, więc mogłam zobaczyć jej smutny wyraz twarzy, kąciki ust opadnięte w dół. Coś ściskało mnie w środku.
- Jak się czujesz? Ale tak naprawdę – spytałam cicho, gdy byłyśmy już w mieszkaniu.
- Bez zmian. Dalej rozjechana…
- Normalnie bym go najchętniej za jaja powiesiła – przyznałam.
- Zapewne ciekawy to byłby widok, ale nie warto. Pokazał ile jest wart – siostra przysiadła na oparciu kanapy.
- Do diabła z nim. Przecież to ciebie kocham – przytuliłam ją z całych sił. Czułam, jak przylgnęła do mnie. Chciałam jej pomóc, jak najlepiej potrafiłam. Zrobiłabym wszystko, żeby była szczęśliwa.
- Ja ciebie też – mruknęła gdzieś w mój brzuch, ale zrozumiałam.
- Możesz na mnie liczyć w każdej kwestii.
- Wiem, wiem. Pasowałabyś do Miśka, wiesz? – popatrzyła na mnie pod górę.
- Co ty nie powiesz – poczochrałam jej włosy, kwitując wszystko uśmiechem.
Obejrzałyśmy jakiś thriller z przystojnym aktorem i poszłyśmy do łazienki. Pomogłam Justynie się ogarnąć, a potem wpakować do lóżka.
- Chodź do mnie – odchyliła kołdrę.
- Żebyś nie żałowała.
Po chwili przepychanek i łaskotania ułożyłyśmy się jak łyżeczki w najlepszej zastawie. Obejmowałam ją za brzuch, przez co wyczuwałam miarowy oddech. Nie mogłam zasnąć, aż do północy i wtedy wpadłam na szalony pomysł.


[ Szatyn i nocna niespodzianka ]

Późną porą przyłożył głowę do poduszki. Kilka minut wcześniej wziął prysznic. Cały czas pisał z Martą. Martwił się o Jusię, bo sytuacja była bardzo nieprzyjemna. Nie zamierzał robić swojej dziewczynie wyrzutów, bo wiedział, że brunetce potrzeba wsparcia i otuchy. Aż z tego wszystkiego przyjechał nocować do swojego mieszkania. Chciał dać Zbyszkowi trochę samotności, licząc, że on wykorzysta ten czas na przemyślenia.
Od momentu przekroczenia progu, aż do teraz, czuł zapach Marty. Siatkarz przypomniał sobie z uśmiechem ich spotkanie, pierwszy wspólny wieczór i noc. Tęsknił za dziewczyną, za jej bliskością. Przypomniała mu, co to znaczy mieć u boku kobietę i jakie to fantastyczne uczucie. Już odważniej mógł mówić o tym, że zostanie w Polsce. Jego rodzice na pewno będą zadowoleni z takiego obrotu sprawy.
Przymknął na chwilę powieki. Drzemał tak przez chwilę, aż nie  rozbudziła go wibracja telefonu. „Otwórz drzwi” –przeczytał wiadomość. I  zdziwił się, widząc nadawcę, ale wyszedł na korytarz. Zerknął przez wizjer, upewniając się czy to nie żart.
- Co ty tu robisz? – spytał szatyn, otwierając szerzej drzwi.
- Justyna już śpi, więc przyjechałam – odparła nieśmiało dziewczyna.
- Moja wariatko – przytulił ją do siebie i oparł podbródek na czubku jej głowy. – Co ci strzeliło do głowy, żeby się o tej godzinie błąkać? Mogło ci się coś stać, głuptasie.
- Jak pomyślałam, że siedzisz tutaj sam… To moja wina, to ja chciałam się ukrywać… - mruknęła blondynka.
- Nie mów tak. Przecież nawet gdybyśmy się ujawnili, to powinnaś zostać z siostrą. Nic się nie dzieje – siatkarz uspokajał dziewczynę.
- Ale zasługujesz na kogoś, kto by był obok ciebie, gdy tego potrzebujesz.
- Już znalazłem – cmoknął jej czoło. – Rozbierz się, a ja zrobię herbaty. Wypijemy w łóżku, co?
-Dobrze. Michał? – spytała Marta, a chłopak się odwrócił. – Kocham cię.
Przesłał jej najsłodszy ze swoich uśmiechów i odpowiedział czule:
- Ja ciebie też.

Siedzieli oparci o poduszki i popijali parujący płyn. Szatyn delikatnie chwycił dłoń dziewczyny i splótł w uścisku. Przez dłuższą chwilę spoglądali na siebie przy łagodnym świetle lampy, stojącej obok łóżka. Michał odłożył kubek i pogłaskał blondynkę po policzku.
- Mimo, że to nie był rozsądny pomysł, to cieszę się, że przyszłaś do mnie – szepnął do niej. Ta uśmiechnęła się sponad kubka, upijając łyk herbaty. Ciepła dłoń przyjmującego rozgrzała ją bardziej niż gorący napój.
- Miło mi to słyszeć – odpowiedziała Marta, gdy przełknęła.
- Chodź tu do mnie – szatyn rozłożył ręce, robiąc miejsce ukochanej. Otulił jej ciało w swoim uścisku. Oboje zamknęli oczy, słuchając swoich oddechów. Żadne z nich nie miało wcześniej takiej osoby.

___________________________________________

Ciąg dalszy mojego psucia, prawda?

A wszystko z okazji urodzin mojej "wredoty" :*
wszystkiego najlepszego kochana :*
jeśli w moich opowiadaniach dzieje się coś złego, wiedz, że z dedykacją dla ciebie :)
mówiłaś, że nie obchodzisz, ale chociaż tutaj u mnie sobie poświętuj, Sylwio ^^

Jak wam się podoba odcinek? :)
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz