środa, 29 czerwca 2011

[ XI ]


Nic nie stoi w miejscu, wszystko się rozwija


[ Pierwszy dzień w pracy ]

                Tak oto została przedstawiona i wprowadzona do ekipy. Nie powiem, przyjęli mnie bardzo miło. Oczywiście zawodnicy nie omieszkali przesyłać mi promiennych uśmiechów i perskich ok. Jacie… I niby mną nikt się wcześniej nie interesował? Teraz mam branie wśród zdolnej siatkarskiej młodzieży warszawskiej. Szok. Trochę mnie tym onieśmielili… Jednak, Marta, ty tu pracujesz, nie flirtujesz, etyka pracy!~
- Chłopaki, grajcie! Nie zerkajcie na Martę! – krzyczał do nich trener, na co ja się zaśmiałam.
- Zawróciłaś im wszystkim w głowie – rzucił młody Pansa, gdy przypadła jego kolej odsiadki na ławce.
- Proszę cię. Jutro przyjdę w worku, bo widzę, że moja bluza i dresy nie zadziałały – mruknęłam.
- Ani mi się waż, świetnie wyglądasz – spojrzał mi w oczy.
- Dzięki – zarumieniłam się lekko.
- Panas, koniec romansu, na boisko!
                A właśnie, co do wczoraj. Było… sympatycznie. Naprawdę. Powiedzmy, że zdobył moje zaufanie. Taki facet to skarb. Po prostu ze świecą szukać. Świetnie bawiłam się w jego towarzystwie. Chyba tego mi właśnie brakowało. Faceta do pogadania, pośmiania, normalnego po prostu. I taki był Patryk. Cieszyłam się, że nagle wszystko mi się tak układa.


[ Szatnia. Juniorzy warszawscy. ]

- I jak tam Patryś? Wyrwałeś już naszą młodą psycholożkę? – śmiali się chłopcy przy przebieraniu.
- O co wam chodzi?
- No myślisz, że nie widać twoich zalotów do niej> Chyba nieźle ci idzie, bo tylko z tobą się tak spoufala.
- Zdaje wam się – uśmiechnął się pod nosem.
- A krowy latają. Panowie, jak się pojawiła niezła partia to na starcie Panas nam ją sprzątnął, zakichaniec – oznajmił Paweł.
- Daj se siana – brunet rzucił w niego treningowa koszulką.
- Oj nie denerwuj się tak – zaśmiali się z niego.
- Bardzo śmieszne.
- No przecież to są żarty, a ty masz minę, jakbyś się chciał nam rzucić do gardeł. Czyli to znak, że ci zależy – dedukował Libero, Michał.
W odpowiedzi otrzymali tylko krzywe spojrzenie kolegi.
- Ale teraz poważnie się pytam. Jak to daleko już zaszło? – Paweł otoczył go ramieniem.
- Serio?
- No mów.
- To dopiero początek. Mam jej numer, ona mój. Raz wyszliśmy na miasto. Nic takiego.
- Od czegoś trzeba zacząć. No t życzymy powodzenia.
                Chłopacy porozchodzili się do domów, a on stwierdził, że poczeka. Oparł się o ścianę obok drzwi do jej pokoiku. Sam nie wiedział po co i co jej powie, ale chciał zostać.
- No i jak przeżyłaś ten dzień z młodzikami? – brunetka spytała towarzyszki.
- Przeżyłam, Oj no, faceci jak faceci. Chyba… Muszą się po prostu przyzwyczaić do mojej obecności. Byli trochę rozproszeni – wyjaśniła blondynka.
- Aha. Trochę. Już to widzę. A Patryś to pewnie miał skręt głowy w stronę krzesełek.
- Justyna!
- Cześć dziewczyny – postanowił ujawnić swoją obecność.
- Eee… Cześć Patryk – zawstydziła się Marta.
- Hej. Aaa… Czyli właśnie mi się przypomniała, że mi się spieszy? Pa – mrugnęła do nich i poleciała.
- Ja nie oczekiwałem tego od niej – tłumaczył się.
- Wiem. Z tym, że ona lepiej od ciebie wie, czego oczekiwałeś.
Roześmiali się oboje.


[ Parkowe alejki. Siatkarz i Psycholożka ]

                Nogi zaniosły nas do parku. Szliśmy tak obok siebie, rozmawiając o błahych sprawach. Jak na krótki czas naszej znajomości gadało nam się całkiem swobodnie. Chyba polubiłam jego towarzystwo. Miło było wiedzieć, że ktoś na ciebie czeka itd.
- A ty nie powinieneś czasem odpoczywać? Łazisz tu ze mną. Pewnie jesteś wykończony – przyjrzałam mu się.
- Oj przestań, wcale nie. Resztą z tobą przebywać sama przyjemność – uśmiechnął się.
- Tak mi wlewaj.
- Ja w dobrej wierze. Nie martw się o mnie.
- Spoko. Powiedz mi, jak to być siatkarzem – synem trenera?
- Och… Wiadomo, że są złośliwi, którzy twierdzą, że ojciec mi wszystko załatwia. Muszę być ponad to. Nie moja wina, że tata jest trenerem. Do wszystkiego doszedłem sam – tłumaczył.
- Ja nie mówię, że nie. Widać, że masz talent i zdolności. Uwierz, że jak ktoś nie umie grać, to go się nie wepchnie wszędzie. Na nic znajomości.
- Dokładnie. Cieszę się, że mnie rozumiesz – delikatnie otoczył mnie ramieniem.
- Staram się.
Nie strąciłam jego ręki. Miło było. W końcu zawsze o tym marzyłam. O wsparciu silnego męskiego ramienia. Dlatego korzystałam z tej chwili.
- Gdzie teraz idziemy? – spytałam, gdy dotarliśmy do granic parku.
- Hmm… Nie wiem, na co masz ochotę i czy masz czas.
- Powiedzmy, że do 18 jestem wolna – uśmiechnęłam się.
- No to może… Zapraszam do mnie?
- Ale twój tata… - zaczęłam.
- Przecież teraz jest w pracy – uśmiechnął się rozbrajająco. – Poza tym, co mu do tego, kogo zapraszam do domu.
- Skoro tak mówisz.
- Spokojnie. Będziemy sami, bo mama jest pewnie u sąsiadki na pogaduszkach. Jak to cię nie zadowala to dodam, że mam zamek w drzwiach od pokoju – zaśmiał się.
- Taaa, to zdecydowanie mnie przekonało – dołączyłam do niego.


[ Szatyn. Trening seniorów na hali. ]

                Walił w piłkę jak oszalały. Całe szczęście, że celnie, bo już by go ochrzanili. A tak to testował wytrzymałość parkietu. W końcu lepiej wyładowywać złość na rzeczach martwych? W był bardzo zły. Ta cała sytuacja z blondynką. Bo on jak już się zebrał w sobie na przeprosiny, to ten smarkacz, Panas, mu wchodzi w paradę. Teraz nie odstępuje dziewczyny na krok, a przy tym palancie nie będzie jej przepraszał.
- Misiek, chcesz nas pozabijać? Cieszymy się z twojej celności, ale może ciut lżej? Ręce mnie już bolą od twoich serwisów – krzyknął Wojtaszek a reszta pokiwała głowami.
- Racja, każdego z nasz już powaliłeś. Opanuj się, nic ci nie zrobiliśmy – poklepał go po ramieniu Zbyszek.
- Sorry chłopaki, poniosło mnie. Obiecuję poprawę.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Co racja, to racja, to tylko trening. Z drugiej strony przynajmniej mieliście okazję się sprawdzić w przyjęciu super mocnego i skutecznego serwisu – stwierdził trener. - Cali? Skoro tak, to zmykajcie.
                Dotąd bardzo lubił trenera. Był w jego oczach fajnym facetem z dobrym podejściem do zawodników. Ta praca była dla niego stworzona. Ale odkąd nazwisko Panas kojarzyło mu się z pewnym ciemnowłosym młodym dryblasem, jakoś i mniej przychylniej podchodził do Radosława. Nie chciał, żeby tak było, ale to działo się samo z siebie. Starał się tego nie okazywać, bo w sumie sam nie wiedział, o co się tak wściekał. O jedne głupie przeprosiny? I to w nim wyzwalało tyle emocji?
- Starzejesz się Michale, starzejesz – mruknął do siebie.


[ Dom rodziny Panasów. Zacisze pokoju Bruneta. ]

                Faktycznie, byliśmy sami. Może z innym facetem bałabym się zostać w takich okolicznościach, ale Patryk to inna sprawa. Kulturalny, szarmancki, uprzejmy i mogłabym jeszcze wyliczać. Naprawdę, takich facetów dzisiaj jest mało. A on punktował u mnie na każdym kroku. Nawet propozycją pomarańczowej herbaty.
- Uwielbiam pomarańczową – oświadczyłam.
- To jak ja. Zawsze musi być taka w domu – uśmiechnął się.
- Fajnie, że mamy coś wspólnego.
- Oprócz siatkówki. To ty poszukaj jakiegoś filmu, a ja pójdę zrobić tą herbatę.
                Zostałam sama w jego pokoju. Teraz rozejrzałam się uważnie. Na niebieskich ścianach wisiały liczne zdjęcia z dzieciństwa. Słodko wyglądał jako maluch. Jak na chłopaka, panował tu porządek. Czy on nie miał żadnej wady? Może kiedyś coś znajdę… Usiadłam  na równo pościelonym łóżku. Nawet wygodne. Fajnie było wchodzić w dorosłe życie, mając przy boku rodzinę. Zawsze łatwiej jest, mieszkając w swoim domu z najbliższymi pod ręką. Pół biedy, że ja miałam Justynę. Ona była na teraz całą moją rodziną.
- Herbata gotowa, ale może niech się jeszcze trochę zaparzy – do pokoju wszedł Patryk.
- Pewnie. A ty masz rodzeństwo? – spytałam.
- Niestety nie, a czemu pytasz?
- Tak sobie. Ja mam Justynę, jak wiesz. Uwierzysz, że nie wiedziałam, że trener ma syna, dopóki cię nie poznałam?
- Widzisz w jakiej nieświadomości żyłaś beze mnie? Ja ci zaraz wszystko powiem, czego nie wiesz – zaśmiał się.
- Eee… A wies skąd się biolą dzieci? – odparłam dziecinnym głosem.
- Mamusia ci kwiatuszku nie powiedziała?
- Yy yy – zaprzeczyłam.
- Nie wiem, czy jestem upoważniony do przekazania ci takich informacji – zrobił poważną minę.
- To może zrobisz mi dzidziusia, co?
Jego mina była bezcenna. Chyba nie myślał, że mówię serio?! Ludzie…
- Żartowałam – zaśmiałam się.
- Uff… - odetchnął teatralnie z ulgą.
- Nie składam takich propozycji facetom. Za kogo mnie masz?
- Wiesz, tylko mnie zaskoczyłaś. Kiedyś, może, kto wie – mrugnął do mnie, a ja nie wiedziałam jak potraktować tą propozycję.
- Mam głupie pytanie, ale odpowiesz szczerze? – przyjrzałam mu się uważnie.
- Pewnie.
- Dlaczego ja? Czemu innej dziewczyny nie wybrałeś? I dlaczego tak ci zależy na rozwinięciu tej znajomości?
W momencie wypowiedzenia tych słów, czułam się głupio.
- Widzę, że lubisz konkrety. No dobrze, odpowiem jak najszczerzej.
- Słucham.
- Czemu ty? Odkąd cię zobaczyłem a potem poznałem, wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Szczera, naturalna, bezpośrednia, miła i ładna dziewczyna. Wcześniej takiej nie spotkałem i teraz ty bijesz wszystkie na głowę.
Z każdym jego słowem peszyłam się coraz bardziej.
- A zależy mi, bo… W sumie są dwa powody. Chcę cię jak najlepiej poznać, bo jesteś fantastyczna, ale nie wiem ile czasu będę miał na to… - zamilkł nagle.
- Jak to ile? Ładnych parę lat co najmniej. A jak nie wyjedziesz do żadnego innego klubu to jeszcze więcej – szturchnęłam go, ale wyraźnie posmutniał.
- Otóż nie… Muszę ci coś powiedzieć, zanim zabrniemy dalej.


[ Kwiatowa. Cisza w domu. Brunetka. ]

                Teraz  zażywała luksusu samotności. Miała całe mieszkanie dla siebie. Pierwszy raz odkąd tu zamieszkały, Marta nie wróciła z nią do domu. W sensie, że z kimś innym się spotkała. Patryś robił konkurencję siostrze i Justyna chcąc nie chcąc była ciut zazdrosna. Cieszyła się, ze blondynka kogoś poznała, ale teraz będą spędzać mniej czasu razem. Przyzwyczaiła się, że ma ją na wyłączność.
- Chyba ty też musisz sobie kogoś znaleźć.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Witam panią – ujrzała znajomego bruneta.
- Jak mówiłam, że chce faceta, nie myślałam o nim – wzniosła oczy do góry.
- Co mówiłaś?
- Nic, nic. Po co przyszedłeś?
- A odwiedzić cię, żebyś sama nie była – uśmiechnął się rozbrajająco.
- Skąd masz takie info? – spytała zaskoczona.
- Pomyślmy… Wszechobecna irytacja i złość Kubiaka sugerują, że Marta wyszła gdzieś z młodym Panasem, a z tego wynika, że spędzasz samotne popołudnie.
- Bystrzak. Wejdź – wpuściła go do środka.
- To teraz Michałowi przeszkadza, że moja siostra i Patryk?
- Aha, i to bardzo. Dzisiaj nas mało nie pozabijał piłką na treningu.
- Ale ona mnie zmienne nastroje jak baba – mruknęła.
- Czyli już wiem, kto w naszym związku jest kobietą. Dzięki – odparł ucieszony.
- Jak patrzę na ciebie, to nie byłabym tego taka pewna…


______________________________________________


Długo mnie tu nie było, ale cóż :) W końcu się zebrałam w sobie
na przepisywanie ;p

Mam nadzieję, że się cieszycie :)

Do następnego