Poczuj to co czułam ja
[ Nieprzyjemna passa ]
Niestety, okres oczekiwania Zbyszka przypadł wraz z nieudanymi spotkaniami Politechniki. Marcowe mecze rozpoczęły się przegranymi 2:3 z Resovią i Zaksą oraz 0:3 z Delectą Bydgoszcz. Najbardziej bolały te przegrane w których prowadzili setami 2:0, a jednak nie udało się trzeciej partii wygrać.
Jak można się było domyślać, humory w zespole nie były najlepsze. Na horyzoncie widniał mecz ze Skrą, ostatni w fazie zasadniczej rozgrywek. Wszyscy wiedzieli, że potem pozostanie batalia o 5 miejsce. Ale dobre i to, bo i tak odnieśli postęp w porównaniu z pozycją ze zeszłego sezonu.
Część dnia przed i po meczu spędzałam zawsze u Michała. Wiedziałam, że potrzebuje wsparcia, a moje sumienie nie pozwalało mi zostawić go samego. To z kolei wiązało się z okłamywaniem Jusi. Zabijał mnie mój własny pomysł.
- Co jest, Misiek? – spytałam ukochanego, który ułożył sobie głowę na moich kolanach.
- Tak sobie myślę. O nas – dopowiedział ostatnie słowa, spoglądając na mnie pod górę.
- I co ciekawego wymyśliłeś? –bawiłam się ręką jego włosami.
- Nie będziemy zawsze się ukrywać, prawda? – zaskoczył mnie pytaniem.
- Hmm… Myślę, że nie. To zależy jak poważnie o nas myślisz – odparłam.
- Tak?
- Bo co innego tylko chodzenie ze sobą przez jakiś czas, a co innego planować wspólną przyszłość – podsumowałam.
- Dobrze, bo już się martwiłem, że będziesz chciała wziąć ślub tylko we dwoje – zaśmiał się.
- Eee… Jaki ślub?
- Ze mną. Nie mów, że byś nie chciała – Michał błysnął zębami.
- Musiałabym się nad tym poważnie zastanowić…
- Nie udawaj – mruknął i mnie pocałował. Podpierał się przez chwilę na łokciach, by potem się wyprostować i powrócić do normalnej pozycji. Dobrze wiedział ile przyjemności mi daje, gdy wdarł się językiem między moje wargi. Przysuwał się, a ja specjalnie się odsuwałam. Jednak trafiłam w końcu plecami na oparcie kanapy. Mimo tego Misiek napierał stale na mnie. Przechyliłam się lekko do tyłu, opierając głowę na podłokietniku. Kubiak obejmował mnie ręką w pasie. W końcu zszedł z pocałunkami na moją szyję. Cały czas miałam przymknięte powieki, skupiając się na odczuwaniu i dotyku, bo chłopak upodobał sobie obcałowywanie mojego dekoltu.
W pewnym momencie spojrzał na mnie z chochlikami w niebieskich oczach. Kubi utrzymywał kontakt wzrokowy, jednocześnie błądząc rękami po moich plecach. Nawet nie zauważyłam, kiedy wsunął je pod koszulkę.
- Michał – wychrypiałam, gdy zaczął majstrować przy zapinaniu od stanika.
- Cii… - przyłożył mi palec do ust, a następnie pocałował. Po chwili poczułam poluźniony biustonosz. Kiedy ręce szatyna zmieniły obiekt zainteresowania na rzecz mojego brzucha. Zaśmiałam się, gdy zaczął mnie łaskotać w okolicach pępka. Specjalnie się ze mną droczył, więc odpłaciłam się tym samym. Jego czuły punkt znajdował się pod pachami i pod brodą.
- Tak nie wolno – pogroził mi palcem.
- Bo niby tylko ty możesz? – spojrzałam na Kubiaka wyzywająco.
- A kto jest na górze? – wyszczerzył się, bawiąc cię moimi włosami. Drugą rękę znów włożył pod moją bluzkę, ale zabrnął wyżej. Jego palce próbowały się wślizgnąć pod miseczkę stanika. Jęknęłam czując jego dotyk w nowym miejscu.
- Mmm… - zamruczałam, a on ujął pierś w swoją dużą dłoń.
- Komuś się to podoba – siatkarz podrażnił gorącym oddechem mnie po policzku.
- Bardzo – oblizałam wyschnięte już wargi.
- Zaraz zajmiemy się i drugą…
Sekundę po tym, jak Kubi złapał obie piersi w swoje łapska, rozległ się dzwonek do drzwi.
- Może nie otworzymy – szepnął.
- No co ty. Może to coś ważnego – odpowiedziałam.
- Dobra – niechętnie zszedł ze mnie, poprawił ubranie, fryzurę i poszedł. Ja szybko wstałam i usiłowałam zapiąć biustonosz, który nie chciał współpracować.
[ Szatyn i nowa fanka ]
Żałował, że ktoś przerwał im akurat w takim momencie. Jak to się mówi, jedzenie wzmaga apetyt. Zdziwienie odegnało jego poprzednie myśli, bo oto na progu stała starsza pani z zawiniątkiem w ręku.
- Słucham?
- Dzień dobry. Jestem sąsiadką z naprzeciwka – powiedziała staruszka.
- Miło mi, ale jestem chwilowo zajęty i… - zaczął chłopak, ale nie dane mu było dokończyć.
- Panie Michale, muszę przyznać, że nie wierzyłam plotkom, że pan tu mieszka. Ludzie gadają różne rzeczy, a to mieszkanie długo stało puste. Jednak zobaczyłam pana dzisiaj i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wpaść z wizytą. Pewnie nic tutaj nie ma, więc pozwoliłam sobie przynieść obiad własnej roboty. Ja może zaniosę go do kuchni, co? – nadawała kobieta, wciskając się w końcu do środka.
- Proszę bardzo – mruknął do siebie szatyn.
- Musi pan wiedzieć, że jestem pana wielką fanką. Oglądam każdy mecz pańskiej drużyny.
Kobieta zamilkła dopiero na widok dziewczyny w salonie szamoczącej się ze stanikiem. Szybko domyśliła się, co tu się działo.
- A pana koleżanki to nie wiedziałam…
- Przyjechaliśmy tu razem – wyjaśnił Misiek.
- Być może. W każdym bądź razie czuję się zaszczycona, mogąc pana poznać i mieszkając naprzeciwko tak zdolnego siatkarza. No i przystojnego oczywiście też.
- Miło mi to słyszeć – zdołał wtrącić Kubiak drapiąc się po głowie. Mina Marty na to całe zajście była komiczna.
- Gdybym była młodsza, to kto wie – zaśmiała się staruszka, zaraz potem rzucając krzywe spojrzenie blondynce. Dziewczyna zaśmiała się w duchu. Emerytka podrywała jej faceta.
- Dziękuję bardzo za troskę, ale zdążyłem zrobić już zakupy, no i Marta też o mnie dba – chłopak uśmiechnął się w stronę ukochanej i przepraszająco do sąsiadki.
- Jego przyjaciel ma 2 psy, więc jakby co, to się nie zmarnuje – rzuciła z uśmiechem blondynka, otrzymując złowrogie spojrzenie od staruszki.
- Mam nadzieję, że pan, panie Michałku, znajdzie trochę miejsca w brzuchu na moje smakołyki. Moja wnuczka je uwielbia, no i pana też. Zupełnie jak ja – siwowłosa kobieta wdzięczyła się niczym nastolatka.
- Jeszcze raz za wszystko dziękuję, ale spieszymy się, bo muszę jechać na drugi trening – Kubi chciał jej dać do zrozumienia, żeby sobie poszła, jednak sąsiadka ani nie śniła wychodzić.
- Słyszałam, że ciężko trenujecie. Obyście dokopali tej Skrze. Razem z wnusią będziemy w hali. Może nas pan zobaczy. Pomachamy na pewno.
- Będzie mi bardzo miło. Pani wybaczy, ale pójdę się spakować – chłopak poszedł po torbę treningową. Blondynka zaczęła szukać swoich rzeczy i torebki.
- Pani tu mieszka? – odezwała się staruszka.
- Ja? Nie. Czasem tylko nocuję, gdy odwiedzam Miśka – odpowiedziała Marta zgodnie z prawdą.
- Musi być pani niewygodnie…
- Czemu? – dziewczyna spojrzała zdumiona.
- Na tej kanapie spać. Że pani tak lubi…
- Ale ja nie śpię tutaj, tylko w łóżku w sypialni.
- Okropieństwo! Wyganiać sportowca do salonu na niewygody! Przecież on ciężko pracuje nad swoją formą – oburzyła się święcie babulinka.
- Nie. Śpimy razem. Ma duże łóżko i spokojnie się mieścimy.
Kobieta wytrzeszczyła oczy, fuknęła, przeżegnała się i mrucząc pod nosem „Bezbożnicy”, opuściła mieszkanie.
[ Bój o honor ]
- Panowie, wóz albo przewóz. Chyba nie damy im się tak po prostu ograć, co? – Zbyszek stanął na środku szatni. Ubrany w swój strój meczowy, spoglądał n kolegów.
- Właśnie. Teraz możemy pozwolić sobie na wszystko, więc może na zwycięstwo? – do bruneta dołączył Statsenko.
- Jeden za wszystkich? – przyjmujący wyciągnął rękę.
Wszyscy zawodnicy wybiegli już na boisko. Na trybunach zapanowała wrzawa. Mimo wszystko dopisała bardzo liczna widownia. W jednym z sektorów zasiadły także siostry Nowaczykówny.
- Jak się czujesz? – spytała blondynka.
- Nawet dobrze. Jakoś go zniosę. Że też nie zaprosił koleżanek z Bełchatowa – mruknęła Justyna, rozsiadając się na krzesełku. Czekała aż przyjmujący ją zauważy. I tak było, lecz nie z tej drużyny. Otrzymała bowiem uśmiech i perskie oko od Bartka Kurka, który stał po drugiej stronie boiska.
- Widzę tu jakieś znajomości – zaśmiała się Marta. – Aż zapytam, komu kibicujesz?
- Skrze chyba na razie wystarczy punktów, nieprawdaż? – brunetka spojrzała na siostrę.
- Brawo – odpowiedziała młodsza.
Jak się okazało, ich rozważania były całkiem słuszne, bo Politechnika schodziła z boiska zwycięska po długiej walce. Pięciosetowy mecz był gratką dla wszystkich kibiców liczących na emocje w tym miejscu. Warszawianie pokazali tą wolę walki, za którą kochali ich wierni kibice. Skra wywalczyła tylko jeden punkt. Mimo to siatkarze stanęli przy kibicach i dzielnie rozdawali autografy.
- Barwo, brawo – blondynka przystanęła z boku boiska, nieopodal krzesełek dla zawodników.
- Dzięki – uśmiechnął się Oleksandr, zerkając na swoją statuetkę MVP.
- Należała ci się. Czekam na kolejne świetne mecze. W końcu warto walczyć o puchary.
- Pewnie. Trzeba myśleć o przyszłym sezonie – brunet rozciągał lewą nogę. – A ty dzisiaj podwójna? – wskazał ręką na żółtą bluzkę dziewczyny, wystającą spod bluzy.
- To prezent. Długa historia. Do zobaczenia na treningu – dziewczyna pomachała atakującemu i odeszła szukać Justyny.
- Tutaj jesteś – Marta złapała w pasie brunetkę, stojącą do niej tyłem.
- Cały czas nieustannie. Czekam aż orangutany skończą i rozejdą się napalone samice – odparła Jusia.
- Czyżbyś się umówiła z którymś i ja o czymś nie wiem?
- A w kogo koszulce przyszłaś? – mruknęła starsza.
- Mmm.. Z najwyższej z półki. No, no.
- Proszę cię…
- Hej, możemy pogadać? – ni stąd ni z owąd zjawił się obok nich Zbyszek.
- Do kogo mówisz? – brunetka zrobiła głupią minę.
- Do ciebie, Justyno.
- Wiesz, co? Teraz nie mogę, ale przyjdź jutro rano – zaproponowała. Siostra spojrzała na nią zaskoczona.
- Naprawdę? – przyjmujący również nie dowierzał.
- Tak, przynajmniej potem będę miała święty spokój.
[ Małe tęsknoty. Blondynka ]
Jakiś czas potem brunetka swobodnie rozmawiała z Bartkiem. Ja spokojnie usiadłam w pierwszym rządku krzesełek trybuny nieopodal.
- Hej – dosiadł się do mnie Kubiak i cmoknął mnie w policzek.
- Uważaj sobie Miśku – szturchnęłam go zanim zdążył mnie odsunąć.
- Mmm… Ostra – zaśmiał się, przeczesując dłonią mokre włosy.
- Ładnie pachniesz – rzuciłam jego wcześniejszą uwag mimo uszu.
- Podoba ci się ten zapach? – zaczął się przysuwać.
- Przypominam ci, że nie jesteśmy tutaj sami.
- Nie marudź. Gdzie tak zerkasz? – szatyn zainteresował się moją obserwacją pewnej osoby. – Chcesz go poznać?
- Kubi, ale on o nas wie. A jak coś powie przy Jusi?
- Nic nie powie, nie bój żaby.
___________________________________________
Ta daaam :) Tutaj także z dedykacją dla solenizantki, Titto :*
I co wy na to? Hmmm? :)