piątek, 2 listopada 2012

[ XLIII ]


Co nam się dzieje, każdy wie

[ Kwiatowa. Wielcy pogodzeni. Brunetka i Brunet ]

Wstali rano po bardzo długiej i wyczerpującej nocy. Stali w kuchni, on tuż za jej plecami, wspólnie mieszając w patelni. Usta siatkarza co chwilę lądowały na szyi ukochanej.
- Czyli… jesteśmy razem? – spytał, drażniąc jej policzek swoim zarostem.
- No chyba nie chcesz się ukrywać, jak te dwa głupki? – Justyna spojrzała na niego.
- Co ty. Co byś powiedziała na wspólne wakacje?
- Bartek też będzie?
- Juśka!
- Już, już. Żartowałam – dźgnęła go w bok. – Siadaj i tylko spróbuj nie zjeść! Nad wakacjami pomyślę. Tylko my?
- Wiesz, myślałem o Michale, ale on nie przyzwoitka – zamyślił się brunet.
- Helo, Marta do kompletu i już. Zobaczymy jak tam będą udawać – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Powiedz mi, co my zrobimy z tym fantem? – zagadnął Zbyszek pomiędzy kęsami.
- Hmm… Trochę poderwę Miśka, by zobaczyć reakcję siostry, wiesz?
- Ty moja przebiegła – siatkarz ucałował jej czoło.

- Będę już zmykał, kochanie – powiedział Zibi, ubierając wypraną koszulę i wychodząc z łazienki.
- Chcesz wyjść przed Martą? Masz rację, jeszcze by się na ciebie rzuciła w tej koszuli – wymruczała dziewczyna.
- Aż tak na ciebie działa?
- Bardzo, ale to bardzo – otaksowała chłopaka spojrzeniem.
- Dobrze wiedzieć – uśmiechnął się pod nosem.
- Po prostu… - podeszła bliżej i zaczęła głaskać materiał. - … zostań jeszcze – rozpięła kilka guzików, by wsunąć dłoń.
- Skarbie…  
- Zostań – pocałowała przyjmującego tuż za uchem, zupełnie pozbawiając go górnej części garderoby. W drodze do jej sypialni zgubili resztę rzeczy. Wrócili do łóżka, by ponownie rozkoszować się swoim ciałem.


[ Szczęśliwa o poranku. Blondynka ]

Rankiem poczułam chłód na ramionach. W otwartym oknie powiewała firanka. Wtedy zorientowałam się, że leżę nago. Obok spał Michał. Zerknęłam pod kołdrę i natychmiast położyłam ją z powrotem. Siatkarz też był nagi. Próbowałam zlokalizować swoje ubrania, ale znalazłam je dopiero w łazience.
Zrobiłam Michałowi kakao, jajecznicę i zaniosłam na tacy do łóżka.
- Kubik, śniadanie.
- Co? – przetarł zaspane oczy, a potem Sajgon na głowie. Wystarczyło jego jedno spojrzenie, bym spłonęła rumieńcem.
- Smacznego.
- Martuś – nadstawił dzióbek do pocałowania.
- Muszę się zbierać, bo Jusia czuwa – pokiwałam głową.
- Już? – jęknął zawiedziony.
- No niestety – uśmiechnęłam się pocieszająco.
Zaczęłam zbierać swoje rzeczy oraz kompletować zawartość torebki. Misiek ochoczo konsumował śniadanie, zerkając na mnie co chwilę.
- To pa, Kubi – pochyliłam się, by go pocałować. Mało nie zwaliło mnie z nóg, gdy przyssał się do moich warg. Nawet nie umiałam opisać tego uczucia.
W końcu dotarłam do mieszkania. Przywitała mnie względna cisza i spokój i… pełno rzeczy na podłodze. Najlepsze okazało się to, że ubrania mojej siostry przeplatały się z męskimi. „Ścieżka” prowadziła przez salon do pokoju Justyny.
- Zbyszek, och, Zbyszek – rozległo się nagle w mieszkaniu. Ten jęk wyjaśnił mi wszystko. Wiedziałam, że na obiedzie będzie jedna osoba więcej.
Mięso skwierczało na patelni, a ja siedziałam, popijając herbatę owocową. Około 12 rozległo się skrzypienie drzwi.
- O, cześć Martuś – w wejściu do kuchni ukazała się głowa Justyny.
- A dzień dobry – uśmiechnęłam się. – Głodna?
- Chyba już za późno na śniadanie…
- Co ty, zaraz podaję obiad – odparłam, wyciągając z szafy talerze.
- Czemu tyle? – spytała siostra na widok trzech nakryć. Spojrzałam na nią wymownie. – O Boże, widziałaś czy słyszałaś?
Ukryła twarz w dłoniach, czerwieniąc się na policzkach.
- To i to.
- Ale jak… nas?
- Wasze rzeczy, nie was. Chyba bym oślepła. Wołaj amanta, zanim zwieje – zaśmiałam się tylko.


[ Brunetka i Brunet. Sherlock i Watson ]

- Zauważyłeś jaka Marta była radosna? – zagadnęła dziewczyna podczas jazdy.
- Oczywiście. Nuciła pod nosem, kręciła tyłkiem. Wiesz, o czym myślę? – Zibi zerknął przez chwilę na fotel pasażera.
- Że…
- Michał się w nocy spisał – uśmiechnął się szeroko.
- Matko… I byłabym zupełnie nieświadoma. – Nowaczykówna westchnęła ze zrezygnowaniem. – Dlaczego ona mi nic nie mówi?
- Kochanie, nie martw się. Zaraz się czegoś dowiemy.
Weszli do mieszkania. Kubiak siedział na kanapie i oglądał telewizję. Para usiadła po obu jego stronach. Spojrzał na nich z uśmiechem.
- Co tam?
- Wiemy, gdzie wczoraj byłeś – powiedział Zbyszek.
- Noo, u siebie – odparł szatyn.
- Wiemy z kim – Jusia posłała mu chytry uśmieszek.
- Eee… Co?
- Nie wymigasz się. To ty jesteś tą jej „Kasią”? – drążyła.
- Powiedz to!
- Przestańcie na mnie naskakiwać! – chłopak zerwał się z miejsca wyraźnie rozdrażniony. – Śledziliście nas?
- A owszem. Czemu robicie z tego tajemnicę? – brunetka chciała zrozumieć tą dziwną sytuację.
- Marta o to prosiła, jasne? Bała się tego wszystkiego, co miałoby miejsce, gdyby ktoś się dowiedział. Jest taka wrażliwa, że nie potrafiłem jej odmówić – tłumaczył Michał.
- Przecież byśmy wam nic nie zrobili, ani nikomu nie powiedzieli – odparł brunet. – My to nie brukowce.
- Wiem, wiem. Jest jak jest.
- Ona nadal nie chce się przyznać? – spytała dziewczyna.
- Chyba nie…
- A ty nie chciałbyś przestać się ukrywać? Złapać ją za rękę w środku miasta? – spojrzała na niebieskookiego czujnym wzrokiem. Widziała, jak jest rozbity.
- Chyba… Chciałbym. Ale to bez znaczenia, bo tu nie chodzi o moje zachcianki – odpowiedział.
- Doceniam twoje intencje, jednak ty zachciankę mojej siostry spełniłeś i co? Gdzie tu sprawiedliwość? Logika?
- Do czego zmierzasz? – szatyn przysiadł na brzegu fotela.
- Może gdy będzie trochę zazdrosna, to się ujawni?
Dwie pary oczu spoglądały dziwnie na Justynę.
- Zacznę przystawiać się do Miśka. Zrobię wiele, żeby wydusiła to w końcu z siebie. Zgadzasz się? – Nowaczykówna zwróciła się do niższego przyjmującego.


[ Krótka piłka. Wakacyjne plany ]

Michał chciał koniecznie się spotkać, chociaż na chwilę. Kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi i miałam nadzieję, że to nic złego. Pojechaliśmy jego samochodem na obrzeża miasta. W końcu się zatrzymał.
- Dowiem się czegoś? Czy wywiozłeś mnie, żeby mnie wykorzystać? – odezwałam się.
- To drugie bardzo chętnie… - przesunął dłonią po moim kolanie. – Ale najpierw przedstawię ci pewną propozycję.
- Niemoralną?
- Marta, no! Sama mnie drażnisz i prowokujesz – mruknął.
- Już się zachowuję. Dawaj – poklepałam siatkarza po ramieniu.
- Chcieliśmy pojechać ze Zbyszkiem na wakacje i zamówiliśmy je dla 4 osób. On pojedzie z Justyną, a ja… Zgodzisz się? – spytał Michał.
- Moment. Jak ty to sobie wyobrażasz? I dokąd to w ogóle?
- Pytam się nieoficjalnie, bo chcę wiedzieć. Gdy wrócisz do domu Justyna będzie cię namawiać na wyjazd na Dominikanę – uśmiechnął się pod nosem.
- Aha, aha… Ile to kosztuje? – nie przestawałam pytać.
- Ciebie ani grosza. Ja funduję – przyjmujący dotknął moich włosów.
- Chyba się nie czujesz!
- Wręcz przeciwnie – ogrzał oddechem mój policzek, oblizując wargi. – Bardzo się czuję, a ty?
- Również, również – spoglądałam na chłopaka nerwowo. Pochylił się jeszcze bardziej, by mnie pocałować. Złapał mocno moją twarz w swoje dłonie i nie pozwalał mi się odsunąć. Chyba nawet nie zamierzałam tego robić, a dotyk siatkarza zawsze był czuły.
- Kocham cię. Spędźmy moje wakacje razem, co?
- Misiek… - odparłam, ręką mierzwiąc jego włosy.
- Zgódź się – cmoknął mnie w usta. – Kochanie… ?
- Niech ci będzie – przewróciłam oczami.
- Super… Obiecuję… ci… że… będzie… fantastycznie… - wyrzucał z siebie Kubiak między pocałunkami w moją szyję. Schodził ustami coraz niżej, aż w końcu jego ręce wciskały się w mój dekolt.
- Kubiak, mogę wiedzieć, co ty robisz? – zmarszczyłam brwi i zerknęłam w dół na jego ucieszoną mordę.


[ Oficjalne zaproszenie. Brunetka i Blondynka ]

Domyśliła się, że Marta nie zgodzi się tak po prostu jechać jako para Michała. O ironio i zachowanie pozorów. Postanowiła, że to ona ją jakoś przekona. Zresztą w czwórkę znali się nie od wczoraj i spokojnie mogli gdzieś wyjechać razem. A skoro jej siostra i tak jest z szatynem, to w ogóle nie ma o czym mówić.
Justyna bardzo chciała usłyszeć prawdę od blondynki. Nie chciała z niej tego wyduszać. Podrywanie Kubiaka miało dać młodszej Nowaczykównie szansę na zachowanie jako tako twarzy. Brunetka nie mogła pozbyć się tego żalu, który zgromadził się w jej sercu względem siostry. Czuła się nieważna, pominięta, wykluczona z pewnej strefy życia.
- Dobrze, że już jesteś. Wiesz, że nasze głupki mają za dwa tygodnie zgrupowanie?
- Wiem i co w związku z tym? – Marta usiadła na kanapie, wyciągając przed siebie nogi.
- Bromance chce jechać na Dominikanę, ale Michałowi brakuje partnerki – brunetka zerknęła na siostrę. Widziała, jak napina nerwowo mięśnie.
- A ty jedziesz ze Zbyszkiem?
- Oczywiście. Więc pomyślałam, że mogłybyśmy obie z nimi jechać, jeśli nie masz nic przeciwko – Justyna przedstawiła swój pomysł.
- Chyba to Michał może mieć problem jak już – blondynka udawała niezorientowaną.
- Podobno ostatnio się lepiej dogadujecie, hmm?
Starsza z sióstr aż zaśmiała się w duchu. Mogła się tylko domyślać, jakie kombinacje miały miejsce w głowie Marty. Czuła, że podczas wyjazdu mogą być jeszcze lepsze atrakcje.


[ Wylot. Wesoła czwórka ]

                Oczywiście nasz lot był z samego rana, z przesiadką w Paryżu. Na miejscu mieliśmy być dopiero po południu lokalnego czasu. Nie wiedziałam, co sądzić o tym, że skoro Jusia będzie spędzać czas ze Zbyszkiem, to mi przypadnie Michał. Jak się zachowywać przy nich?
Wszyscy zaspani stawiliśmy się do odprawy. Siedziałam na krzesełku i czytałam darmową gazetkę. Moja siostra klapnęła obok, ziewnęła przeciągle i oparła głowę na moim ramieniu. Skwitowałam to tylko uśmiechem. Zaskoczona, spojrzałam w druga stronę, gdy poczułam ciężar drugiej głowy.
- Chyba się, Bartman, nie czujesz!
- Cicho, może się zdrzemnę – wyszczerzył się do mnie i przymknął powieki. Spojrzałam zszokowana na Kubiaka, który siedział naprzeciwko, ale on tylko się roześmiał.
- Dzięki.
W jakiś magiczny sposób okazało się, że mam miejsce w samolocie obok szatyna. Przynajmniej tak wyszło, gdy Justyna zajęła miejsce obok swojego chłopaka.
- Cześć – przywitał mnie ucieszony przyjmujący.
- Hej – mruknęłam.
- Nie cieszysz się? – spojrzał na mnie zatroskany. Odgarnął moje włosy do tyłu.
- To nie tak. Po prostu… Oni są przed nami – odpowiedziałam.
- I co z tego? – chłopak ucałował moje ramię.
- Misiek… - jęknęłam zrezygnowanym tonem.
- Uśmiechnij się wreszcie – zaczął składać pocałunki na mojej szyi i policzkach. Nie ukrywam, iż trochę mnie łaskotał. W końcu nie wytrzymałam i musiałam parsknąć śmiechem.
- Przestań – próbowałam odsunąć siatkarza od siebie.
- Spoko, dokończymy w pokoju – uśmiechnął się tajemniczo. Przez sen czułam, że mnie przytula, a ja obejmowałam go mocno.



__________________________

Cóż mogę wam powiedzieć w temacie? Myślałam, że tu nie wrócę, a raczej nie za szybko.
Może nie straciłyście wątku i poczytacie jeszcze :)
Przepraszam czytelniczkę, która chciała odcinek na urodziny.
Odpowiadam na pytanie, tak, mam napisane do przodu, więc niestety nic nie zmienię :)

Nie wiem, czy chcecie słyszeć kolejne przepraszam. Może się nie rozpadnę jak Bromance.