środa, 26 grudnia 2012

[ XLV ]


Bojąc się, że ktoś zobaczy trudną miłość,
wielką miłość w nas

[ Nocne domysły. Brunetka i Brunet ]

                Para leżała wtulona w siebie, usiłując zasnąć. Chłopak gładził ramię Justyny, drażniąc jej skórę palcami. Nadstawili uszu, gdy usłyszeli szmery za ścianą.
- Michaś, przestań – protestowała blondynka.
- Ciszej, pewnie już śpią – uspokajał ją siatkarz.
- Chyba się do tej pory nie bzykają, co?
- Nawet ja nie mam takiej kondycji – odparł Kubiak.
- Co ty robisz?
- Rozbieram cię.
- Misiu… Powoli – jęknęła Marta. Po odgłosach szamotaniny i skrzypienia łóżka w miarę się uspokoiło.
- Szybko skończył – zarechotał Bartman.
- Też mi się ogier odezwał – dziewczyna zmierzyła go spojrzeniem.
- Eeej!
- Michaaał! – rozległ się jęk, a za nim kolejne. – Jeszcze. Niżej… Tak, taaak…
- Ha, on ją cały czas posuwa – rzuciła odkrywczo brunetka.
- Wiesz… Zrobili mi ochotę – mruknął chłopak.
- I co w związku z tym?
- A nic. Tylko tak sobie myślałem – zaczął bawić się ramiączkiem od stanika Justyny.
- Ty i myślenie? – zaśmiała się, na co Zibi chciał się obrazić, ale pocałowała go szybko.


[ Zboczenie zawodowe. Poranek ]

Zaraz po śniadaniu spakowaliśmy zestaw plażowy i ruszyliśmy w kierunku oceanu. Szum fal z każdym krokiem był coraz wyraźniejszy. Zerknęłam na Miśka i wiedziałam, że oboje myślimy o wczorajszym wieczorze.
- A ty, co tam targasz? – Jusia próbowała zajrzeć do torby chłopaka.
- Najważniejszą rzecz – wyszczerzył się, wyciągnąwszy piłkę do siatkówki.
- Nawet tutaj? – jęknęłyśmy obie.
- Helo, zagramy w plażówkę. Tam są boiska – Zibi wskazał ręką teren po naszej lewej stronie.
- Ja jestem w drużynie z Kubim - krzyknęła szybko moja siostra i przyciągnęła szatyna do siebie.
- Nie martw się, Martuś, wygramy – brunet poklepał mnie po ramieniu, a ja prychnęłam cicho.
Zadziwiające, jak dobrze rozumieli się nasi przeciwnicy. Gra szła im świetnie, a współpraca jeszcze lepiej. Nie bez zazdrości spoglądałam na uściski Kubiaka z brunetką po każdej akcji. Przecież to był mój facet. Nie miałam ochoty nawet a odgrywanie się za pomocą Zbyszka. Podziwiałam go za spokój w tej sytuacji i cierpliwość do moich umiejętności.
- Sorry – rzuciłam przepraszające spojrzenie partnerowi.
- Nie ma za co. Nie każdy musi być perfekcjonistą. Jeszcze im dokopiemy w następnym secie – przytulił mnie lekko i poszliśmy napić się wody. Aż zgniotłam butelkę ze złości, widząc jak Michał wodził wzrokiem za tyłkiem mojej siostry. Przy każdym serwisie wypinała się wdzięcznie do niego. Aż dziw, że szatyn przebijał piłkę. Mój następy atak „przypadkowo” trafił w głowę brunetki.
- Nie chciałam – podałam jej rękę pod siatką. Zawzięłam się w sobie i razem z Bartmanem nie odpuszczaliśmy żadnej akcji. Trzymaliśmy „Kubiaków” na punkt. Dzięki umiejętnościom bruneta, drugi set był nasz. Oczywiście Jusia musiała pocieszyć Michała, dlatego tuliła go do siebie, a mnie mało co krew nie zalała.
- Oby tak dalej – Zibi przybił mi piątkę, gdy wchodziliśmy na boisko.
Jak w prawdziwej grze przystało, czekał nas ti-break. Wokół pełno ludzi na innych stanowiskach bawiło się tak jak my. Jedna dla mnie w coraz mniejszym stopniu była to rozrywka. Miałam coraz większą ochotę podejść do siostry i wykrzyczeć jej w twarz, żeby odczepiła się od mojego chłopaka.
Musiałam przerwać sielankę pary po drugiej stronie siatki, więc, niewiele myśląc, zaczęłam się słaniać na nogach. Brunet był na tyle blisko, iż wiedziałam, że złapie mnie w razie czego. Tak też się stało. Czekałam na reakcję Michała.
- Co ci jest? – usiadł obok mnie na piasku. Zmartwione trzy pary oczu spoglądały na mnie.
- Trochę zakręciło mi się w głowie, ale już w porządku – odparłam, uśmiechając się niemrawo.
- Może za długo przebywałaś na słońcu. Mogłaś ubrać jakąś chustkę albo czapkę – stwierdziła Justyna. Kubiak zerwał się z miejsca i wrócił ze słomianym kapeluszem.
- Proszę, ubierz. Nie będzie ci się głowa grzała – nałożył mi nowy nabytek na włosy. Spojrzałam na niego z wdzięcznością i aż poczułam wyrzuty sumienia, podejrzewając go o cokolwiek.
- Dziękuję, już mi lepiej – odpowiedziałam.
- Ogłaszam remis i zwijamy się powoli na obiad – zasugerował Zbyszek, na co ochoczo przytaknęliśmy.
- To ostrożnie wstajemy – szatyn podał mi rękę, a siostra przytrzymała mnie w tali przy podnoszeniu się do pionu.
- Nie jestem umierająca – zaśmiałam się.
- A może… Nie jesteś w ciąży? – spytał Misiek poważnym tonem, przyglądając mi się uważnie. Na jego szczęście zrobił to dość cicho i dyskretnie. Spojrzałam na niego spod byka, kwitując w ten sposób jego pomysł.


[ Szpiedzy nie śpią. Brunetka i Brunet ]

Justyna była bardzo zadowolona z rezultatów swojej postawy. Kubiak grzecznie współpracował, a Marta aż zieleniała z zazdrości i złości. Nie chciała robić siostrze nieprzyjemności, ale musiała doprowadzić do wyjawienia przez nią prawdy.
- Zibi, pamiętaj. Łapy z daleka od Marty – zastrzegła brunetka chłopakowi.
- Jakby coś, to po prostu chciałem podburzyć także Kubiaka – tłumaczył się.
- Obędzie się bez akcji z dwóch stron – mruknęła Jusia.
- A widzisz. Tak się czuje Marta. Po prostu jest zazdrosna. Może nie psujmy jej aż tak wakacji, co? – Bartman próbował wczuć się w sytuację blondynki.
- Dobra, mogę zwolnić. W końcu mamy dwa tygodnie – uśmiechnęła się dziewczyna zadziornie.
- Uwielbiam twój charakterek – wymruczał siatkarz, zbliżając się do kochanej. – Moja Panter… Cii! Słyszysz?
- Ale co? – zdziwiła się Nowaczykówna.
- Weź szklankę! Oni znowu to robią!
Para stała przy ścianie, dzielącej ich od pokoju obok i przykładali do niej szklanki z uszami, próbując coś usłyszeć.
- Masz rację. Słychać jakieś jęki – przyznała Jusia.
- Mówiłem! Widzę, że Michu szaleje na wakacjach i nie traci czasu.
- Zboczeniec! – Zbyszek otrzymał kuksańca między żebra.
- Opanuj się, ty dzika – zaśmiał się przyjmujący.
- Podnieca cię podsłuchiwanie? – zmierzyła chłopaka spojrzeniem. O strzelił głupią minę, a potem parsknął.
- Co ty…
- Chyba nie najlepiej się dzisiaj czujesz – Justyna poszła pościelić łóżko.


[ Ciężki poranek. Blondynka i Szatyn ]

Nim otworzyłam oczy, czułam się jakoś dziwnie ociężale. Złapałam się za głowę, przy pierwszym kontakcie ze światłem.
- Michał? – wychrypiałam przez suchość w gardle. Namacałam jego sylwetkę obok.
- Co jest, kochanie? – spytał rozespanym głosem. Przetarł twarz rękoma i spojrzał na mnie badawczo.
- Chyba mnie wykończyłeś, bo czuję się, jak rozjechana walcem – uśmiechnęłam się krzywo.
- Ja? To ty chciałaś jeszcze jedną pozy… Wybacz – urwał, widząc mój wzrok. – Przynieść ci coś?
- Najlepiej kup mi coś na przeziębienie, jeśli możesz. Niestety na śniadanie pójdziesz sam – powiedziałam ze smutną miną.
- Czekaj, czekaj. Ja chyba coś zabrałem – siatkarz wygrzebał z torby pudełko z saszetkami. – Zaraz ci rozpuszczę i od razu wypijesz.
- Dziękuję – sapnęłam, odbierając od niego gorący kubek z wywarem. Usiadł obok mnie i czekał, aż wypiję.
- Mam nadzieję, że mi się, biedactwo, nie rozchorujesz.
- Raczej nie umrę, a ty zmykaj na śniadanie – pogoniłam go.
- Niedługo wrócę, Martuś – ucałował moje czoło na pożegnanie.


[ Śniadaniowo. Szatyn i reszta ]

Zjechał windą na parter i pomaszerował do jadalni. Przy jednym ze stolików zauważył przyjaciela z drugą Nowaczykówną.
- Dzień dobry, Michałku. Gdzie twoja Julia? – bruneta od rana trzymały się żarty.
- Leży w łóżku.
- Coś się stało? – spytała Justyna.
- Co ty, po prostu wczoraj ją zajechał prawie na śmierć – roześmiał się Zibi. Jego towarzyszka zakrztusiła się pitym napojem.
- Bartman, grabisz sobie – warknął szatyn.
- No więc? – ponowiła dziewczyna.
- Rozłożyło ją choróbsko chyba. Może da radę zanieść jej śniadanie do łóżka, co? – Kubiak zapałał nadzieją.
- Musisz kogoś spytać, Romeo. Powodzenia – kumpel poklepał go po ramieniu. – A na przyszłość, to trochę ciszej wieczorem.
- Eee… - przyjmujący zbaraniał na moment.
- Nie słuchaj go. Zbyszek lubi podsłuchiwać innych, bo to mu zastępuje niebieską tabletkę – chichotała Jusia.
- Wiesz, co? – bulwersował się siatkarz.
- Spokojnie, postaramy się ci zapewnić rozrywkę – szatyn puścił do niego oczko. – Na razie, lecę coś załatwić dla Marty.
Na szczęście nikt nie robił problemów i siatkarz kroczył korytarzem z podwójną porcją śniadaniową na tacy. Delikatnie zapukał do drzwi, po czym je otworzył i przywitał ukochaną uśmiechem.
- Oszalałeś? – roześmiała się dziewczyna.
- Jeśli już, to z miłości – odparł Michał, kładąc tacę na łóżku, tak, że znajdowała się pomiędzy nami.
- Chyba nie muszę tego wszystkiego zjeść? – blondynka wskazała na górę jedzenia.
- Nie ukrywam, że ci pomogę – uśmiechnął się chłopak, gryząc kawałek pomidora z kanapki.
- Miło – Marta pochyliła się by pocałować darczyńcę.
- To taka mała zaliczka?
- A owszem – wysunęła rękę z jajecznicą na widelcu w jego stronę. – Powiedz „aaa”.
- To chyba ja powinienem ciebie karmić, bo to ty jesteś chora. W ogóle, jak się czujesz? – zagadnął Kubi, między kęsami. Potem to on podawał Nowaczykównie jedzenie.
- Lepiej mi po tym lekarstwie. Myślę, że będziemy mogli się gdzieś przejść – odpowiedziała.
- Sami czy z ferajną?
- Jak wolisz. Pod warunkiem, że nie będziesz się ślinić do Justyny – mruknęła dziewczyna.
- Dobrze, moja zazdrośnico – Misiek złapał ją czule za rękę.


[ Pewnego razu na zakupach ]

                Wakacje na słonecznej Dominikanie upływały bardzo szybko, więc trzeba było się cieszyć każdym dniem. Nieodłączny element wypoczynku stanowiły także zakupy, nie tylko pamiątek.
Podczas gdy Zbigniew i Marta woleli przymierzać kolorowe kapelusze na straganie, szatyn zaciągnął drugą z sióstr do dalszych sklepów.
- Od kiedy z ciebie taki zakupoholik? – zaśmiała się.
- A tam. Po prostu muszę kogoś o zdanie zapytać – odparł siatkarz.
- W jakiej sprawie?
- W tej – zatrzymał się przed jedną z witryn i wskazał palcem na wybrany przedmiot. Justyna podążyła tam wzrokiem, a oczy jej się zaświeciły.
- Matko… Jaki on piękny – westchnęła.
- Znaczy, że mam jeszcze gust? – upewniał się Kubiak.
- Nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego – brunetka nie mogła oderwać wzroku od pierścionka za szybą, który połyskiwał błękitnym kamieniem. – Dla Marty?
- Właśnie nie wiem, czy jej się spodoba…
- Pewnie, że tak! Daję ci gwarancję – poklepała towarzysza po ramieniu. – Masz gest. No, no.
- Dzięki za opinię. Wrócę tu i go kupię, a teraz uchrońmy biednych sklepikarzy przed naszą dwójką szaleńców – szatyn rzucił żartobliwie.


[ Uroki molo. Blondynka i Szatyn ]

Już w południe tamtego feralnego dnia czułam się lepiej, ale pan doktor Kubiak czuwał nade mną i zażywałam lekarstwa kilka dni. Doceniałam jego troskę, opiekowanie się mną. Ten wyjazd pozwolił zobaczyć mi Michała w różnych okolicznościach, dzięki czemu mogłam przekonać się kogo pokochałam. Chociaż nasz związek nadal pozostawał w ukryciu, przed samą sobą mogłam się przyznać, co czuję.
- Kochanie? – usłyszałam głos siatkarza.
- Tak? – poprawiłam kapelusz sprezentowany przez niego.
- Pięknie wyglądasz – uśmiechnął się do mnie czule, tak, że nie mogłam nie odpowiedzieć tym samym.
- Dziękuję. Gdzie idziemy? A oni nie będą niczego podejrzewać, jak tak często razem znikamy?
- Mówi się trudno. To są nasze wakacje i nie zamierzam ich tracić na szopki – mruknął Kubi.
- Tylko pytałam – spuściłam lekko głowę, wpatrując się w kroczące powoli do przodu stopy.
- Przepraszam – chwycił moją dłoń i pocałował. – Mam ochotę na molo z tobą, hmm?
Staliśmy na końcu drewnianej kładki, opierając ręce na barierce. Przymknęłam oczy, czując oceaniczny wiatr we włosach. Słońce, chociaż pomarańczowe i zachodzące, nadal ogrzewało plażowiczów. Poczułam, iż przyjmujący zakrywa moją dłoń swoją. Odwróciłam głowę w jego kierunku, a on po chwili przybliżył się, obejmując mnie w pasie.
- Kocham cię – szepnęłam odruchowo.
- Ja ciebie też, Martuś – odpowiedział, zanurzając noc w moich włosach. – Bardzo.


_______________________________________


Poślizgowy prezent świąteczny ;p Ale cieszycie się? 
Prażą dupy na Dominikanie a tu zima :(

Dedykacja dla wszystkich czekających :) nie uda mi się skończyć tego w tym roku, pocieszcie się ;p

Do usłyszenia :)

wtorek, 20 listopada 2012

[ XLIV ]


You’re the one that I want

[ Ciepłe kraje. Lotnisko ]

Zbyszek tuż po wysiadce z samolotu rozciągnął się ja lew.
- Moje stare kości - jęknął. Zaśmiałam się na te słowa. Przecież on ma trochę ponad 20 lat na karku.
- Tak, tak, moje ty biedactwo - Justyna położyła mu rękę na ramieniu i pocałowała go w policzek, na co ten rozpromienił się i z miejsca przestał cierpieć.
- To przez ten wzrost! Ja jestem nie tylko niewielki, więc nie mam problemów z transportem, ale też kochany! - wtrącił z entuzjazmem Kubiak.
- Też tak myślę, ale dość tego użalania się nad sobą - pogoniłam ich w stronę taśmy z walizkami.
- No to chodźcie moi malutcy kochani chłopcy - brunetka złapała pod ręce siatkarzy.
- Jakie plany na dzisiaj?
- Leżing, plażing, opierdaling! - zawołali zgodnie siatkarze.
- A zmieści się tam też szoping? - Justyna uśmiechnęła się słodko do Bartmana, a widząc jego reakcję mało nie parsknęłam śmiechem.
- Siostro, czytałam, że w drodze na plażę, będziemy mijać jedną z głównych "alei zakupowych" - dorzuciłam rozbawiona.
- Nie pomagasz - mruknął zniechęcony brunet.
- To może my zajmiemy jakąś miejscówkę na plaży, popilnujemy ręcznika, czy coś... - Michał spojrzał znacząco na przyjaciela, a ten ochoczo kiwnął głową.
- No ale chłopcy... Przecież my się zgubimy same, w tej plątaninie ulic. Jeszcze nas poderwie jakiś wysoki, przystojny, nieziemsko opalony...
- Idziemy z wami!
- ... Brazylijczyk - skończyłam myśl Jusi.
- Kochane... - Kubiak spojrzał na mnie i Justynę. - Popatrzcie na nas, a potem przypomnijcie sobie te lasy deszczowe pod siatką, takiego Lucasa na przykład... Nadal tak bardzo pragniecie podrywu na Brazylijczyka?
- Eee... Lucas, Lukas. Wybrałeś najgorszy przykład. Taki Murillo.. Albo Visotto... Taaaak, mam nadzieję, że też wybrali się na Dominikanę - rzuciłam z triumfującym uśmiechem.
- Przecież Visotto z tym mopem na głowie wygląda jak cielę oblizane! A Murillo... Nie dość, że rudawy, to jeszcze żonaty. Poważnie, ale macie gust...
- Oj, Kubiiś - Jusia przytuliła się mocniej do przyjmującego, na co ze zdziwieniem uniosłam brwi. - Ty jesteś takim naszym polskim Murillo. Już się nie gniewaj.
- Ale on nie ma żony - stwierdziłam sceptycznie.
- Tym lepiej, nie sądzisz, siostro? - uśmiechnęła się do mnie znacząco.
- Oj, no już. Co sobie Zibi pomyśli... - Michał zdawał się nieznacznie odpychać od siebie dziewczynę.
- Ja nie myślę, jeszcze jeden ruch i ci po prostu przywalę - rzucił ostre spojrzenie Bartman. - To gdzie ten hotel?
- Nie wiem, gdzieś miałem adres... - mruknął Kubiak i zaczął grzebać po kieszeniach. Po chwili wyciągnął kartkę z triumfalnym uśmiechem. - Może po prostu weźmiemy taksówkę?
- Sądząc po ilości naszych waliz, to bardzo rozsądna decyzja.
- Zibiś, ty jesteś poliglota - przyjmujący spojrzał na kolegę z uśmiechem. Bartman tylko mruknął coś pod nosem.
- Noo, kochanie... - rzuciła Justyna i uścisnęła go mocniej.
- Dajesz, na pewno zrozumieją któryś z twoich języków. Gorzej jak nie... - dodałam cicho pod nosem.
- Ach, wątpisz w niego? - Michał posłał mi uśmiech i sięgnął po walizki. - No, dawaj. Nogi zaczynają mnie boleć od tego ciągłego stania.


[ Hotelowy przydział. Blondynka przed faktem dokonanym ]

Jak się okazało, przyjmujący dogadał się z taksówkarzem dopiero po włosku i to nasz towarzysz umiał go lepiej. Koniec końców wysadził nas we właściwym miejscu.
- Słyszałam, że jesteście prawdziwymi dżentelmenami i wy płacicie - uśmiechnęłyśmy się z Justyną uroczo i czym prędzej opuściłyśmy pojazd.
- Uwielbiam je... - westchnął Kubiak i sięgnął po portfel. - Po pół?

- Także Martuś, jakby ci to powiedzieć... Kocham cię i jesteś moją ulubioną siostrą... - zaczęła zawile Jusia, gdy szłyśmy do recepcji.
- Ale? Co masz na sumieniu?
- Tak więc... Ale nie gniewaj się, kochanie, dobrze?
- Wyduś to z siebie, a ja pójdę po klucze – kątem oka uważnie mierzyłam brunetkę.
- No bo... Masz pokój z Kubiakiem... – wyrzuciła z siebie nagle.
- Słucham? Myślałam, że faceci osobno i my osobno - jęknęłam.
- Noo wieeem... Ale my z Zibim... Wiem, że nie lubicie się z Michałem, ale może tak na kilka dni... Jeśli zaistnieje ryzyko rozwalenia hotelu to się zamienimy, ale spróbujcie być dla siebie mili, ok? Przecież on jest naprawdę w porządku. I słodki całkiem... I przystojny... Ach, gdyby nie Zibi... – rozmarzyła się Justyna, a ja nie wierzyłam własnym uszom.
- Dobrze, zostawiasz mnie dla faceta! Pff - zgarnęłam z lady klucz i poszłam poszukać odpowiednich drzwi.
- Sądziłam, że bardziej się pogniewasz - spojrzała na mnie uważnie.
- A co mam zrobić? Rzucić się na dywanik i wierzgać nogami? – przybrałam kpiące spojrzenie.
- No nie... Ale wiesz, ja na twoim miejscu bym się cieszyła z możliwości spania z takim facetem. Oczywiście, mam Zibiego, ale sama musisz przyznać, że naszemu Michałowi też niczego nie brakuje...
- Mam nadzieję, że mają osobne łóżka - mruknęłam, choć tak naprawdę wcale nie byłam zła. Po prostu trudniej będzie mi ukrywać moje uczucia względem siatkarza.
- Sądzę, że nawet to nie stanowi problemu - uśmiechnęła się znacząco Justyna, po czym zniknęła za swoimi drzwiami.

- Nooo, w końcuu! - zawołał Kubiak, wpadając nagle do pokoju. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. - Zaraz. Co to jest?
- A co ma być?
- No nie - mruknął, po czym odłożył walizki na bok. Jednym susem przeskoczył łóżko, po czym wysunął spod ściany niewielki stolik nocny. Zdziwiłam się jeszcze bardziej, kiedy naparł całym ciałem na drewnianą konstrukcję, przesuwając ją do drugiej. - Tak. Nie może. Być. - odetchnął głęboko, po czym zadowolony położył się na połączonych materacach. - Też się tu zmieścisz.
- Dobrze się czujesz? - zerknęłam na połączone łóżka.
- No co, wolisz osobno? - spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, po czym wstał. Sama zaskoczona swoją reakcją, położyłam mu rękę na ramieniu chcąc go powstrzymać, kiedy zabierał się do rozsunięcia łóżek. Uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy i powiększył się, kiedy przyciągnął mnie do siebie. - Tak myślałem.
- Lepiej nie myśl za dużo, bo ci szkodzi - wytknęłam język. - A ty wiedziałeś, że mamy razem pokój?
- Czy wystarczy ci odpowiedź, iż bardzo się z tego cieszę? - mruknął, pocierając mój nos swoim, zbliżając się niebezpiecznie do moich ust.
- Oj Michaś, Michaś - westchnęłam, wpatrując się w jego oczy.
- No co... - pocałował mnie delikatnie, jednak niemal w tej samej chwili odskoczył ode mnie jak poparzony, kiedy drzwi niespodziewanie otworzyły się i stanęła w nich Justyna.
- Gotowi na podbój miasta?
- Ba. Sklepy same się nie odwiedzą - zażartowałam, poprawiając ukradkiem ubranie.
- No i ci wasi Brazylijczycy - mruknął Michał, mierzwiąc włosy palcami. Spojrzał znacząco na Justynę, która tylko na chwilę się speszyła, ale zaraz potem parsknęła śmiechem.
- No właśnie! Chodź, może złapiemy jakiegoś Murillo, czy innego przystojniaka.
- Martusia lubiić Murillo - złapałam podręczną torebkę i wyszłam z siostrą. - Czekamy w holu na dole
- Michaś nie lubić... - rzucił do siebie Kubiak, po czym również wyszedł z zamiarem odnalezienia Bartmana.


[ Niespodziewany zakup. Pierwszy spacer ]

Chociaż bliżej było do wieczora niż południa, słońce dalej ogrzewało miasto i turystów. Szliśmy w stronę plaży, obeznać się z terenem. Po lewej stronie błyszczały szyby sklepowych wystaw. Większość towarów należała zdecydowanie do tych luksusowych. Mimo to za patrzenie się nie płaci.
- Matko, ale cuda... - jęknęła Justyna, niemal przyklejając twarz do szyby jednej z wystaw. - Czy ty to widzisz, Martuś?
- Oj tak, chciałoby się - westchnęłam. Z niechęcią odeszłyśmy od wystawy jubilerskiej. Kolejnym obiektem zachwytów była gablota ze strojami kąpielowymi. Aż mi się oczy zaświeciły, gdy zobaczyłam pewien turkusowy zestaw. Mogłam o takim tylko pomarzyć.
- Ale ten to pewnie idealnie by na tobie leżał. Michale, zgodzisz się ze mną? - siostra spojrzała znacząco na Kubiaka, który aktualnie bawił się telefonem i tylko mruknął coś w odpowiedzi.
- Ja też tak sądzę - dodał szybko Zibi, uśmiechając się do mnie ciepło.
- Nie na moją kieszeń. Nie dam ponad setki euro za strój - pokręciłam głową. - Plaża na nas czeka - odwróciłam się w stronę towarzyszy.
- No tak... Strasznie drogo... - westchnęła Justyna, po czym znów zmierzyła Kubiaka. Ten zdawał się niczego nie zauważać. Spojrzenie dziewczyny dostrzegł jednak Bartman, który zmarszczył na chwilę brwi, po czym uśmiechnął się lekko.
- Mamy ten sam rozmiar - mruknęła Jusia do bartmanowego ucha, kiedy ten podszedł do niej.
Powolnym krokiem, oddalaliśmy się od mojego upatrzonego stroju. Trochę żałowałam, że nie będzie go w mojej szafie. Tymczasem Justyna zabawiała mnie rozmową, a Zbyszek gdzieś przepadł. Michał całkiem bujał w chmurach.
- Tadadadaaaaaam! - usłyszeliśmy nagle wołanie Bartmana, który zmaterializował się koło mnie dosłownie w jednej sekundzie. - Święty... No, na Mikołaja to za wcześnie, więc... Święty Zibi ma prezenty dla naszych dwóch dam!
- Ojej, nie musiałeś. Co to? - spytałam, widząc torebkę z nazwą firmy.
- Sama zobacz - zachęcił mnie ciepłym uśmiechem. Nawet Kubiak na chwilę przeniósł swoją uwagę na nas. Nie musiałam jednak patrzeć. Pisk Justyny wszystko wyjaśniał.
- Jaki cudny!
- Boże... Zbyszek... - ostrożnie dotknęłam turkusowego materiału. Nerwowo zerkałam to na dwuczęściowy komplet to na siatkarze.
- Taa daam? - zaśmiał się brunet i pozwolił pocałować się w policzek. - Sądzę, że będziesz w nim wyglądać bardzo ładnie.
- Ale ty nie możesz mi kupować takich prezentów. Jusi, to co innego, ale... - zaczęłam protestować.
- Potraktuj to jako... Prezent na urodziny, imieniny, święta... Co wolisz.
- Dziękuję - wyściskałam go kolejny raz, widząc zmrużone oczy siostry.
- Naprawdę nie ma za co - uśmiechnął się do mnie raz jeszcze, po czym skupił swoją uwagę na Justynie. - Jesteś jeszcze słodsza, kiedy się złościsz. A co dopiero będzie, kiedy ubierzesz sobie nowy kostium!
- Już mnie tak nie bałamuć - mruknęła mu do ucha. - To ja miałam podrywać Kubiaka, a nie ty moją siostrę. Trzeba coś wykombinować, żeby w końcu się nią zajął.
- Spokojnie, ogarnie się. Tymczasem podziękuj ładnie Zbysiowi za prezent - wyszczerzył się.
- Jesteś niepoprawny - zaśmiała się również, po czym pocałowała go lekko. Przyglądałam się parze z ledwo skrywaną zazdrością. Zerknęłam kątem oka na Michała, który najwyraźniej również zauważył migdalenie się pary i chyba miał podobne odczucia.
Wzruszyłam ramionami i ścisnęłam mocniej reklamówkę z podarkiem.
- To może przymierzymy? - rzuciła propozycją Jusia.
- Jesteśmy za, prawda Misiek?
- Jak najbardziej - uśmiechnął się szatyn.


[ Niebezpieczna turkusowa sesja ]

Razem z Justyną poszłyśmy przebrać się w nowe stroje. Ogarnęła mnie przedziwna ekscytacja, gdy ubierałam turkusowy komplet. Czułam się w nim fantastycznie, ale nie miałam lusterka, żeby się przejrzeć. Zastanawiające było to, iż to Zbyszek wyszedł z inicjatywą zakupu, a Michał zdawał się nie reagować.
- Jusia? Zbyszkowi będzie się podobało? – zagadnęłam siostrę.
- Eee? Myślę, że Michałowi na pewno – burknęła.
- A co ma do tego Michał? – spytałam z obawą. – Przecież żartowałam, nie bądź zazdrosna, pantero.
- Myślałam, że dużo? Wiesz, tak sobie rozmyślałam i doszłam do wniosku, że Kasia to naprawdę fajna jest skoro tyle razem przebywacie… I nie jestem zazdrosna o tego goryla!
- Właśnie widzę, że nie jesteś – uśmiechnęłam się. - Kasia to koleżanka z pracy. Ciesz się, bo masz czasem wolną chatę z Zibim – poruszyłam brwiami. – Idziemy?
- Wolną chatę z Zibim, chyba wolną chatę u Michała i seks z nim – ironizowała pod nosem.
- Co mówiłaś? – zerknęłam na brunetkę.
- Pewnie czeka na nas ze Zbyszkiem, no chodź już!
Poszłyśmy w stronę chłopaków, którzy bezproblemowo pozbyli się koszulek i już weszli do wody.
- Ładnie wyglądamy? – krzyknęła Jusia.
- Ślicznie! Nie no, Martusiu, jak ci ładnie w tym turkusie – zadowolony brunet ucałował mój policzek.
- To dzięki tobie, Zbyszku – zarumieniłam się. – Może zrobimy sobie jakieś zdjęcia?
- Tylko, żeby kolor stroju się nie zlał z oceanem, bo sobie pomyślisz, że jest naga – rzuciła Justyna.
- Ktoś tu jest zazdrosny o Zbycha.
- Zamknij się, Kubiak!
- No co? Ustawcie się, to wam strzelę to foto – szatyn wyciągnął aparat.
- Tak, idealnie wyglądają. Turkusowy strój, turkusowy ocean, moja siostra i Zbyszek – pięknie!
- Nie marudź, przecież ty też się złapiesz w kadr – Bartman przygarnął dziewczynę ramieniem.
- Nie no, turkus z panterką się gryzie – odepchnęła chłopaka, który podszedł do mnie.
- Chociaż ty ze mną chcesz pozować – mruknął.
-  Proszę, ładnie, profesjonalnie, jak Tap Madl – wołał Michał
- Nie ma problemu – brunet przyciągnął mnie do siebie.
- Milutko – mruknęłam, czując na swojej talii dłonie przyjmującego.
- Może być jeszcze milej – wyszeptał, rozpinając górną część stroju.
- Zbyszek, ale co ty robisz? – wyraźnie się zawstydziłam.
- To nie jest Playboy – krzyknął Kubiak.
- Cicho, pracuję nad moją wizją artystyczną.
Zibi przylgnął do moich piersi swoją klatką piersiową i kazał mi spojrzeć w bok. Potem zmieniliśmy się miejscami. Dziwnie było czuć inne męskie dłonie na sobie. Zanurzyliśmy się w falach. W oczach bruneta widziałam iskierki, a Misiek ledwo co utrzymywał aparat w dłoniach. Jusia już dawno pomaszerowała do baru.
- Wy się chyba nie czujecie! – szatyn pienił się ze złości.
- Michaś, coś nie tak? – spytał Bartman.
- Tak, kur**, aparat jest coś nie tak – rzucił sprzęt do wody. – Niezdarny ja!
- Nieee – rozpaczliwie zawołałam.
- Spokojnie, Martuś. On jest wodoodporny – uspokajał Zbigniew, ponosząc sprzęt z wody.
- Może uda się uratować – zakryłam się stanikiem. Michał spoglądał na mnie z wyrzutem. Przewróciłam tylko oczami. On był jednak zdania, iż stanowczo przesadziliśmy.


[ Miss mokrego podkoszulka. Brunet i Brunetka ]

                Justynę znaleźli przy stoliku, gdy sączyła drinka z parasolką.
- Jesteś zła, kochanie? – siatkarz przysiadł obok i próbował ją pocałować.
- Nie, wcale nie jestem, piję drinka – mruknęła odwracając twarz.
- Ślicznie wyglądasz w cętkach, wiesz?
- Zauważyłeś. No brawo. Myślałam, że Marta w turkusie podoba ci się znacznie bardziej – wygarnęła chłopakowi.
- Wiesz, nie sposób nie zauważyć, że prezentuje się zjawiskowo – obrzucił wzrokiem blondynkę, która uśmiechnęła się niewinnie. – Ale ja mam swoją panterę.
- Wiesz, co? Nie tłumacz się. Dobrze wiedzieć – wstała od stołu i ruszyła w kierunku szatyna. – Michał, zatańczysz ze mną?
- Oczywiście, Justynko – odpowiedział siatkarz. Marta i Zibi odprowadzili ich uważnym wzrokiem.

- Jesteś taki przystojny i miły – Nowaczykówna oplotła dłońmi jego szyję.
- Chcesz się odegrać? – spytał. Chłopak bez skrępowania objął dziewczynę w talii.
- Zdecydowanie tak. Ktoś lubi bliskość – szepnęła mu do ucha.
- Poczekaj momencik – Kubi pobiegł do DJ-a i powiedział mu coś na ucho. Po chwili z głośników poleciał „Rude boy” Rihanny, a Michał wyginał się wraz z partnerką wśród tańczących. Według Zbigniewa byli zdecydowanie zbyt blisko.
- A teraz zapraszamy chętne dziewczyny do wyborów Miss Mokrego Podkoszulka. Zapisy po sceną. Przygotujcie się na mokrą zabawę – rozległo się po sali.
- Ja, ja pójdę – zerwała się Jusia.
- No chyba nie! – krzyknął Bartman.
- Weź spierdalaj – mruknęła i przecisnęła się w tłumie.
Od razu humor brunetki uległ poprawie Kilka entuzjastycznych okrzyków i oklasków spowodowało, że Justyna poczuła klimat. Ciemny, wysoki brunet oblał ją butelką zimnej wody. Kropelki cieczy spływały po dekolcie dziewczyny, mocząc zwiewny podkoszulek, spod którego wyłaniał się biustonosz w cętki.
- This is Justine from Poland – oznajmił głos spikera.
- Go Jusia, go Jusia – wiwatował Misiek. Za to jego przyjaciel poczerwieniał ze złości.
Przy jednym ze stolików grupa młodych, opalonych mężczyzn ekscytowała się występem dziewczyny.
- Hey, you, beautiful!
- What’s youre number?!
Pokrzykiwali, a ona wdzięczyła się w ich stronę. Tego było już dla siatkarza za wiele. Gwałtownym krokiem dotarł na scenę i porwał stamtąd ukochaną. Przełożył ją sobie przez ramię, by opuścić lokal.
- Puść mnie! Przecież bym wygrała – burknęła Justyna, uderzając go w plecy piąstką.
- Trzeba się było rozebrać, to na pewno – odparł.
- Ty z rozbieraniem Martusi nie miałeś problemów, więc ja też powinnam.
- I tu cię boli. Ale wiesz, Kubiak ma co pomacać – oznajmił Zbyszek, wchodząc do hotelu. Kilka par oczu zwróciło się w ich stronę.
- Śpisz na balkonie, gnoju!
- Eeej! – oburzył się i klepnął ją w pośladek. – Jeszcze zmienisz zdanie kotku.
- Bo?
- Zamierzam cię ładnie przeprosić – przyjmujący postawił ją na ziemi tuż przed drzwiami, by otworzyć je kartą.
- Mów dalej – spojrzała na niego uważnie. Zibi pociągnął ją na łóżko. Sam położył się obok, przyglądając się mokremu materiałowi i temu, co skrywał pod spodem.
- Czekam.
Natychmiast zdjął z brunetki koszulkę. Jusia została właśnie w stroju zakupionym popołudniu. Chłopak odpiął górną część, a potem zaczął się bawić sznurkami przy majtkach.
Ciało brunetki wiło się po pościeli w różne strony. Siatkarz klęczał przy brzegu łóżka, trzymając ukochaną za biodra Wariowała pod wpływem jego pieszczot. Oddychała coraz ciężej, ściskając w dłoniach głowę chłopaka i dociskając ją do siebie. Miała nadzieję, że go nie udusi.


[ Pierwszy wakacyjny wieczór. Blondynka i Szatyn ]

                Po całym zajściu zostaliśmy sami przy stoliku. Podejrzewałam, że Justyna i Zbyszek się godzą. Spojrzawszy na Michała, przypomniały mi się jego harce na parkiecie z moją siostrą. Założyłam ręce na piersi i udawałam, że go nie widzę.
- Może zatańczymy? – usłyszałam pytanie.
- Partnerka ci zniknęła, to szukasz kolejnej? – mruknęłam.
- Chodź tu, moja zazdrośnico – przyciągnął mnie do siebie i spojrzał głęboko w oczy.
- A co, może nie miałam powodu?!
- Lubię, jak jesteś taka ognista – wymruczał Misiek i przechylił mnie przez swoje ramię. Złapałam się go w obawie przed upadkiem.
- Nie świruj, ok?
- Pomyśl tylko. Oni w hotelu, plaża, noc i my. Zabawmy się – ekscytował się warszawianin. – Wiem, że lubisz tańczyć.
- Ktoś tu się napalił – roześmiałam się, dając mu się porwać na parkiet.
Podniósł mnie na chwilę do góry, a ja pisnęłam ze strachu. Zsunął mnie wprost w swoje ramiona. Stykaliśmy się od nosów po uda, utrzymując kontakt wzrokowy i przesuwając się po parkiecie. Kubi trzymał dłonie na moich biodrach, synchronizując nasze ruchy. Czułam ciepło bijące od niego przez cienką sukienkę. Co chwila muskałam jego usta.
- Wiesz, co zrobię w hotelu? – spytał z figlarnym uśmiechem.
- Mam się bać?
- Zdecydowanie nie.
Poszliśmy jeszcze na krótki spacer brzegiem oceanu. Szatyn złapał mnie za rękę i widziałam, że jest bardzo szczęśliwy.

__________________________________________

Całkiem szybko i całkiem długi odcinek, jak na mnie, co nie? :D
Tytuł inspiracją Grease, a raczej Glease ;p Kto ogląda "Glee" ten wie ;)
I jak wam się podobają wakacje?

Serdeczne i wielkie dzięki, moim niezawodnym pomocnicom, Aniu, Justyno :*

Pozdrawiam ;)

P.S. Wiecie, że coraz bliżej końca? :D

piątek, 2 listopada 2012

[ XLIII ]


Co nam się dzieje, każdy wie

[ Kwiatowa. Wielcy pogodzeni. Brunetka i Brunet ]

Wstali rano po bardzo długiej i wyczerpującej nocy. Stali w kuchni, on tuż za jej plecami, wspólnie mieszając w patelni. Usta siatkarza co chwilę lądowały na szyi ukochanej.
- Czyli… jesteśmy razem? – spytał, drażniąc jej policzek swoim zarostem.
- No chyba nie chcesz się ukrywać, jak te dwa głupki? – Justyna spojrzała na niego.
- Co ty. Co byś powiedziała na wspólne wakacje?
- Bartek też będzie?
- Juśka!
- Już, już. Żartowałam – dźgnęła go w bok. – Siadaj i tylko spróbuj nie zjeść! Nad wakacjami pomyślę. Tylko my?
- Wiesz, myślałem o Michale, ale on nie przyzwoitka – zamyślił się brunet.
- Helo, Marta do kompletu i już. Zobaczymy jak tam będą udawać – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Powiedz mi, co my zrobimy z tym fantem? – zagadnął Zbyszek pomiędzy kęsami.
- Hmm… Trochę poderwę Miśka, by zobaczyć reakcję siostry, wiesz?
- Ty moja przebiegła – siatkarz ucałował jej czoło.

- Będę już zmykał, kochanie – powiedział Zibi, ubierając wypraną koszulę i wychodząc z łazienki.
- Chcesz wyjść przed Martą? Masz rację, jeszcze by się na ciebie rzuciła w tej koszuli – wymruczała dziewczyna.
- Aż tak na ciebie działa?
- Bardzo, ale to bardzo – otaksowała chłopaka spojrzeniem.
- Dobrze wiedzieć – uśmiechnął się pod nosem.
- Po prostu… - podeszła bliżej i zaczęła głaskać materiał. - … zostań jeszcze – rozpięła kilka guzików, by wsunąć dłoń.
- Skarbie…  
- Zostań – pocałowała przyjmującego tuż za uchem, zupełnie pozbawiając go górnej części garderoby. W drodze do jej sypialni zgubili resztę rzeczy. Wrócili do łóżka, by ponownie rozkoszować się swoim ciałem.


[ Szczęśliwa o poranku. Blondynka ]

Rankiem poczułam chłód na ramionach. W otwartym oknie powiewała firanka. Wtedy zorientowałam się, że leżę nago. Obok spał Michał. Zerknęłam pod kołdrę i natychmiast położyłam ją z powrotem. Siatkarz też był nagi. Próbowałam zlokalizować swoje ubrania, ale znalazłam je dopiero w łazience.
Zrobiłam Michałowi kakao, jajecznicę i zaniosłam na tacy do łóżka.
- Kubik, śniadanie.
- Co? – przetarł zaspane oczy, a potem Sajgon na głowie. Wystarczyło jego jedno spojrzenie, bym spłonęła rumieńcem.
- Smacznego.
- Martuś – nadstawił dzióbek do pocałowania.
- Muszę się zbierać, bo Jusia czuwa – pokiwałam głową.
- Już? – jęknął zawiedziony.
- No niestety – uśmiechnęłam się pocieszająco.
Zaczęłam zbierać swoje rzeczy oraz kompletować zawartość torebki. Misiek ochoczo konsumował śniadanie, zerkając na mnie co chwilę.
- To pa, Kubi – pochyliłam się, by go pocałować. Mało nie zwaliło mnie z nóg, gdy przyssał się do moich warg. Nawet nie umiałam opisać tego uczucia.
W końcu dotarłam do mieszkania. Przywitała mnie względna cisza i spokój i… pełno rzeczy na podłodze. Najlepsze okazało się to, że ubrania mojej siostry przeplatały się z męskimi. „Ścieżka” prowadziła przez salon do pokoju Justyny.
- Zbyszek, och, Zbyszek – rozległo się nagle w mieszkaniu. Ten jęk wyjaśnił mi wszystko. Wiedziałam, że na obiedzie będzie jedna osoba więcej.
Mięso skwierczało na patelni, a ja siedziałam, popijając herbatę owocową. Około 12 rozległo się skrzypienie drzwi.
- O, cześć Martuś – w wejściu do kuchni ukazała się głowa Justyny.
- A dzień dobry – uśmiechnęłam się. – Głodna?
- Chyba już za późno na śniadanie…
- Co ty, zaraz podaję obiad – odparłam, wyciągając z szafy talerze.
- Czemu tyle? – spytała siostra na widok trzech nakryć. Spojrzałam na nią wymownie. – O Boże, widziałaś czy słyszałaś?
Ukryła twarz w dłoniach, czerwieniąc się na policzkach.
- To i to.
- Ale jak… nas?
- Wasze rzeczy, nie was. Chyba bym oślepła. Wołaj amanta, zanim zwieje – zaśmiałam się tylko.


[ Brunetka i Brunet. Sherlock i Watson ]

- Zauważyłeś jaka Marta była radosna? – zagadnęła dziewczyna podczas jazdy.
- Oczywiście. Nuciła pod nosem, kręciła tyłkiem. Wiesz, o czym myślę? – Zibi zerknął przez chwilę na fotel pasażera.
- Że…
- Michał się w nocy spisał – uśmiechnął się szeroko.
- Matko… I byłabym zupełnie nieświadoma. – Nowaczykówna westchnęła ze zrezygnowaniem. – Dlaczego ona mi nic nie mówi?
- Kochanie, nie martw się. Zaraz się czegoś dowiemy.
Weszli do mieszkania. Kubiak siedział na kanapie i oglądał telewizję. Para usiadła po obu jego stronach. Spojrzał na nich z uśmiechem.
- Co tam?
- Wiemy, gdzie wczoraj byłeś – powiedział Zbyszek.
- Noo, u siebie – odparł szatyn.
- Wiemy z kim – Jusia posłała mu chytry uśmieszek.
- Eee… Co?
- Nie wymigasz się. To ty jesteś tą jej „Kasią”? – drążyła.
- Powiedz to!
- Przestańcie na mnie naskakiwać! – chłopak zerwał się z miejsca wyraźnie rozdrażniony. – Śledziliście nas?
- A owszem. Czemu robicie z tego tajemnicę? – brunetka chciała zrozumieć tą dziwną sytuację.
- Marta o to prosiła, jasne? Bała się tego wszystkiego, co miałoby miejsce, gdyby ktoś się dowiedział. Jest taka wrażliwa, że nie potrafiłem jej odmówić – tłumaczył Michał.
- Przecież byśmy wam nic nie zrobili, ani nikomu nie powiedzieli – odparł brunet. – My to nie brukowce.
- Wiem, wiem. Jest jak jest.
- Ona nadal nie chce się przyznać? – spytała dziewczyna.
- Chyba nie…
- A ty nie chciałbyś przestać się ukrywać? Złapać ją za rękę w środku miasta? – spojrzała na niebieskookiego czujnym wzrokiem. Widziała, jak jest rozbity.
- Chyba… Chciałbym. Ale to bez znaczenia, bo tu nie chodzi o moje zachcianki – odpowiedział.
- Doceniam twoje intencje, jednak ty zachciankę mojej siostry spełniłeś i co? Gdzie tu sprawiedliwość? Logika?
- Do czego zmierzasz? – szatyn przysiadł na brzegu fotela.
- Może gdy będzie trochę zazdrosna, to się ujawni?
Dwie pary oczu spoglądały dziwnie na Justynę.
- Zacznę przystawiać się do Miśka. Zrobię wiele, żeby wydusiła to w końcu z siebie. Zgadzasz się? – Nowaczykówna zwróciła się do niższego przyjmującego.


[ Krótka piłka. Wakacyjne plany ]

Michał chciał koniecznie się spotkać, chociaż na chwilę. Kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi i miałam nadzieję, że to nic złego. Pojechaliśmy jego samochodem na obrzeża miasta. W końcu się zatrzymał.
- Dowiem się czegoś? Czy wywiozłeś mnie, żeby mnie wykorzystać? – odezwałam się.
- To drugie bardzo chętnie… - przesunął dłonią po moim kolanie. – Ale najpierw przedstawię ci pewną propozycję.
- Niemoralną?
- Marta, no! Sama mnie drażnisz i prowokujesz – mruknął.
- Już się zachowuję. Dawaj – poklepałam siatkarza po ramieniu.
- Chcieliśmy pojechać ze Zbyszkiem na wakacje i zamówiliśmy je dla 4 osób. On pojedzie z Justyną, a ja… Zgodzisz się? – spytał Michał.
- Moment. Jak ty to sobie wyobrażasz? I dokąd to w ogóle?
- Pytam się nieoficjalnie, bo chcę wiedzieć. Gdy wrócisz do domu Justyna będzie cię namawiać na wyjazd na Dominikanę – uśmiechnął się pod nosem.
- Aha, aha… Ile to kosztuje? – nie przestawałam pytać.
- Ciebie ani grosza. Ja funduję – przyjmujący dotknął moich włosów.
- Chyba się nie czujesz!
- Wręcz przeciwnie – ogrzał oddechem mój policzek, oblizując wargi. – Bardzo się czuję, a ty?
- Również, również – spoglądałam na chłopaka nerwowo. Pochylił się jeszcze bardziej, by mnie pocałować. Złapał mocno moją twarz w swoje dłonie i nie pozwalał mi się odsunąć. Chyba nawet nie zamierzałam tego robić, a dotyk siatkarza zawsze był czuły.
- Kocham cię. Spędźmy moje wakacje razem, co?
- Misiek… - odparłam, ręką mierzwiąc jego włosy.
- Zgódź się – cmoknął mnie w usta. – Kochanie… ?
- Niech ci będzie – przewróciłam oczami.
- Super… Obiecuję… ci… że… będzie… fantastycznie… - wyrzucał z siebie Kubiak między pocałunkami w moją szyję. Schodził ustami coraz niżej, aż w końcu jego ręce wciskały się w mój dekolt.
- Kubiak, mogę wiedzieć, co ty robisz? – zmarszczyłam brwi i zerknęłam w dół na jego ucieszoną mordę.


[ Oficjalne zaproszenie. Brunetka i Blondynka ]

Domyśliła się, że Marta nie zgodzi się tak po prostu jechać jako para Michała. O ironio i zachowanie pozorów. Postanowiła, że to ona ją jakoś przekona. Zresztą w czwórkę znali się nie od wczoraj i spokojnie mogli gdzieś wyjechać razem. A skoro jej siostra i tak jest z szatynem, to w ogóle nie ma o czym mówić.
Justyna bardzo chciała usłyszeć prawdę od blondynki. Nie chciała z niej tego wyduszać. Podrywanie Kubiaka miało dać młodszej Nowaczykównie szansę na zachowanie jako tako twarzy. Brunetka nie mogła pozbyć się tego żalu, który zgromadził się w jej sercu względem siostry. Czuła się nieważna, pominięta, wykluczona z pewnej strefy życia.
- Dobrze, że już jesteś. Wiesz, że nasze głupki mają za dwa tygodnie zgrupowanie?
- Wiem i co w związku z tym? – Marta usiadła na kanapie, wyciągając przed siebie nogi.
- Bromance chce jechać na Dominikanę, ale Michałowi brakuje partnerki – brunetka zerknęła na siostrę. Widziała, jak napina nerwowo mięśnie.
- A ty jedziesz ze Zbyszkiem?
- Oczywiście. Więc pomyślałam, że mogłybyśmy obie z nimi jechać, jeśli nie masz nic przeciwko – Justyna przedstawiła swój pomysł.
- Chyba to Michał może mieć problem jak już – blondynka udawała niezorientowaną.
- Podobno ostatnio się lepiej dogadujecie, hmm?
Starsza z sióstr aż zaśmiała się w duchu. Mogła się tylko domyślać, jakie kombinacje miały miejsce w głowie Marty. Czuła, że podczas wyjazdu mogą być jeszcze lepsze atrakcje.


[ Wylot. Wesoła czwórka ]

                Oczywiście nasz lot był z samego rana, z przesiadką w Paryżu. Na miejscu mieliśmy być dopiero po południu lokalnego czasu. Nie wiedziałam, co sądzić o tym, że skoro Jusia będzie spędzać czas ze Zbyszkiem, to mi przypadnie Michał. Jak się zachowywać przy nich?
Wszyscy zaspani stawiliśmy się do odprawy. Siedziałam na krzesełku i czytałam darmową gazetkę. Moja siostra klapnęła obok, ziewnęła przeciągle i oparła głowę na moim ramieniu. Skwitowałam to tylko uśmiechem. Zaskoczona, spojrzałam w druga stronę, gdy poczułam ciężar drugiej głowy.
- Chyba się, Bartman, nie czujesz!
- Cicho, może się zdrzemnę – wyszczerzył się do mnie i przymknął powieki. Spojrzałam zszokowana na Kubiaka, który siedział naprzeciwko, ale on tylko się roześmiał.
- Dzięki.
W jakiś magiczny sposób okazało się, że mam miejsce w samolocie obok szatyna. Przynajmniej tak wyszło, gdy Justyna zajęła miejsce obok swojego chłopaka.
- Cześć – przywitał mnie ucieszony przyjmujący.
- Hej – mruknęłam.
- Nie cieszysz się? – spojrzał na mnie zatroskany. Odgarnął moje włosy do tyłu.
- To nie tak. Po prostu… Oni są przed nami – odpowiedziałam.
- I co z tego? – chłopak ucałował moje ramię.
- Misiek… - jęknęłam zrezygnowanym tonem.
- Uśmiechnij się wreszcie – zaczął składać pocałunki na mojej szyi i policzkach. Nie ukrywam, iż trochę mnie łaskotał. W końcu nie wytrzymałam i musiałam parsknąć śmiechem.
- Przestań – próbowałam odsunąć siatkarza od siebie.
- Spoko, dokończymy w pokoju – uśmiechnął się tajemniczo. Przez sen czułam, że mnie przytula, a ja obejmowałam go mocno.



__________________________

Cóż mogę wam powiedzieć w temacie? Myślałam, że tu nie wrócę, a raczej nie za szybko.
Może nie straciłyście wątku i poczytacie jeszcze :)
Przepraszam czytelniczkę, która chciała odcinek na urodziny.
Odpowiadam na pytanie, tak, mam napisane do przodu, więc niestety nic nie zmienię :)

Nie wiem, czy chcecie słyszeć kolejne przepraszam. Może się nie rozpadnę jak Bromance.

niedziela, 9 września 2012

[ XLII ]


Z dwojga ciał

[ Blondynka. Nowe doświadczenia ]

Po telefonie do chłopaka wiedziałam, że bardzo się ucieszył. Czerpałam satysfakcję z samej możliwości pomocy. Przybyłam do wynajętego przez niego studia i stanęłam nieśmiało obok jednej z lamp.
- Cześć, super, że przyszłaś. Poznaj moją kuzynkę, Dorotę – przedstawił mi wysoką brunetkę.
- Marta.
- Ona cię umaluje, a potem wybierzemy coś z magicznej szafy – brunet wskazał na wielki podłużny mebel.
- Zdaje się na ciebie, bo to twoja praca – uśmiechnęłam się.
- Myślałem, że mi trochę pomożesz swoim talentem – odparł, potrząsając drobnymi loczkami.
- Jakim?
- Scenicznym. Mam taką wizję, żebyś zachowywała się jak na występie. To tak na początek – zaproponował Mati.
Z tą dwójką poczułam się jak na profesjonalnej sesji. Mój fotograf dokładnie wiedział, czego chce i jego precyzyjne polecenia łatwo było wykonać. Z kolei on twierdził, że to ja jestem fotogeniczna. Podobała mi się zielono-niebieska suknia, którą mi wybrali.
- Grasz? – spytałam nagle, dostrzegłszy w odległym kącie pomieszczenia ulubiony instrument.
- Stop! Nie ruszaj się, chcę to mieć – wykrzyknął pełen podekscytowania. – Podoba mi się ten wzrok, o co ci chodziło?
- Czy grasz na gitarze – wskazałam ręką w tamto miejsce.
- Trochę, ale to rekwizyt. Dla ciebie – wyjaśnił Mateusz. – Może to szalone… Mam pomysł.


[ Brunetka. Niezbity dowód ]

Tego dnia seniorska drużyna miała trening przed młodzikami. Justyna siedziała u boku statystyków, pomagając im podczas treningu chłopaków w szóstkach. Wszyscy czekali na gwizdek Radosława, obwieszczający koniec wysiłku.
- Bu! – usłyszała za sobą dziewczyna. Zaskoczona odwróciła głowę i przywitała siostrę uśmiechem.
- Co ty taka radosna, Martuś?
- Zobacz, co mam – powiedziała blondynka i włożyła pendrive do laptopa.
- Obyś go nie zatruła wirusami, bo to klubowy.
- To tylko moje zdjęcia…
- Marta! – wykrzyknęła brunetka. – Jesteś piękna!
- Ciszej – mruknęła młodsza Nowaczykówna, widząc wzrok niektórych zawodników na sobie.
- Przecież masz się czym pochwalić – szturchnęła ją siostra.
- Co tam oglądacie? – do stolika przyplątał się Michał. Zerknął na ekran.
- To ty? – spojrzał na zawstydzoną dziewczynę.
- No a kto, jasne, że Martucha. Jak z żurnala – ekscytowała się Jusia. Przewijała do przodu kolejne zdjęcia. W międzyczasie wokół nich zgromadzili się nowi siatkarze. Nim Marta zdążyła zareagować, siostra przełączyła na następne fotografie.
- Osz kurna – wymsknęło się Wojtaszkowi.
- Nie wiedziałam, że tak zaszalałaś – brunetka zrobiła przepraszającą minę, ale teraz nie sposób było już odgonić samców od komputera.
Justynę zainteresowała reakcja Kubiaka. Chłopak przez chwilę miał w oku błysk, ale potem zastąpiła go złość. Zacisnął zęby i usta w wąską linię, nie odezwał się ani słowem. Odszukał wzrokiem blondynkę, spojrzał na nią jakoś tak strasznie i smutno zarazem, a potem odszedł. Marta z kolei zmarkotniała, mina jej zrzedła a wcześniejsza radość wyparowała. Dziewczyna, ku jękom i niezadowoleniu graczy Politechniki, odłączyła pendrive i schowała do kieszeni.
Brunetka miała po tym pokazie niemalże pewność, że coś łączy jej siostrę z szatynem. Pozostało jej się tylko dowiedzieć, co. Okazja miała nadejść niespodziewanie szybko…


[ Humory miłości. Blondynka i Szatyn ]

Nie wybiegłam od razu za Michałem, bo doskonale wiedziałam, jakby to wyglądało. Dość zamieszania wywołała ta sesja. Planowałam pokazać ją Kubikowi w zaciszu jego mieszkania. Przecież to nie tak, że rozebrałam się przed Mateuszem.
- Halo? – usłyszałam szorstki głos w słuchawce.
- Daj to sobie wytłumaczyć.
- To teraz chcesz rozmawiać, a przed ani słowem o tym nie wspomniałaś? – mruknął przyjmujący.
- Michaś… - rzuciłam zrezygnowanym tonem.
- Czekam w twoim pokoiku po zajęciach Młodych.
- Dziękuję. I.. do zobaczenia – pożegnałam się.
Ciężko mi było potem skupić się na obserwowaniu chłopaków, bo ciągle odpływałam myślami. Martwiło mnie to, jak mógł postąpić Michał i nie miałam pewności, czy nie będzie chciał mnie zostawić. Dlatego też z drżącą ręką nacisnęłam klamkę gabinetu.
Stał przy oknie. Jego szerokie ramiona i plecy były lekko zgarbione.
- Jestem – powiedziałam ostrożnie. Patrzyłam, jak odwraca się w moją stronę. Niebieska koszulka pasowała mu do oczu, ale nie mogłam w nie patrzeć zbyt długo.
- Uraczysz mnie historyjką, jak to się stało, że jesteś na tych zdjęciach niemal naga? – spytał Kubiak bez emocji.
- Nie planowaliśmy tego. Mateusz zaproponował mi w trakcie to pozowanie z gitarą. To tak wygląda, ale miałam takie przysłonki na miejsca intymne. Nie widać ich, bo są zakryte instrumentem – tłumaczyłam.
- I przez to powinienem ci wybaczyć?
Zamilkłam i spuściłam wzrok na podłogę. Nie wiedziałam, co miałabym mu powiedzieć. Ostrożnie podeszłam do biurka i usiadłam na krześle. Położyłam na blacie nieszczęsny pendrive.
- Przepraszam – mruknęłam, zbierając swoje papiery. Niespodziewanie poczułam silne dłonie siatkarza na swoich ramionach. Drgnęłam, bałam się odwrócić głowę.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o sesji? – wychrypiał obok mojego ucha.
- Kolega potrzebował tego do zaliczenia, a nie chciałam mu sprawić kłopotów odmową. Nie zgodziłbyś się, prawda?
- Nie dałaś mi ani sobie szansy się przekonać  – odparł, odgarniając moje włosy do tyłu.
- Wiem, to egoistyczne. Czy ty… chcesz… się rozstać? – spytałam cicho. Delikatnie pogładził mnie dłonią po policzku, a potem sprawił, że nasze spojrzenia się spotkały.
- Wybaczę ci, jeśli…
Wstrzymałam oddech, oczekując ceny mojego występku.
- Jedynym mężczyzną, który będzie oglądał te zdjęcia, będę ja.
Nie powstrzymałam zbierających się w oczach łez i kilka kropel skapnęło mi po policzkach.
- Ej, ej, ej. Skarbie, spokojnie – wytarł mokre ślady kciukiem, a ja przylgnęłam do niego mocno  i przytuliłam się z całych sił.


[ Misja – wyśledzić kochanków. Brunetka ]

Razem z siostrą szykowały się na mecz Politechniki Warszawskiej. Jeśli chłopcy się postarają, mógłby on być ostatnim. Justyna upatrywała kolejnej okazji nakrycia Marty i Kubiaka. Ucieszyła się niezmiernie, gdy blondynka poinformowała ją o nocowaniu u koleżanki Kasi. Brunetka bowiem zamierzała śledzić młodszą siostrę i oczekiwała zaskakujących rezultatów.
Ta sprawa pochłonęła ją całkowicie, a Zbyszek zszedł na dalszy plan. W końcu znalazła sposób, żeby nie myśleć o nim non stop.
Z uśmiechem na ustach usiadła na swoim miejscu w hali, obok niej Marta. Ubrane w koszulki klubowe nie wyróżniały się z tłumu. Ogarnęła brunetkę dziwna radość.


[ Upragnione zwycięstwo. Blondynka ]

                Podskoczyłam z krzesełka na równe nogi. Zacięta walka obu zespołów doprowadziła do końcówki na punkty. Cała widownia na stojąco kibicowała podczas ostatnich akcji. Na tablicy widniał wynik 25:24 i każdy kibic stołecznej drużyny mocno zaciskał kciuki.
- Jest! – wykrzyknęłam, klaszcząc w dłonie. Drużyna mojego chłopaka wywalczyła sobie 5 miejsce w Pluslidze. No i kto odebrał statuetkę MVP? Michał Kubiak. Gdybym umiała gwizdać na palcach… Razem z Justyną machałyśmy w jego stronę.
- Gratulacje kochanie – szepnęłam mu do ucha podczas, gdy przytulał nas po kolei.
- Za pół godziny na tyłach – odpowiedział ze znaczącym uśmiechem. Wiedziałam, że będzie jakoś chciał uczcić ten sukces. Pozostawało tylko czekać.


[ Agent 009 na tropie. Brunet ]

Z całego serca serdecznie pogratulował przyjacielowi tytułu. Ostatnia statuetka dla ich drużyny zdecydowanie należała się Michałowi. Zbyszek bystrym okiem obserwował kontakty szatyna z Martą. Zamierzał tego wieczora wcielić się w detektywa. Skoro współlokator poinformował go, że wieczór spędza u siebie, to on, tajny agent, będzie tam przed nim i nakryje go na gorącym uczynku.
Szybko wziął prysznic i wsiadł do samochodu, aby jak najwcześniej znaleźć się we właściwym bloku. Zaparkował przy innej klatce, po czym ulokował się na piętrze wyżej, by mieć dobry punt obserwacyjny.


[ Szczęśliwi nieświadomi ]

Z torbą przewieszoną przez ramię biegł co sił w stronę tyłów Ursynowa. Miał nadzieję, że jego dziewczyna na niego czekała. Szatynowi trochę zleciał czas w kolejce pod prysznic.
Odetchnął z ulgą gdy dostrzegł sylwetkę blondynki przy barierce.
- Jestem, przepraszam – wydyszał, całując policzek partnerki.
- Spoko. Mamy cały wieczór jeszcze – uśmiechnęła się.
- Wiem – odpowiedział przyjmujący, porwał Martę w ramiona i zaczął okręcać się z nią wokół własnej osi.
- Co ty robisz? – wykrzyknęła Nowaczykówna.
- Kocham cię – pocałował ją namiętnie i zachłannie. Przez to ukrywanie miał jeszcze większą ochotę na bliskość blondynki.
Niebawem byli już pod mieszkaniem siatkarza. Gdy znaleźli się na klatce, chwycił dłoń ukochanej. Roznosiła go dzisiaj wielka radość.
- Z czego się tak śmiejesz? – spytała dziewczyna.
- Oj Martusiu, bo jestem szczęśliwy – odparł zadowolony Kubiak.
- Bo Zbyszek cię poklepał po tyłku? – rozbawiona spojrzała na chłopaka. Usłyszeli jakiś dziwny odgłos.
- A niech sobie sąsiadka popatrzy – stwierdził Michał i przycisnął Martę do drzwi, zachłannie całując.
- Całkiem ci dzisiaj odbiło – zaśmiała się.


[ Zaskakujące efekty. Brunetka i Brunet ]

Śledziła Martę już od hali. Gdy zobaczyła jej czułości z siatkarzem, poczuła się jak na dobrym tropie. Pojechała za nimi autobusem i proszę, o zobaczyła. Obściskiwali się, aż miło. To wszystko wydawało się niewiarygodne, ale Justyna zawsze mówiła, że oni do siebie pasują.
Para zniknęła za drzwiami, a brunetka wyszła z ukrycia. Na szczęście nie została zauważona zza balustrady schodów na piętrze niżej. Teraz znalazła się pod mieszkaniem przyjmującego i tylko głęboko westchnęła.
- Justyna? – rozległ się pytający głos.
Zbigniew stał jak wmurowany. Nie tyko przez  to, co wyprawiał jego przyjaciel z blondynką, ale także zaskoczyła go obecność brunetki. Czyżby razem ich śledzili?
- Zbyszek?
- Co ty tu robisz? – wypowiedzieli równocześnie. Pierwszy raz od dawna uśmiechnęli się do siebie.
- Widziałeś to? Jak długo się tak macają za naszymi plecami? – Jusia nie kryła oburzenia.
- Myślę, że odkąd Michał zaczął znikać u siebie – odpowiedział Zibi, zamyślając się.
- Nie daruję jej tego! Jestem jej siostrą do cholery!
- Spokojnie, Justynko – złapał ją za ramię. Dziewczyna spojrzała się na siatkarza. – Może pójdziemy na kawę i tam si wygadasz, co?
- Ty płacisz – rzuciła i zaczęła schodzić po schodach.
Usiedli, zamówili. Bartman kręcił słomką w szklance z colą. Jego towarzyszka czekała na zamówioną kawę.
- Wiesz… Chciałbym cię przeprosić – zerknął na nią znad okularów.
- Yhym.. Coś jeszcze?
- Nie mów do mnie tym tonem… Mówię prawdę. Wtedy wszystko wyszło nie tak.
- Ulżyło ci? To dobrze – mruknęła.
- Jusiaczku – złapał dłoń brunetki i uścisnął czule.
- Tak? – spojrzała prosto w jego oczy. Zieleń zawsze była jednym z jej ulubionych kolorów.
- Odkąd to… się stało, nie umówiłem się z nikim – wyznał przyjmujący.
- Dobrze wiedzieć – Nowaczykówna pokiwała głową.
- Czy ty… i Bartek…
Uśmiech pełen satysfakcji wpłynął na twarz Justyny.
- Co ja i on?
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi – mruknął.
- Jesteś zazdrosny? – brunetka rzuciła kokieteryjnym tonem. Nie odpowiedział, tylko zmierzył dziewczynę wzrokiem, aż przeszły ją ciarki.
- Idę do toalety – wstała szybko od stołu. Niefortunnie potrąciła mebel, który lekko się zatrząsnął, a zawartość szklanki Zbyszka rozprysnęła się na jego białej koszuli.
- O Boże, nie chciałam, to było zupełnie przypadkiem.
- Muszę to szybko sprać, bo ją szlak trafi – siatkarz ścierał ciecz serwetkami. – Pojedziemy na chwilę do mnie, zmienię ubranie.
- Nie ma mowy. Jedziemy do mnie, nie ze mną te numery – zadecydowała Jusia. – A Kurek jest świetnym aktorem.


[ Krew nie woda. Szatyn i Blondynka ]

                Oczekiwałem aż Marta rzuci się na mnie niczym lwica, spragniona dzikiego seksu. Wygraliśmy w końcu mecz, a stojąca na półce statuetka MVP mówiła wszystko – byłem najlepszy,  najlepsi zawodnicy zostają nagrodzeni. Wodziłem wzrokiem a postacią szatynki, która co jakiś czas znikała w łazience.
- Martuś, kochanie. Nie musisz teraz sprzątać – odradziłem.
- Spokojnie Michaś, lubię siedzieć w łazience. Zwal sobie konia, zaraz wrócę! – odkrzyknęła ze śmiechem. Parę minut później usłyszałem: - Stoi ci już?
- Nie, jeszcze nie uklękłaś!
- Zboczeńcu! Ja się staram, kąpiel ci zrobiłam, a tobie jedno w głowie – burknęła. Fakt byłem potwornie zmęczony i przydałby mi się relaks.
- Co ty gadasz – wszedłem do łazienki. Marta mieszała wodę ręką. Warstwa piany podziałała zachęcająco. - Bardzo zachęcająco – wsunąłem dłoń pod bluzkę ukochanej. – Może być jeszcze milej – wychrypiałem, a ona jęknęła podniecona.
- Skarbie, miałeś wziąć kąpiel – spojrzała mi w oczy.
- A nie możemy razem? – ścisnąłem pośladek dziewczyny.
- Weź spierdalaj – fuknęła i wyszła.
- Marta, kochanie – jęknąłem zawiedziony.
- Czekam w salonie – usłyszałem.
Woda zabarwiona solą do kąpieli niosła prawdziwe ukojenie dla zmęczonych mięśni. Przydałyby się jeszcze delikatnie masujące dłonie.
- Kubiakowa!
- Że kto?! – głos blondynki rozległ się za drzwiami.
- Mogłabyś mi umyć plecki, co?
- Zastanówmy się… Wiesz, Michał, byłeś dzisiaj taki męski… - szepnęła tuż nad moim uchem. Poczułem przyjemny dreszcz.
Marta miała niesamowite dłonie. Każde najdrobniejsze muśnięcie przez blondynkę podniecało mnie coraz bardziej. Czułem jej dotyk na całych plecach, karku, ramionach. Oddychałem głęboko, czując narastające podniecenie. Tym bardziej, iż parę sekund później masowała moją klatkę piersiową. Kosmyki włosów dziewczyny łaskotały moją skórę. Oparłem się wygodnie i pozwoliłem masażystce wędrować, gdzie tylko chciała.
- Może się przyłączysz? – zaproponowałem z na wpół przymkniętymi powiekami. Jej prawa dłoń znalazła się pod wodą, blisko miejsca mojego podniecenia.
- Chciałbyś?
Na moje szczęście udało mi się ją namówić i rozebrać. Napawałem wzrok jej nagim ciałem. Marta usiadła między moimi nogami. Woda sięgała nam do brzuchów. Patrzyliśmy na siebie pożądliwym wzrokiem. Wiedziałem, że wzbudzam w niej pożądanie, ale aż wciągnąłem powietrze, gdy jej głowa  lekko zanurzyła się pod wodą. To było szalone.
Przyciągnąłem ją potem bliżej siebie i zaplotłem za sobą nogi dziewczyny. W najśmielszych snach nie pomyślałem, że zrobimy to w wannie, tymczasem lekko poruszałem biodrami, wprowadzając część mnie w nią. Chciałem jej dać tyle rozkoszy.
- Michaś…
Miałem nadzieję, że woda spotęguje jej doznania i zmniejszy ból. Na koniec wytarłem swoje ciało oraz blondynki ręcznikiem i zaniosłem na rękach do pokoju. Leżeliśmy nadzy na pościeli, a ja ciągle byłem podniecony.
- Jeżeli chcesz, to możesz… - zerknęła na moje krocze. – Było… niesamowicie…
Tym razem to ja byłem na górze.


[ Sztuka przepraszania. Brunetka i Brunet ]

- Chodźże, bo nie stać mnie na jej odkupienie – ponaglała go dziewczyna.
- Co ty, nie trzeba.
- Także, zdejmij ją i… - nie zdążyła dokończyć zdania ani dobrze zamknąć drzwi, ponieważ Zbyszek ją pocałował. Wszystko trwało kilka sekund, bo przerwała to Jusia spoliczkowaniem chłopaka. Przerażona zerknęła na niego. Czerwony  ślad na twarzy zaczynał być coraz wyraźniejszy. Mimo wszystko jeszcze raz przylgnął do jej ust. Teraz odwzajemniła pocałunek i złapała go za włosy. Jednak skończyło się tak samo. Oba policzki szkarłaciały z każdą sekundą.
                - Przynieś koszulkę do łazienki, spiorę – wyszła z korytarza.
Brunet rozpiął guziki i zaniósł ubranie dziewczynie. Kątem oka dostrzegła odbicie umięśnionej klatki piersiowej w lustrze. Siatkarz podrapał się po piekących policzkach.
- Przyłóż sobie coś zimnego w kuchni. Nie wyklatowywuj mi się tu, w szafie powinna być jakaś twoja koszulka – mruknęła, nie spoglądając nawet na przyjmującego. O natomiast popatrzył jeszcze chwilę na wypięte pośladki Nowaczykówny. Wyobraził ją sobie bez ubrań.
Siedział na krześle w kuchni i przykładał woreczek z lodem z jednej strony na drugą. Bez trudu odnalazł w szafie koszulkę, którą kiedyś zostawił. Wyczuł na materiale zapach dziewczyny. Chłopak uśmiechnął się na myśl, iż nosiła ją Justyna.
- Będziesz czekał aż wyschnie?
- Nie wiem. Nie chciałbym przeszkadzać… - odparł niepewnie.
- Dobrze, że plama zeszła. Szkoda byłoby, żeby koszula się zniszczyła – powiedziała brunetka. On tylko spojrzał pytająco. – Dobrze w niej wyglądasz.
- Podobam ci się?
- „Dobrze wyglądać” a „podobać” to nie to samo – mruknęła.
- Oj Jusia…
- Tak? – odwróciła się w stronę przyjmującego, ale nie spodziewała się zobaczyć jego zielonych oczu tak blisko.
- Zawsze lubiłaś się droczyć – stanął obok. Odruchowo przyłożyła rękę do jego policzka.
- Przepraszam…
- Należało mi się. Jak… ja… mogę… cię… przeprosić? – artykułował między całusami składanymi na jej szyi. Brunetka odchyliła głowę do tyłu.
- Mmm…Właśnie tak, kochanie.
- Trzymaj się mnie – ostrzegł Zibi, by przenieść się z ukochaną do sypialni. Justyna już w progu zeskoczyła na własne nogi i pociągnęła go do ściany. Przywarli do siebie ciałami, obdarzając zachłannymi pocałunkami. W momencie, gdy ubrania zaczęły im przeszkadzać i okazały się zbędne, natychmiast się ich pozbyli. Brunetka lubiła czuć silny uścisk ramion Bartmana, a także całe jego umięśnione ciało.
Wodziła opuszkami palców po brzuchu chłopaka. Uniosła nogę i oparła ją na męskim biodrze. On chciał opaść na łóżko, ale Jusia objęła go w pasie i uśmiechnęła się prowokacyjnie. Warszawianin szybko zrozumiał, o co się rozchodzi, oparł jedną rękę po prawej stronie głowy Nowaczykówny, a drugą przytrzymał jej udo. Niebawem poruszali się we wspólnym rytmie, pojękując na zmianę. Obojgu bardzo tego brakowało, więc teraz oddawali się przyjemności bez reszty. Gdy stracili stabilność na nogach, położyli się na łóżku i kontynuowali ten miły wieczór.



______________________________________


Chyba długi, nie?

Nie skomentuję pewnych zdarzeń z tego rozdziału, czytałyście na własną odpowiedzialność.

Taa daaam, odcinek przełomowy za wami :p

Pozdrowienia dla Niecierpliwej Justyny i Lizusa Doroty ;D