czwartek, 7 lipca 2011

[ XIII ]


Terapia na wariackich papierach

[ Gabinetowe wnętrze. Obrady prostokątnego stołu. ]

                Siedziałam naprzeciwko Radosława P. Z racji współpracy i dla wygody przeszedł z nami na ty. W czasie, gdy Justyna była z seniorami na Sali, trener mnie wezwał do siebie. Nie wiedziałam, o co chodzi. Czyżby coś z Patrykiem?
- Wezwałem cię, bo mamy ze sztabem pewien pomysł.
- Jaki?
- Żebyście razem przeprowadzały co jakiś czas mini sesje terapeutyczne – oznajmił.
- Ale przecież my nie mamy ani papierów ani doświadczenia.
- Spokojnie. To ma służyć odstresowaniu, rozluźnieniu. Z tym sobie poradzicie dziewczynki – uśmiechnął się do mnie.
- Skoro tak uważasz…
- Ba. A jak tam Patryk? – spytał i spojrzał na mnie czujnie.
- Chyba dobrze, dzisiaj go jeszcze nie widziałam. Ale czemu mnie trener pyta? Przecież mieszkacie razem…
- Czy wy myślicie, że jestem głupi i nie widzę, co jest grane? – odparł rozbawiony.
- Nie no, skąd. Przeszkadza ci to? – spuściłam głowę.
- Oj pewnie, że nie. Tylko… Chyba będę cię musiał o czymś poinformować… - zawiesił głos.
- Ale ja wiem – odpowiedziałam i spojrzałam na niego odważniej.
- I co?
- Jak to co? Czy to coś zmienia? Przecież jest tym samym człowiekiem. Myśleliście wszyscy,, że jestem powierzchowna? – zdenerwowałam się lekko.
- Marta, nic z tych rzeczy. Po prostu martwię się o syna, a kilka razy się już zawiódł. Dlatego pytam.
- bez obaw. Nie zostawię go z powodu choroby.
- Dziękuję – wyszeptał ze szklanymi oczami.
Już miałam wychodzić, gdy niespodziewanie Radek podszedł i mnie przytulił.


[ Brunetka i Blondynka. ]

Miały dzisiaj razem przeprowadzić badanie środowiskowo-psychologiczne o wdzięcznym kryptonimie „Pały” - jakie są Pały, to wszyscy widzą, wystarczy spojrzeć i uważnie rozejrzeć się po Bananowym Pastwisku, gdzie zielonych Bananów wciąż wiele. Brunetka nie pisała się na misję wysokiego ryzyka, to Marta i jej zażyłe kontakty z młodym jak i starym Panasem doprowadziły do tego jakże odpowiedzialnego zadania. Zadania niewykonalnego w tej Ursynowskiej dziczy. No bo jak to wyglądało? Patryk namieszał coś w blond główce, naopowiadał jej siostrzyczce, a ona tak po prostu wpisała je na listę niekompetentnych psycholożek.
- Marta, przecież my nawet papierów na to odpowiednich nie mamy – zaczęła sprzeciw.
- Justysiu, ale my mądre bez tego jesteśmy. Ty jesteś wygadana, ty sobie poradzisz – uspokajała ja siostra.
- Jak to ja? - spojrzała na nią spod byka.
- Bykowa jesteś, z Bartmanem bykiem sobie poradzisz...
Gdyby spojrzenie brunetki mogło zabijać…
- Jusia, no, ty się nic nie denerwuj, będziesz chciała, to Zbyszek zademonstruje nam kilka pozycji Kamasutry na Tobie. I wiesz co? To jedyny skuteczny sposób, aby odstresować Bartmana. Mówię Ci to ja, Martusia twoja.
- Tak? No popatrz, popatrz. Jaka ty mądra, wzięłaś niebieską pigułkę i przeniosło Cię do Jebolandii? Gdzie z urodzajnego Kranu Misiowca wypływa śmietanowa ŚWIĘTA woda urodzaju – próbowała wyprowadzić blondynkę z równowagi.
- Justyna! Ty mi nawet o nim nie przypominaj! No wrrrr… Będę szczekała…
- Misiu, Misiu wystaw nogi, Marta weźmie Cie za rogi, tutaj ciągnie, tam miętoli, Misia twego wydryndoli – rymowała niczym nie zrażona dziewczyna.
- Justyna!!!!!
- I na co te krzyki? Chodźmy lepiej do środka - pociągnęła blondynkę ze sobą.


[ Ursynowskie Odpady. ]

Radek wprowadził dziewczyny do środka. Uprzejmie instruował chłopaków, jak mają się zachować.
- Panowie, jest was co najmniej 7. Dajcie żyć dziewczynom. Zresztą dobrze je znacie. Tylko bez wygłupów – pogroził zawodnikom palcem.
- Tak jest Dowództwo - zasalutowali zgodnie i zajęli wyznaczone w ławkach miejsca.
                Zupełnie jak podczas szkolnych lekcji. Dziewczyny stanowczym krokiem wkroczyły do środka, przyozdobione i wyposażone w pedagogiczne akcesoria.
- Ul-la-la-la-la-la… Ostro, nauczycielki nam przysłali. Damianek lubić przebieranki - zacierał ręce, tymczasem siedzący za nim brunet przeklną pod nosem.
- Zbysiu, ty się tak nie denerwuj. Justysi Ci Wojtaszek nie sprzątnie - siedzący tuż obok Michał nabijał się z przyjaciela.
- Kubiak, goń się – odburknął tamten.
Może i nabijał się z reakcji własnego przyjaciela, jednak po cichu sam złościł się widząc blondynkę, na którą patrzy stado baranów. Był jednym z nich. Kto wie, czy nie największym baranem.
- Co ja głupi sobie myślałem?! – wypowiedział na głos swoje frustracje.
- Ty Misiu myślisz? - Bartman nie mógł powstrzymać się od komentarza.
Byle tylko odgryźć się za wcześniejsze stwierdzenie.
- Przypominam Ci, Zbyszku, że to ja wpadłem na plan „niby dziewczyny”, więc siedź cicho, bo uratowałem Twojego Ptaka przed zagładą - dumnie wypiął pierś.
- Tak Michale. Teraz pewnie będziesz bronił cnoty Marty przed nie jakim Patrykiem P. i jego męską zagładą – zadrwił.
- Eeeee - spojrzał to na potencjalnego rywala, to na Martę.
Zaraz, oni uśmiechają się do siebie!
- Myślisz, że on za nią lata?
- Tak Michale. Patryk lata skuteczniej za Martą, niż ty przez te kilka miesięcy. Będę musiał udzielić Ci kilku lekcji skutecznej sztuki uwodzenia – zaproponował Zibi.
- Weź, bo skonam. Ty i uwodzenie? Skoro TY od dobrych 6 miesięcy nie przyprowadziłeś żadnej do swojego łóżka? – powiedział to wystarczająco głośno, żeby wszyscy usłyszeli.
- Misiek my nie jesteśmy tutaj sami!
- Widzę, że mamy pierwszych ochotników. Zapraszam Michała i Zbyszka na środek - znajomy kobiecy głos rozszedł się po pomieszczeniu.


[ Brunetka i Blondynka. ]

Marta patrzyła w kierunku siostry z przerażeniem. Co też ona sobie ubzdurała w tej, już nieco chorej (bądźmy szczerzy), główce.
- To jak Panowie? - skarciła każdego dużym różowym wskaźnikiem z piórkową końcówką.
- Aj, aj, ja mam łaskotki, Justynka przestanie – zapiszczał Zbyszek.
- 198 cm ma łaskotki? No popatrz, popatrz - nie przestawała, pastwiła się dalej.
Stojąca obok blondynka serdecznie współczuła sobie takiej właśnie siostry.
- Justyna, nie sądzisz, że grę wstępną to wy sobie stosujcie w sypialni? Weź ten kij, bo to głupio wygląda. Co ty chcesz z nim zrobić? – próbowała pojąć cel brunetki.
- Wsadzić im!
- Jusia! Ale w co? – odparła coraz bardziej przerażona Marta.
-W dziurkę. Wymiśkujemy ich - klasnęła radośnie w dłonie.
- Ale, że jak?
- No zaraz Ci pokaże. Misiu obróć się.
Nieświadomy niczego siatkarz wykonał posłusznie polecenie. Marta dosłownie zbladła...
- Justyna...
Blondynka zamknęła oczy. Nie mogła dłużej na to patrzeć. Tymczasem brunetka, jak gdyby nigdy nic, wymierzyła klapsa prosto po pośladkach zdezorientowanego nieco szatyna.
- Wow! Misio tak lubieć – wyszczerzył ryjek.
- Zbysio za to nie lubieć – burknął brunet.
- No to już Michałek dostał kare, a Zbysio siada na karnego jeża i w ciszy zastanowi się nad swoim zachowaniem – zadecydowała Justyna.
- Ale ja nic złego nie zrobiłem - bronił się.
- Rozmawialiście podczas zajęć! Kubiak dostał po tyłku, ty siadasz na karnego jeża. Czekaj - spojrzała dokładnie na zegarek. - Siedzisz tutaj dokładnie 23 minuty.
- Ale Zbysio nic nie zrobił - spuścił głowę i posłusznie usiadł na maskotce (...)
Marta rozdała każdemu kartkę i długopis. Każdy uśmiechał się do niej. Gdy podeszła do Michała, zwyczajnie go wyminęła, jakby nie istniał. Ciągle była na niego zła i nie zamierzała tego ukrywać.
- Przepraszam, a ja już nie dostanę wyposażenia?
Niechętnie spojrzała w jego kierunku, racząc uraczyć go swoją uwagą.
- A ty też tutaj jesteś? – udawała zaskoczenie.
- Tak. Jam jest Misio – wyprężył się.
- Niewidzialne Dziecko - prychnęła, rzucając mu pod nos kartkę i długopis. -Już masz.
- Już masz, już masz - sparodiował dziewczynę.
- Kubiak, coś Ci się nie podoba?
- Tak, to jak Patryk na ciebie patrzy - mruknął pod nosem tak, że tylko on był w stanie to usłyszeć. - Nie już w porządku Pani psycholożko.
- Tym lepiej dla ciebie. Patryczku! - podbiegła do przyjaciela.
Brunetka tymczasem stała i patrzyła po wszystkich. Analizowała w głowie jak to możliwe, że grupa dorosłych mężczyzn nie potrafi sobie poradzić z emocjami. Czyli tak: po lewej siedzą upośledzeni na czele z Wojtaszkiem, prawa strona to maniacy seksualni - sądząc po zakolach Krzysia to czołowi sprinterzy świata, za nimi ADeHaDowcy, a na końcu z Patryczkiem na czele - dzieciarnia.
- To jakaś masakra... – westchnęła. - Panowie czy możemy zaczynać?
- Tak jest proszę Pani. A przepraszam? - Wierzbowski podniósł rączkę.
-Tak Krzysiu?
- Mów mi tak… - spojrzał na nią podjarany. - Znaczy ja, Krzysio, chciałem się zapytać… - nieśmiało skubał skrawek warszawskiej bluzy. - Umówi się Pani ze mną?
- Czyś ty do reszty zgłupiał?! - z kąta sali odezwał się czyjś głos.
- Bartman, kolejne 23 minuty na jeżu!
- Ale Justyna....
- Chcesz jeszcze kolejne 23 minuty? – spytała wyzywająco.
- Tak, bo Krzysiek sobie za dużo pozwala... - zły odwrócił się do nich plecami.
- Znaczy wiesz Krzysiu… Nie pytaj się o takie sprawy na forum. Porozmawiamy o tym później, dobrze?
-Tak, tak.
- Więc teraz, droga Marto, jakie zadanie przygotowałaś dla naszych chłopców? - zwróciła się do siostry, która najwyraźniej była zajęta flirtowaniem z Patrykiem.
Siedzący tuż za nim Michał, potrząsał nerwowo nogą, a ręką, w której trzymał długopis, pastwił się nad rozdaną wcześniej mała karteczką, robiąc w niej dziurę.
- Ktoś tu ma zaburzone emocje... Marta! - wręcz krzyknęła na dziewczynę.
- Aaaaa, tak, tak. Przecież słucham. Więc Panowie, na tej karteczce napiszecie coś miłego o swoich kolegach – zaczęła. - Ale wcześniej może zdradzicie nam jak radzicie sobie ze stresem?
Wszyscy podnieśli rączki. Marta oczywiście zaczęła od Patryka.
- Patryk, może ty.
- Ja to najczęściej rozmawiam z ojcem. Wiadomo, Radzio uspokaja. Ale ostatnio to rozmawiam często z taką Martą, może znasz? - wyraźnie ze sobą flirtowali.
- Żebyś się czasem nie posrał - Kubiak nie mógł powstrzymać się od komentarza.
- Dziękuje Patryku - blondynka wyraźnie zignorowała słowa Michała.
- Ja to najczęściej odstresowuję się z kobietą. Wiadomo, w łóżku najlepiej. Ona mi spręża, ja jej robię minetki i tak działamy - chwalił się Wierzba.
- A to widać bracie, to widać po zakolach - nabijał się z kolegi Wojtaszek.
- Czyli mamy Pana Minetka w swoich szeregach - brunetka wybuchła śmiechem.
- Tobie też bym zrobił... – wypalił.
- Dobra zmienimy może temat, co? – Bartman, który najwyraźniej nie mógł usiedzieć na karnej maskotce, wstał i dosiadł się do Michała. - To co mamy napisać na tych karteczkach?
- Jakbyś słuchał to byś wiedział – burknęła Jusia. (…)
Zabrali się do roboty. W skupieniu kreślili coś na małych karteczkach. Szatyn zastanawiał się, co mógłby napisać. Wiedział tylko, że chce przeprosić Martę. Jego słowa, to jak bardzo kiedyś ją oskarżyły, były co najmniej nie na miejscu. Do głowy przyszedł mu jeden pomysł. Wziął się za skonstruowanie prostej wiadomości.
- Musi się udać!
Blondynka pozbierała karteczki od wszystkich. Pierwsza, która wpadła w jej ręce, była niepodpisana. Odwinęła nieszczęsny świstek i wczytała się uważnie w tekst.

Spotkajmy się dzisiaj po treningu, róg Marszałkowskiej godzina 17:00.
Będę czekał na ciebie Marta.

Na twarzy blondynki pojawił się nieznaczny uśmiech, a jej policzki nabrały różowego koloru. Speszyła ją treść wiadomości. Była przekona, że to wszystko wymyślił Patryk. Miała jednak małe wątpliwości…
Czy powinna?



_______________________________________



Więc dziewuszki moje, oto znów ja :D
Mam nadzieję, że się cieszycie ;) Także ja tutaj gościnnie ;p
Mojego autorstwa jest pierwszy akapit i to co pod kreską ;p

Reszta od cudownej Jusi ;* prawda, że się podobało?
Jeszcze następny odcinek jej oddam, potem wrócę J

Nawet ona dzisiaj wrzuca, bo mnie Onet zawiódł…

Do usłyszenia

niedziela, 3 lipca 2011

[ XII ]


Smutek zwyciężony radością

[ Poważna rozmowa. Blondynka i Brunet. ]

- Marta, chcę być z tobą szczery… Dlatego musisz wiedzieć, że jestem chory – wykrztusił.
- Ale co? Jak? Nie wyglądasz na chorego.
- Ja mam białaczkę.
Jego słowa dudniły w mojej głowie i zawisły w pomieszczeniu.
- Od dawna? Przecież dobrze wyglądasz – tylko to mi przyszło do głowy.
- Kilka lat temu się zaczęło. Jeden atak odparłem, ale w każdej chwili to może się nawrócić. Gram póki mogę – tłumaczył, patrząc w okno.
- Nie wiem, co powiedzieć… Czuję się szczególna, że mi powiedziałeś. To nie zmieni naszych relacji – dotknęłam jago dłoni.
- Nie musisz nic mówić. Dziękuję, że zostałaś – uśmiechnął się blado.
- Nie zostawiam nikogo w potrzebie. Twoja choroba nie ma nic do naszych stosunków, ok.?
- Dobrze. Po prostu… Nie chciałbym się angażować i ciebie tez w związek bez przyszłości…
- Nie mów tak! Będziesz żył i koniec kropka. Bzdury wygadujesz – oburzyłam się.
- No dobra, dobra. Niech ci będzie.
- Grzeczny chłopczyk – zaśmiałam się.
- Z kim ja się zadaję? Już mnie ustawiła – wytknął mi język.
- Cóż, ktoś musi. Ojciec strasznie cię rozpuścił – dogryzłam mu.
- Ja rozpuszczony? Proszę cię, bez przesady. Jest dla mnie surowszy niż dla swoich zawodników – jęknął.
- To dla twojego dobra. Nie daje ci forów i to dobrze. Ja też cię nie oszczędzę – rzuciłam się na niego i łaskotałam.
Kto by pomyślał, że to słabość takiego dużego faceta. Kwiczał ze śmiechu jak szalony. W końcu okazałam mu litość, jak zryliśmy całe łóżko.
- I co teraz powiesz? – dopadł mnie i usiadł okrakiem z cwaniackim uśmiechem.
- Żebyś ze mnie zszedł, bo ja krucha istotka – zrobiłam słodką minkę.
- Nie działa to na mnie. Teraz ja coś sprawdzę.
Starałam się nie roześmiać, ale jego palce wyczuły moje słabe punkty. Nie miałam szans w starciu z nim.
- Patryk, starczy!
- Teraz starczy, a wcześniej to nie miałaś oporów – spojrzał mi prosto w oczy.
Nasze twarze były blisko siebie. Ciężko oddychaliśmy ze zmęczenia. Wiedziałam, co planuje brunet, ale byłam ciekawa rezultatu. Nieśmiało przybliżył się jeszcze bardziej. Przymknęłam oczy i czekałam. Po chwili poczułam jego delikatne usta. Ostrożnie oddałam pocałunek, ale Patryk się odsunął.
- Przepraszam – mruknął i się podniósł.
- Nie masz za co – uśmiechnęłam się.
Spojrzał na mnie zaskoczony. Myślał, że będę zła czy jak? Przecież było bardzo przyjemnie…
- Nie pospieszyłem się?
- A jak myślisz? – przyciągnęłam go za koszulkę ponownie do siebie.
Tym razem to ja go pocałowałam.


[ Nieuporządkowane myśli Brunetki ]

                Wbrew wszystkim swoim postanowieniom i założeniom nie zerwała kontaktu ze Zbyszkiem. W końcu właśnie siedziała z nim przy winie. Chyba i bez tego miała wyśmienity nastrój. Cieszyła się, że nie spędza tego wieczoru w samotności. Siatkarz był doskonałym kompanem do rozmów.
- Wygadany to ty jesteś – pokiwała głową.
- Oczywiście, że tak. Zawsze mam coś do powiedzenia.
- Ty tu siedzisz u mnie a Michała zostawiłeś samego? – zainteresowała się.
- Weź, on ostatnio taki nabuzowany chodzi. Nie do życia jest. Może trochę ochłonie jak mnie nie będzie.
- Ale wspominałeś, że coś o Martę i Patryka chodzi…
- Bo widzisz… Nie mogłem dłużej wytrzymać jak ją tak bezpodstawnie oczerniał… - tłumaczył brunet.
- No i?
- Wytłumaczyłem mu jak jest naprawdę. I kazałem mu iść ją przeprosić wtedy na hali. Biedak nie zdążył, bo młody Panas podszedł i ją zabrał. Od tamtego czasu Misiek jest nieznośny – wyjawił chłopak.
- O jacie… Coś w stylu urażonego męskiego ego. No przecież nie raz nie dwa nadarzy się ku temu okazja. Niech nie lata – stwierdziła racjonalnie Justyna.
- Ale on jest jaki jest. Ciężko mu się było zebrać i nie wiem, kiedy się znowu na to odważy.
- Przecież Marta mu nic nie zrobi.
- Ja myślę, że jemu zaczęło na niej zależeć – uśmiechnął się Zibi. – Chyba od początku mu się spodobała, ale posrał se głowę prostytucją.
- Czyli on zwyczajnie o Panasa zazdrosny jest – Jusia wybuchła śmiechem. – Chłopak jest udany.
- Wiadomo. Dolać ci? – wskazał na butelkę.
- Czy ty chcesz mnie upić? – spytała podejrzliwie.
- Pij, pij, będziesz łatwiejsza.
- Pij, pij, nie będziesz mógł.
- O ty! – oburzył się.
- No co? Prawdę mówię – uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie chciej się przekonać – spojrzał na nią znacząco.


[ Blondynki powrót do domu ]

                Reszta czasu wiadomo, minęła nam miło. Nie było skrępowania po pocałunku. Wręcz przeciwnie, gadaliśmy swobodnie dalej. Patryk był naprawdę świetnym facetem. Odprowadził mnie pod sam blok i delikatnie cmoknął na pożegnanie. Gdy weszłam do mieszkania, doszły mnie jakieś śmiechy i chichy. Nie chciałam przeszkadzać siostrze i jej gościowi, więc szybko przemknęłam do pokoju, zabrałam, co trzeba i pognałam do „Free Butterfly”.
                Występy stały się już dla mnie zabawą i przyzwyczaiłam się do publiki. Można powiedzieć, że cel przełamania się został osiągnięty. Polubiłam tą pracę i ludzie polubili mnie. Zaczęliśmy przyjmować także zamówienia na występy na specjalne okazje.
                W świetnym humorze wracałam dość późno do domu. Cisza, jak makiem zasiał, przywitała mnie od progu. Zajrzałam do pokoju siostry. I w tym momencie przeżyłam ciężki szok. Justynka leżała sobie na łóżku i spała w najlepsze. Ale nie o to chodziło… Ona spała wtulona w klatę… Zbigniewa Bartmana! Ja nie chcę wiedzieć, co tu się działo. Jako dobra dziewczynka przykryłam ich kołderką i sama poszłam spać. Jednak coś mnie jeszcze tknęło i z komórki bruneta napisałam SMS do Kubiaka, żeby się nie martwił. Prawdziwa Siostra Miłosierdzia ze mnie.


[ Ciekawy poranek. Kwiatowa. ]

                Brunet przeciągnął się, lecz poczuł coś ciepłego obok siebie. Otworzył oczy i aż się zapowietrzył. Brunetka spała tak ufnie do niego przytulona. Delikatnie pogłaskał ją po głowie i odgarnął kosmyki z twarzy. Po tym, jak skopała mu rodzinne klejnoty, nie przypuszczał, że taka sytuacja będzie mieć miejsce. Pogładził kciukiem jej policzek. Poczuł, jak lekko drgnęła i faktycznie zaczynała się budzić.
- Mmm… jak miło – wymruczała, łasząc się do niego.
- Ze mną zawsze jest miło – wszeptał jej do ucha.
- Zbyszek?! – zerwała się z łóżka i spojrzała na niego wielkimi oczami. – Co ty tu robisz?!
- Spokojnie, kochana. Jak widzisz, spałem tutaj.
- Tyle widzę, ale czemu, dlaczego? Co się wczoraj działo?
- No jak to, lwico, nie pamiętasz? – spojrzał na nią jednoznacznie. – Było cudownie – rozmarzył się.
- Proszę cię, powiedz, że tego nie zrobiliśmy. Nie no…
- Ale czemu mi każesz kłamać i nic nie mówić? – zdumiał się.
- Bo nie chcę słuchać o swojej głupocie – jęknęła.
- Chodź, usiądź obok mnie a ja ci wszystko wytłumaczę – poklepał łóżko.
- Dobra, wal.
- No więc piliśmy to wino, które przywiozłem… Było bardzo miło… A gdy butelka była już pusta…
- Oszczędź szczegółów…
- Musieliśmy zasnąć jak baranki – uśmiechnął się.
- Co? Czyli nic ten teges? – zdumiała się.
- Czy ja wyglądam na palanta, co to upija i wykorzystuje dziewczyny? – oburzył się.
- No – wytknęła język.
- Ja ci dam! – rzucił się na nią i przygniótł do łóżka.
- Złaź ze mnie!
- Uwierz, gdybym ci dogodził, to byś pamiętała – szepnął jej wprost do ucha.
Lekko zadrżała, czując na szyi jego ciepły oddech.
- Skąd ta pewność? Może być nie sprostał – droczyła się.
- Zobaczymy.
Ręką zaczął gładzić jej udo i obsypywał pocałunkami szyję i dekolt.
- Zbysiu…
- Podoba mi się. Mów mi tak – odparł i kontynuował pieszczoty.
Nagle drzwi się otworzyły i rozległ się wesoły głos blondynki.
- Śniadanko gotowe gołąb… be... be… czki. – zacięła się.


[ Wejście smoka. Blondynka ]

                Ja tu dalej z dobrym sercem, wstałam, szykowałam śniadanie, wliczając porcję dla Zbyszka i co? Wejście miałam cudowne.
- Sorry – szybciej wyszłam niż weszłam.
Myślałam, że spalę się ze wstydu. Jusia mnie zabije, Zbyszek mnie zabije. Chyba kupię sobie wieniec.
- Mmm… Jakie zapachy – usłyszałam męski głos.
Bez słowa, z głową schowaną we włosach, nalałam kawy do kubków. Jajecznice na patelni ustawiłam na stole.
- Widzisz jak ja mam dobrze z Martusią? – do kuchni weszła moja siostra i pierwsza usiadła przy stole. Zaraz za nią Zbyszek. Ja wolałam wycofać się do pokoju.
- Marta, ty nie jesz? – spytali.
- Nie jestem głodna – wykrztusiłam.
- Chodź do nas – powiedziała brunetka.
- Nie przeszkadzajcie sobie.
- Chodź tutaj. Mamy sobie coś do wyjaśnienia.
Właśnie tego się bałam. Nadszedł dzień Gniewu Pańskiego. Może wyściółkę do trumny wybiorę? Stać mnie, trochę zarobiłam na występach… Posłusznie usiadłam na jednym z krzeseł.
- Popatrz na nas – nakazała.
Nieśmiało podniosłam głowę. Żadne z nich nie było złe. Oboje się uśmiechali.
- Nie musisz się niczym przejmować. Nic się nie stało, naprawdę – przekonywała mnie siostra.
- I tak by Jusia zaraz strzeliła mi w twarz, więc tylko mnie uchroniłaś – zaśmiał się Zbyszek.
- No dobra. Chociaż myślę, że Justynce się za bardzo podobało.
- Marta!
- Nie krzycz na mnie. Traumę maltretowanego dziecka będę mieć – pociągnęłam nosem.
- No już, już, dobrze – podeszła i mnie pogłaskała.
- Jakie wy słodkie jesteście – stwierdził siatkarz.
- Wiemy – wyszczerzyłyśmy się.


[ Szatyn sam w domu po raz kolejny ]

                Nie miał czego ukrywać, strasznie się martwił o przyjaciela. Nic nie mówił, że go nie będzie na noc, więc Michała odchodził od zmysłów. Owszem, czasem Zbyszek wracał nad ranem, ale nigdy bez uprzedzenia. Nawet jeśli Kubiak chciałby go szukać, to i tak nie wiedział gdzie. Może to trochę dziwne, ale nie potrafił zasnąć.
                Obawy rozwiał dopiero SMS od Bartmana.
- Zbyszek zasiedział się u Justyny i usnęli razem. Nie budziłam ich. Wróci pewnie rano – przeczytał.
Zdziwił się. On by w 3 osobie nie pisał, poza tym rzekomo śpi. Justyna razem z nim. To kto to pisał? Marta? Skąd wiedziała, że się będzie martwił?
- Że też pomyślała, żeby napisać – mruknął do siebie.
Mimo wszystko dzięki temu był spokojniejszy i nie musiał się zamartwiać. Dziewczyna pozytywnie go zaskoczyła. Szkoda, ze nie pisała ze swojego numeru. By miał jakiś punkt zaczepienia do tych niedoszłych jeszcze przeprosin. Nie chciał, żeby miała o nim złe zdanie. Już dosyć sobie nagrzebał.


__________________________________________


Oj wiem, mam tempo ;D Zaskoczyłam was, ha ;p
Postarałam się specjalnie dla moich czytelniczek ^^
Myślę, że po tym rozdziale zmienicie zdanie co do Patryka :)

Aaa i szykuje się niespodzianka
Bowiem 13 i 14 odcinek będzie autorstwa mojej
"matkiżonyikochanki" Jusi
Także wiadomo czego się można spodziewać, wszystkiego hahaha

Zdradzę, że będzie ciekawie i gorąco

Pozdrawiam