czwartek, 14 lutego 2013

[ XLVIII ]


Nie będzie tak, jak zwykle jest

[ Niespotkanie. Blondynka i reszta ]

                W cichym spokojnym miasteczku czułam się dobrze. Nic prócz moich myśli nie przypominało mi o Michale. Babcia bardzo szybko mnie rozszyfrowała. Pewnie bym jej go przedstawiła, gdyby nie… No właśnie. Ten jeden obraz chciałam wymazać z pamięci.
Chyba kochałabym go, cokolwiek by mi nie zrobił to było najgorsze, a może najbardziej naiwne? Nie chciałam faceta, któremu całe życie wszystko bym darowała, a on poczynałby sobie, jak chciał.
Ostatnio rozmyślałam, czy będą mnie szukać. Siatkarze mieli zgrupowanie, więc nie, ale Jusia… Czy przyjedzie tutaj? Babcia nie potrafiła kłamać prosto w oczy.
Moja beztroska skończyła się, gdy zobaczyłam znajomy samochód na podjeździe. Słyszałam głosy mamy i siostry na dole. Chwyciłam szybko nierozpakowaną do końca walizkę i zgarnęłam najpotrzebniejsze rzeczy. Jedyną drogą ucieczki okazał się balkon. No cóż…
- Jest na górze – zdążyłam usłyszeć zrezygnowany ton staruszki. Nie miałam jej tego za złe.
Jakimś cudem się nie zabiłam i biegłam tyłami ogrodu, by wydostać się na drogę. Lekko w nadszarpniętym stanie znalazłam się na przystanku autobusowym. Wsiadłam w pierwszy lepszy pojazd, postanawiając sobie, że potem pomyślę, gdzie trafię i jak sobie poradzę.
Spontaniczne decyzje, to ostatnio mój żywioł, nieprawdaż? Nie chciałam, żeby mnie szukali, a co dopiero, żeby mnie znaleźli. Jeszcze nie czułam się na siłach, by stawić im wszystkim czoła. Może gdybym  potrafiła nienawidzić… Naiwna Martusia o dobrym sercu wybaczyłaby wszystkim wszystko. Żałosne.


[ Tymczasem na zgrupowaniu ]

Siatkarska ekipa znów razem. Wyznaczone cele były ogromne, to też mobilizacja i ciężka praca musiały iść w parze z nimi. Zmienił się szkoleniowiec, zmienił się system. Michał Kubiak zawitał w progi seniorskiej kadry, a na przyjęcie go tam nie mógł narzekać. Pewnie wszyscy stwierdziliby, że fajny z niego facet, ale strasznie cichy, jednak Zibi znał przyjaciela z zupełnie bardziej rozrywkowej strony.
Justyna poinformowała chłopaka, że prawie znalazła Martę, ale ta znów uciekła. Teraz już kompletnie nie mieli pojęcia, gdzie jest. Brunet sam nie wiedział, czy szatyn życzył sobie jakichś rewelacji na temat ukochanej.
Wiedział za to, że wciąż ją kochał. Dzielili wspólny pokój, bo Kubiak nie był skory do zbytniej integracji z kimkolwiek. Tak po prostu wyparowała jakaś cząstka jego. Zbyszek niejednokrotnie stawał się świadkiem wieczornych seansów Miśka ze zdjęciami. Zawód sportowca i chęć reprezentowania kraju trzymały przyjmującego na szczęście z dala od alkoholu.
- Michu, Zbychu, kolacja – do ich lokum wpadł Bartek.
- Już idziemy.
- Co się stało? – Kurek zagadnął kolegę.
- Co? Czemu? Nic zupełnie – odparł szybko najniższy w pomieszczeniu.
- To gdzie jest ten stary Kubi?
- Przecież jestem normalny.
Przy jedzeniu jak zwykle nie potrafili zachować powagi. Michał Winiarski właśnie parodiował trenera, gdy sala umilkła. Komik zorientował się, że coś jest nie tak.
- Stoi za mną? – spytał. Otrzymał tylko przytaknięcie kilkunastu głów. - Buon giorno trenerro!
- Winiar, Winiar. Attenzione per la frangia* - Anastasi sparodiował gest jakiś czas długowłosego przyjmującego.
Wszyscy parsknęli śmiechem. Obrażony żartowniś zasiadł do swojego talerza.
Zbigniew cieszył się, bo przed chwilą jego przyjaciel śmiał się szczerze z resztą zawodników. Cokolwiek się nie stało, musiał żyć z powrotem.


[ Całkiem sam. Szatyn ]

Michał truchtał posłusznie któreś już z kolei kółko wokół sali. Wszyscy zawodnicy swobodnie gawędzili w międzyczasie, a on spoglądał z lekkim uśmiechem na Bartka śmiejącego się z dowcipów Zbyszka o rudych. Na to wszystko z kolei obraził się Jarski.
- Powiedz, że ciebie to nie śmieszy – rzucił rozpaczliwym tonem Kuba w stronę przyjmującego.
- Troszkę? – odpowiedział ten niepewnie.
- Proszę cię, Kubi…
- Zapewniam cię, że to się skończy, gdy tylko Paweł usłyszy którykolwiek z nich.
- O taaak. Wtedy Zibiemu już nie będzie do śmiechu – uśmiechnął się złośliwie atakujący. – A tak w ogóle, to jak ci się podoba? Wśród naszej ferajny?
- Osobliwe towarzystwo – szatyn roześmiał się w głos. – Zostałem jak najbardziej miło przyjęty. Nic, tylko trenować.
- Nie chciałbym być wścibski, ale Bartek wciąż powtarza, że coś się u ciebie stało i musi się dowiedzieć co. Wszystko w porządku?
- Dobrze wiedzieć. Kuba… To nie takie proste zapomnieć, o kimś kogo się straciło – wymruczał Kubiak.
- Jak to? – rudowłosy lekko zwolnił, by uważniej przyjrzeć się koledze. Zanosiło się na poważny temat.
- Totalnie głupia sytuacja, a mógłbym mieć teraz narzeczoną Cóż… - westchnął głęboko siatkarz.
- Dokończymy w lepszych warunkach, co? – spytał Jarosz po nawoływaniu trenera, żeby ćwiczyli odbicia w parach.
- Nie ma sprawy. Dzięki, że wolałeś spytać mnie, a nie osób pośrednich.
Przygotowywania do Ligii Światowej pochłonęły większość czasu Kubiaka. Wieczorne zmęczenie nie pozwalało zbyt długo rozmyślać o minionych miesiącach, o chwilach z nią. Marta ciągle nie chciała odejść z jego myśli. Czasem chwytał za telefon, łudząc się, że być może dała jakiś znak życia. Niestety zwykle czekały wiadomości od rodziców albo od brata.
Finały tegorocznej edycji odbywały się w Gdańsku/Sopocie. Pozycja gospodarza wcale nie zwalniała od ciężkiej pracy. Celem drużyny było udowodnić, że tak czy siak, by na ten awans zasłużyli. Marzeniem każdego „orła” był pierwszy w historii medal Ligii Światowej. Michał chciał być częścią tej historii. Rozgrzać serce miłością do siatkówki.


[ Serce silniejsze od rozumu ]

Znalazła się jakaś znajoma, która przenocowała mnie kilka dni w Warszawie. Byłam też u Kaśki, ale nie śmiałam  nikomu zwalać się na głowę przez dłuższy okres czasu. Przywykłam do walizek, pewnie tak jak siatkarze.
Jak widać nie potrafiłam się odciąć zupełnie od tego. Doskonale orientowałam się w przebiegu rozgrywek. Polacy sprawili niespodziankę wygrywając w pierwszym meczu z USA 3:0. Wszyscy nagle zaczęli przychylniej patrzeć na postać trenera Anastasiego i jego poczynania.
Gdy tylko Michał pojawiał się na boisku zaciskałam mocniej kciuki. Po tym wszystkim życzyłam mu jak najlepiej. Przedrzeć się przez parę przyjmujących Kurek-Winiarski nie było wcale łatwo. Wiedziałam, że potrafi bardzo dużo i pokaże, na co go stać.
W chwili szaleństwa postanowiłam wybrać się na jeden z meczy w kraju. Załatwiłam bilety na starcie z Portoryko w Płocku. Przecież nie muszą mnie od razu poznać i zobaczyć.
„Będę na meczu w Płocku. Nie mów nikomu. Świetnie wam idzie. Trzymam kciuki. Marta”
SMS do Zibiego był jedynym kontaktem ze światem zewnętrznym. Chciałam się z kimś podzielić tą wiadomością, która mimo wszystko wywoływała we mnie radość. Nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć w akcji całą nową reprezentację z przystojnym trenerem na czele.
„Bez obaw. Miło słyszeć. Dzięki za wsparcie”
Dzięki kibicom Płock tętnił życiem pod koniec czerwca, a ja nie wątpiłam, że hala wypełni się po brzegi. Andrea Anastasi zapewne czuł to wsparcie, ale też presję, by odwdzięczyć się wynikiem wszystkim, którzy wierzyli w nową reprezentację.
Ja zdecydowanie w nich wierzyłam. Szansę na drugie miejsce w grupie niosły jeszcze spotkania z Brazylią. Nie wiedziałam, co poczuję, widząc ich na żywo ponownie, szczególnie zawodnika z „13”. Liczyłam, że wtopię się w tłum kibiców i ze spokojem obejrzę spotkanie.
Zasiadłam na trybunach w białej koszulce, czerwonych spodniach i czerwonym kapeluszu. Na twarzy pozwoliłam sobie namalować polską flagę. Patrzyłam na rozgrzewających się graczy. Obie ekipy, pojawiające się na boisku, przywitały brawa. Skłamałabym, gdybym powiedziała, iż nie zatrzymałam wzroku dłużej na Kubiaku. Ciągle szukałam go w polu widzenia. Chciałam z jego wyglądu, jego postawy wyczytać wszystko, co czuje, co robi. Polacy żartowali między sobą, a dobrą atmosferę było widać gołym okiem.
W towarzystwie rodaków kibicowało się wyśmienicie. Śpiewaliśmy przeróżne piosenki, nie szczędziliśmy gardeł na okrzyki. Naprawdę świetnie się bawiłam. Zadrżałam, gdy Zbyszek spojrzał w moją stronę, ale na szczęście uśmiechnął się tylko i lekko skinął głową. Chyba jednak wybrałam zbyt niski rząd, zbyt blisko boiska.
Pierwszy przegrany na przewagi set poszedł szybko w niepamięć. Nie kryłam radości obecnością Michała w pierwszej szóstce. Jego ataki zawsze niosły euforię i potrzebne punkty w nerwowych momentach. W drugim potrafiliśmy przetrzymać kilka piłek meczowych dla przeciwnika, co pozwoliło zremisować stan setów. Bartek grał jak natchniony.
Niestety Michałowi gra nie wychodziła równo i skutecznie. W trzeciej partii zmienił go Michał Ruciak. Smutno było patrzeć na wracającą do kwadratu sylwetkę szatyna. Doskonale wiedziałam, że chciał pomóc zespołowi całym sobą.
Spiker z powodzeniem prowadził zabawę w czasie wszelakich przerw. Pomiędzy setami wraz z kamerzystami polował na widowni na pary i umieszczał ich w „Kiss cam’ie”. Wszyscy wiedzieli, o co chodzi i ochoczo dawali sobie buziaki do kamery. Na telebimie widnieli w uroczej ramce z serduszkiem.
Uśmiechnęłam się pod nosem na widok tych złowionych par. Rezerwowi odbijali piłki w parach. W myślach karciłam się za to, że lustrowałam jego sylwetkę i rozmyślałam, jak seksownie wygląda w tych dresach. Nagle piłka odbita przez Grześka Kosoka powędrowała w stronę mojego sektora.
Misiek odwrócił się szybko, by odzyskać zgubę. Podbiegł do band i skierował się w stronę dziewczyn nade mną, które złapały piłkę. Wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczył mnie i poznał. Opuścił wyciągniętą rękę, po czym jakby przesiąknął wzrokiem całą moją duszę, tyle w tym było emocji.
- Nie ma nas na antenie, nie musisz się bać Michał. Całuj póki jest okazja – zażartował spiker.
Tak, złapali nas do Kiss cam’u. Najdziwniejsze było to, że nim zdążyłam złapać oddech, to poczułam utęsknione wargi na swoich. Michał pochylał się nade mną, całował mnie i nie było to nic przelotnego. Tak gwałtownego pocałunku kamerzysta chyba nie widział.


[ Impulsywna tęsknota. Szatyn ]

Po sali poniosły się gwizdy, okrzyki. Więcej radości mieli panowie, bowiem panie zerkały na parę z zazdrością.
Chłopak jakby nie słyszał tego wszystkiego i na parę chwil przestał myśleć o czymkolwiek. Liczyła się tylko Marta. Nie wierzył, że to ona, że przyszła na ich mecz. Gdzieś pomiędzy natłokiem uczuć, dotarły do niego słowa spikera. Posłuchał go, posłuchał serca.
Z chwili rozkoszowania się ustami ukochanej wyrwał go gwizdek sędziego, zapowiadający koniec przerwy. Prawie cała drużyna wpatrywała się w niego, włącznie z trenerem, który zmarszczył czoło zdezorientowany. Szatyn czym prędzej pobiegł do kwadratu. Teraz kompletnie nie byłby w stanie grać, czy skoncentrować się na czymś innym.
Zupełnie umknął siatkarzowi przebieg dalszych setów. Zerkał kontrolnie na tablicę dla pozornej orientacji, ale głównym zajęciem Michała stało się wpatrywanie w pewne miejsce na trybunach. Blondynka wciąż tam była, siedziała i tak jak on udawała, że interesuje ją to spotkanie. Jednakże ich spojrzenia często się krzyżowały, a przyjmujący sprawdzał, jak długo dziewczyna utrzyma kontakt wzrokowy. Po wygranym meczu, uściskach na środku boiska i tytule MVP dla Bartosza, Kubiak chciał podejść do Marty, by porozmawiać, lecz ta niespodziewanie ulotniła się z hali.
- Misiek, ale ostro zaszalałeś – trącił go nagle Zbyszek.
- Taa… Idiotę z siebie zrobiłem.
- Wcale nie. Po prostu reszta nie wie, o co chodziło. Przynajmniej pokazałeś, co czujesz – brunet poklepał kumpla po ramieniu.
- Uciekła, rozumiesz? Nic z tego – odparł szatyn, idąc do szatni z zaciętą miną.
- Michał, musisz jej powiedzieć, jak było naprawdę – Bartman wyciągnął z torby treningowej w szatni małe pudełko. – Proszę.
- Ale ja…
- Justyna go znalazła. Prawie wciągnęła go odkurzaczem. Chcesz się poddać? – drążył nowy atakujący.
- Ona mnie nie chce. Koniec tematu.


________________________________________________

Macie moje kochane duszyczki, na Walentynki :)
Odcinek nawet pasuje, co nie? :D Wiem, że skrycie kochacie mnie, za to co tu się dzieje, wiem ^^
Także, dziękujcie Jusi, to mój motywator w ostatnich dniach. Nikt tak nie przypomina, że wypada wrzucić odcinek ;p Mam nadzieję, że jesteś zadowolona? :D
*Uważaj na grzywkę

Już niedługo się rozstaniemy na tym blogu, przypominam :D

Tymczasem może zajrzycie tutaj, co? Moje nowe cosik :)

Do napisania!