niedziela, 20 stycznia 2013

[ XLVI ]


W życiu piękne są tylko chwile

[ Ostatki w raju ]

                - Jak planujemy nasz ostatni dzień? Wylot mamy o 11, więc jakaś impreza może wchodzić w rachubę – polemizował brunet przy śniadaniu.
- Może i dobrze mówisz, tylko nie spij się, bo ja cię do samolotu taszczyła nie będę – zastrzegła Justyna.
- Co ty, kochanie. Góra dwa drinki. No może dwa… trzy… - groźne spojrzenie brunetki podziałało na niego natychmiast.
- Spokojnie. Spakujemy się popołudniu i proste. Reszta wyjdzie nam jak zawsze spontanicznie – zaproponowała Marta. Towarzystwo pokiwało głowami, jednocześnie przeżuwając.

- Będę za tym tęsknić – westchnęła blondynka podczas opalania ze siostrą. – I za kąpielami w oceanie…
- Myślisz, że ja nie? Kocham moją opaleniznę.
- Na ciele Zbyszka też, co? – Marta podniosła się na łokciu, żeby zobaczyć reakcję Justyny.
- Wiesz… Wygląda…
- Jeszcze seksowniej niż zwykle – wyręczyła siostrę.
- Hola, hola. Ty się nie napalaj na niego, bo jest zajęty – dziewczyna pogroziła blondynce palcem.
- Oczy aż same wędrują w jego stronę, nic nie poradzę – ta wzruszyła ramionami, spoglądając w stronę kąpiących się siatkarzy.
- Może niech ci ucieka w stronę Miśka, co? On jest wolny – zauważyła brunetka.
- Oj tam, oj tam.
- Długo taka partia nie będzie chodzić wolna – podpuszczała siostrę. Chciała wreszcie usłyszeć od niej prawdę.
- Podoba się całym rzeszom fanek – odpowiedziała jej Marta.
- A jak wam się razem mieszka? Nie robi żadnych podchodów? Nic między wami…?
- Jusia! – oburzyła się blondynka. – Za kogo ty nas masz?
- Właśnie momentami nie wiem, z kim ja się zadaję – pokręciła głową.


[ Ostatni zachód słońca. Szatyn i Blondynka ]

                Bez problemu spakował do walizki wszystko, co przywiózł tu ze sobą plus kilka pamiątek. Skoro mieli wieczorem gdzieś wyjść, to wolał mieć to za sobą. W międzyczasie dołączyła do siatkarza blondynka. Przyglądał się jej, jak się porusza, robi zamyślone miny, pochyla, upycha ubrania. Wbrew stereotypom Marta nie zabrała połowy szafy, ani dziesięciu walizek. Potrafiła spodobać mu się bez specjalnych kreacji, biżuterii i innych trików.
- Pomóc ci? – spytał szatyn, widząc jak ona mocuje się z zamkiem.
- Dzięki Misiek, ale ona musi mnie posłuchać – wysapała dziewczyna podczas swoich zmagań.
- Bez nerwów, damy radę.
Oboje klapnęli na łóżko, a walizka stanęła w rogu pokoju, czekając na jutrzejszy poranek. Niespodziewanie do pomieszczenia wpadła sąsiedzka para.
- Hej, my lecimy się jeszcze przejść, nakarmić widokami. Może spotkamy się coś po 20 tam, gdzie ostatnio? -  rzucił uśmiechnięty Zibi, trzymając swoją dziewczynę za rękę.
- Nie ma problemu – odparł jego kumpel.
- Poradzicie sobie sami przez tą chwilkę bez nas – wyszczerzyła się Jusia na odchodne.
- A oni co tacy uradowani? – Marta wskazała na drzwi po wyjściu przyjaciół.
- Nie wiem, pewnie wymyślili coś głupiego – roześmiał się Kubiak. – Albo nas specjalnie zostawiają samych, żebyśmy… No wiesz… - poruszył brwiami.
- Poradziłeś sobie bez ich pomocy – ukochana wytknęła mu język.
- Może wyskoczymy na spacer? Potem od razu pójdziemy na tą imprezę? – zaproponował Michał.
- A wiesz, że chętnie. Już się ubieram.
- Mogę popatrzeć? – spytał chłopak z cwaniackim uśmiechem.
- Proszę bardzo – blondynka ściągnęła koszulkę i rzuciła nią w niego, a potem zniknęła w łazience.

- I jeszcze to – dziewczyna chwyciła kapelusz leżący na komodzie. Siatkarz za chwilę zamknął już drzwi.
- Lubisz go nosić? – spytał.
- Oczywiście. Poza tym bardzo lubię tego pana, który mi go kupił – wyznała z figlarnym uśmiechem.
- Cieszę się bardzo – chłopa pocałował ją w czoło.
Szli plażą wzdłuż brzegu, trzymali się za ręce i rozmawiali, śmiejąc się cicho. Długie włosy blondynki rozwiewał delikatny wiatr, ale na szczęście nie był dość silny, żeby porwać jej nakrycie głowy.
- Poczekaj, zrobię ci zdjęcie – Michał wyciągnął telefon z kieszeni. – Zapozuj ładnie, Martusiu.
W końcu dała się namówić, a przyjmujący próbował uchwycić w obiektywie aparatu jej rozwiane włosy, nieśmiały uśmiech, podwiewaną długą suknię i zabawy z kapeluszem. Dla niego w każdej sekundzie wyglądała inaczej i niepowtarzalnie.
- A jakieś foto razem? – spytała po chwili Nowaczykówna.
- Przecież robiliśmy sobie. Pamiętasz tego Niemca, a potem tę starszą panią ze Stanów? Jeszcze chyba nam robiła ta dziewczynka, która mnie rozpoznała – wyliczał szatyn.
- O tak, Karl był przesympatyczny…
- Ekhem – chrząknął, przerywając chwilę rozmarzenia ukochanej.
- Już, już. Nie pozwoliłeś mi dać mu numeru telefonu – droczyła się z chłopakiem. – Ale teraz chcę kilka zdjęć z moim przystojniakiem. Tam siedzi jakaś para. Zaproponuj foto za foto.
Pomysł okazał się fantastyczny, a Nikola i Patric z Irlandii naprawdę wczuli się w rolę. Lokowana szatynka ustawiała Martę i Miśka. Najciekawszą pozą była ta, gdy zakochani stali na tle oceanu i się całowali, a ich twarze częściowo zakrywał kapelusz. Potem siatkarz usiadł na piasku, a blondynka między jego nogami i wtuliła się w niego. Ich stopy obmywał co jakiś czas wraz z przypływem ocean.
Wczasowicze podziękowali sobie nawzajem, a szatyn nie ruszył się z miejsca, tylko dalej przytulał się do pleców ukochanej.
- Kubiś.
- Co? – zerknął z ukosa na twarz partnerki. Właśnie oparł głowę na jej ramieniu i muskał ustami szyję.
- Wiesz… Tak mi teraz dobrze. Nie chce mi się jutro wyjeżdżać. W Warszawie zostanę sama, bez ciebie…
- Skarbie, nie myśl o tym w ten sposób. Jadę grać w kadrze, ale przede wszystkim dla ciebie, żebyś zobaczyła, jakiego zdolnego masz chłopaka – odparł i oplótł ją jedną ręką w talii.
- Jest jak jest, ale ja naprawdę cię kocham – Marta spojrzała uważnie w niebieskie oczy przyjmującego. W odpowiedzi zetknął ich nosy, a potem i usta. Jednocześnie jedną z dłoni wsunął do kieszeni bluzy. Zacisnął palce na małym pudełeczku. Był przekonany, że podjął właściwą decyzję.


[ Złota plaża pośród drzew ]

Szybko zbierała z piasku swoje rzeczy. Co chwila rozglądała się, czy nikt nie nadchodzi.
- Chyba pani o czymś zapomniała – zawołał chłopak za jej plecami. Brunet stał z górą od jej stroju w rękach.
- Dawaj, szybko!
- Chodź, założę ci – zaoferował i wsunął jej piersi w miseczki stanika, zapinając i zawiązując go z tyłu.
- Myślałam, że pan Bartman tylko chętny do rozpinania.
- Dla ciebie wszystko, Justynko – siatkarz ucałował jej łopatkę.
- Daj, wytrzepię cię z piasku. Muszę jeszcze poprawić fryzurę – wyliczała brunetka. Jej policzki wciąż były zaróżowione. Gdy tylko, oczy zakochanych się spotykały, na ich twarze wpływały dwuznaczne uśmieszki. Co chwila skradali sobie pocałunki.
- Na pewno niczego się nie domyślą? – spytała dziewczyna.
- Spokojnie, Jusiaczku. To wiatr tak nami potargał – zaśmiał się Zbigniew.
- Rzekłabym GWAŁTowny – podkreśliła znacząco część ostatniego wyrazu.
- Nie opierał się ani trochę – wymruczał siatkarz do ucha ukochanej. Spojrzeli razem w stronę fałd piasku między palmami. Przypadkowo znaleźli to miejsce, a będą je wspominać jak najbardziej pozytywnie.


[ Wylot i wspominki ]

W towarzystwie Michała bawiłam się tamtego wieczora wyśmienicie. Tańczyliśmy ze sobą dużo i nawet nie przejmowałam się obecnością naszych przyjaciół. Najwyżej dojdą do wniosku, że coś im się udało z nami. Wszystko mogłam zwalić na wakacje, udar słoneczny albo coś w tym stylu.
- Przetańczyć z tobą chcę całą noc – nucił mi do ucha mój siatkarz, gdy wracaliśmy do hotelu. Co chwilę mnie obracał albo po prostu porywał do tańca.
- Kompletnie ci odbiło, Kubiak. Nie pij więcej – zażartował Zbyszek. Szedł on obok nas, trzymając w objęciach moją siostrę.
- Uważaj, jak o tak będzie chciał w łóżku tańczyć – Justyna szturchnęła mnie i poruszyła brwiami.
Lekko się zawstydziłam na te słowa. W końcu oni pewnie nie mieli pojęcia o naszym pożyciu. Wiedziałam, że w ostatnią noc szatyn postanowi zaszaleć. Sama nie miałam nic przeciwko.
Gorące usta chłopaka przyssały się do mnie tuż po zamknięciu drzwi od pokoju. Już przywykłam do tego, ze musimy się zachowywać cicho. Nie żałowałam, że dzieliłam z nim pokój i poniekąd łóżko. Jak nikt, dostarczał mi wiele przyjemności nie tylko w nocy.
Rankiem bez problemów dotarliśmy na lotnisko oraz następnie na pokład samolotu. Na szczęście humory wszystkim dopisywały.
- Dzięki za zabranie mnie na te wakacje – uśmiechnęłam się do moich towarzyszy.
- Proszę cię, niby kto miał z nami pojechać? Świetnie pasujemy w czwórkę, nie? – spytał Zbyszek retorycznie, uśmiechając się do mnie.
- Więc za rok w takim samym gronie – podsumowała moja siostra.
- Chętnie – odparł szatyn, sadowiąc się na miejscu przy oknie.
- To od jutra nawał zdjęć na facebook’u? – jego przyjaciel pomachał aparatem.
- Tylko te przyzwoite – Jusia strzeliła chłopaka ręką po czuprynie.
Michał oparł głowę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się pod nosem i pogłaskałam go po włosach.
- Zadowolona? – spytał nagle.
- Pewnie. Masz jakieś wątpliwości? – uniosłam rozbawiona brwi do góry.
- Jak sobie przypomnę zsuwane łóżka, to chyba nie – siatkarz pogładził dłonią moją nogę. Zdzieliłam go po ręce, ale on uparcie powracał do tego miejsca, aż usnął.


[ Nietypowe pytanie. Szatyn i Brunetka ]

                Wylądowali na Okęciu cali i zdrowi, co wszyscy przyjęli z wyraźną ulgą. Michał, jak na dżentelmena przystało, zatroszczył się o bagaż Marty. Dziewczyna obdarzyła go czułym uśmiechem i kroczyła obok z podręczną torebką.
- Jesteście całkiem mili, gdy się nie kłócicie – krzyknął za nimi Zibi. Wszyscy załadowali się do samochodu, czekającego na parkingu.
Dziewczyny poprosiły o wysadzenie koło ich bloku, a panowie musieli się przepakować. Mieli się czym prędzej stawić w Spale. Gdy siatkarze wnieśli bagaże swoich towarzyszek na górę, pożegnali się i ruszyli do siebie.
- Justyna, mógłbym mieć prośbę? – spytał jeszcze szatyn.
- Tak?
- Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać… bez… - zaczął tłumaczyć.
- Wpadnij o 9, Marta ma od rana wykłady – odparła brunetka, pojmując, o co chodzi.
Przyjmujący stawił się punktualnie w odwiedzonym już wczoraj bloku. W jego mieszkaniu stały spakowane walizki. Razem ze Zbyszkiem odjeżdżali popołudniu do Spały. Anastasi już dzwonił do nich, upewniając się, czy dotrą. Ale Misiek miał do załatwienia jeszcze jedną sprawę.
- Hej, wchodź – Justyna wciągnęła go do środka. – Co też takiego masz mi do powiedzenia?
- Bo ja… Chciałem… - dukał chłopak, ewidentnie nie umiejąc się wysłowić. Potarł dłonią dwudniowy zarost i sięgnął ręką do kieszeni kurtki.
- Co ci jest? Po prostu to powiedz – zachęcała dziewczyna.
- Kompletnie nie wiem, jak mam to zrobić…


[ Nieodpowiedni moment. Blondynka ]

Powrót do szarej rzeczywistości był ciężki. W końcu warszawska pogoda nijak się miała do tej karaibskiej. Tak samo lepsze były spacery brzegiem oceanu od porannych wykładów. W dodatku nic się nie ukryło, gdyż koleżanki podziwiały moją opaleniznę.  Zbyłam je jakąś gadką dla świętego spokoju.
Jedyny problem był taki, iż zapomniałam mojego pen-drive’a, a to na nim zapisałam materiały do wydrukowania. W końcu i tak profesor pozwolił mi to donieść po wyjeździe. Z pomocą przyszli chorzy wykładowcy, powodując 2-godzinną lukę w moim planie. Dzięki temu spokojnie mogłam wrócić do domu.
Człapałam powoli po schodach, mając komfort czasowy. Delikatnie nacisnęłam klamkę od drzwi i weszłam. Usłyszałam jakąś rozmowę, więc cicho przemknęłam do siebie po pen-drive. W sumie to tak samo, niczym agent specjalny, mogłam niezauważenie wyjść, ale coś mnie podkusiło, żeby zajrzeć do kuchni. Do połowy uchylone drzwi zdawały się ukazywać aż zanadto.
Zamarłam, wpatrzona w rozgrywającą się tam scenę. Jakimś cudem utrzymałam torebkę w rękach i ogólną równowagę. Gdzieś w środku ścisnęło mnie mocno za serce, a do oczu cisnęły się łzy. Nie mogłam się rozpłakać, nie tu.
- Wyjdziesz za mnie? – mój chłopak klęczał przed moją siostrą z pierścionkiem w dłoni.
Dla mnie wszystko było aż za bardzo jasne. Nie potrafiłam na to dłużej patrzeć i z wielkim wysiłkiem bez hałasu opuściłam mieszkanie. W końcu tylko ja słyszałam trzask mojego pękającego serca.


[ Wielka odpowiedź. Brunetka i Szatyn ]

- Matko, byłeś taki wiarygodny – odetchnęła z ulgą Justyna.
- Naprawdę? Dobrze było? – upewniał się zestresowany siatkarz.
- Tak dobrze, że odpowiem ci „tak” – zaśmiali się oboje.
- Muszę to zrobić, zanim wyjadę. Myślisz, że się zgodzi? – Kubiak dreptał nerwowo po kuchni.
- Proszę cię, grzech odmówić takiej partii – pocieszyła go brunetka. – Zaczekasz tu na nią?
- Nie, przyjadę po nią na uczelnię i chyba zawitamy tutaj. Zbyszek też będzie chciał się z tobą pożegnać.
- On to dopiero jest bajerant – roześmiała się. – To kiedy ślub?
- Marta się jeszcze nie zgodziła – Michał uśmiechnął się krzywo.
- Nie panikuj. Już ja dobrze wiem, jak to się skończy.
Justyna w myślach widziała siostrę w białej sukni, a u jej boku eleganckiego przyjmującego. Chciała bawić się na ich weselu, widzieć szczęście bliskich osób. Wiedziała, że ich rodzice z pewnością zaakceptują Kubiaka, byleby dbał o ich córkę. Dziewczyna podziwiała chłopaka za ten odważny krok. Znali się niecały rok przecież, a mimo to, nie uznała go za porywczego. Ta decyzja wcale nie była szalona czy gwałtowna. Po prostu siatkarz kochał Martę.


[ Ewakuacja ]

Nie wiem, jak dotarłam z powrotem na Uniwersytet i znalazłam wykładowcę. Musiałam wyglądać okropnie, bo miał wyrzuty sumienia, że mnie ścigał o zaległe papiery. Profesor nakazał mi darować sobie resztę zajęć na dziś i iść odchorować do łóżka.
To tylko deszcz, nie moje łzy
Dziewczynom powiedziałam, że wypadła mi sprawa rodzinna. Jak żałośnie to brzmi. „Rodzinna”. Naprawdę snułam wizje przyszłości z Michałem u boku. Chciałam z nim kiedyś stworzyć tą rodzinę, a skończyłam w opłakanym stanie.
Naprawdę życzę ci
Postarałam się utrafić moment, gdy mieszkanie będzie puste i wtedy tam wróciłam. Aż mnie zemdliło na widok kuchni, więc nie odważyłam się tam wejść. Teraz nie było po niczym śladu. Malutka nuta ciekawości pozwoliła mi snuć domysły, co do odpowiedzi brunetki. Niestety a razie nie będzie mi dane poznać prawdy.
Bądź szczęśliwa
To wszystko za sprawą spakowanych dwóch walizek po moich obu stronach i biletem w prawej ręce. W tle rozbrzmiewał charakterystyczny ton dla peronu PKP. Stałam, wpatrując się w wydrukowane literki. Powiadają: pierwsza myśl najlepsza. Dawno nie jadłam babcinej fasolki po bretońsku.
Szczęśliwa z nim




____________________________________________________

Wiem, pewnie chcecie mnie wysłać w kosmos, udusić, powiesić. Jeśli myślicie, że łatwo mi sie to pisało, to jesteście w błędzie. Zapewniam, że czułam się okropnie, popłakałam się też.
Ale moje drogie to tylko fikcja.
Nic.

Wiele z was chciało tego odcinka, dlatego wrzucam. Mam nadzieję, że pannie Kori poprawiłam humor ;p

Pozdrawiam