W życiu
piękne są tylko chwile
[ Ostatki w raju ]
- Jak
planujemy nasz ostatni dzień? Wylot mamy o 11, więc jakaś impreza może wchodzić
w rachubę – polemizował brunet przy śniadaniu.
- Może i dobrze mówisz, tylko nie
spij się, bo ja cię do samolotu taszczyła nie będę – zastrzegła Justyna.
- Co ty, kochanie. Góra dwa
drinki. No może dwa… trzy… - groźne spojrzenie brunetki podziałało na niego
natychmiast.
- Spokojnie. Spakujemy się
popołudniu i proste. Reszta wyjdzie nam jak zawsze spontanicznie –
zaproponowała Marta. Towarzystwo pokiwało głowami, jednocześnie przeżuwając.
- Będę za tym tęsknić –
westchnęła blondynka podczas opalania ze siostrą. – I za kąpielami w oceanie…
- Myślisz, że ja nie? Kocham moją
opaleniznę.
- Na ciele Zbyszka też, co? –
Marta podniosła się na łokciu, żeby zobaczyć reakcję Justyny.
- Wiesz… Wygląda…
- Jeszcze seksowniej niż zwykle –
wyręczyła siostrę.
- Hola, hola. Ty się nie napalaj
na niego, bo jest zajęty – dziewczyna pogroziła blondynce palcem.
- Oczy aż same wędrują w jego
stronę, nic nie poradzę – ta wzruszyła ramionami, spoglądając w stronę
kąpiących się siatkarzy.
- Może niech ci ucieka w stronę
Miśka, co? On jest wolny – zauważyła brunetka.
- Oj tam, oj tam.
- Długo taka partia nie będzie
chodzić wolna – podpuszczała siostrę. Chciała wreszcie usłyszeć od niej prawdę.
- Podoba się całym rzeszom fanek
– odpowiedziała jej Marta.
- A jak wam się razem mieszka?
Nie robi żadnych podchodów? Nic między wami…?
- Jusia! – oburzyła się
blondynka. – Za kogo ty nas masz?
- Właśnie momentami nie wiem, z
kim ja się zadaję – pokręciła głową.
[ Ostatni zachód słońca. Szatyn i Blondynka ]
Bez
problemu spakował do walizki wszystko, co przywiózł tu ze sobą plus kilka
pamiątek. Skoro mieli wieczorem gdzieś wyjść, to wolał mieć to za sobą. W
międzyczasie dołączyła do siatkarza blondynka. Przyglądał się jej, jak się
porusza, robi zamyślone miny, pochyla, upycha ubrania. Wbrew stereotypom Marta
nie zabrała połowy szafy, ani dziesięciu walizek. Potrafiła spodobać mu się bez
specjalnych kreacji, biżuterii i innych trików.
- Pomóc ci? – spytał szatyn,
widząc jak ona mocuje się z zamkiem.
- Dzięki Misiek, ale ona musi
mnie posłuchać – wysapała dziewczyna podczas swoich zmagań.
- Bez nerwów, damy radę.
Oboje klapnęli na łóżko, a
walizka stanęła w rogu pokoju, czekając na jutrzejszy poranek. Niespodziewanie
do pomieszczenia wpadła sąsiedzka para.
- Hej, my lecimy się jeszcze
przejść, nakarmić widokami. Może spotkamy się coś po 20 tam, gdzie ostatnio?
- rzucił uśmiechnięty Zibi, trzymając swoją
dziewczynę za rękę.
- Nie ma problemu – odparł jego
kumpel.
- Poradzicie sobie sami przez tą
chwilkę bez nas – wyszczerzyła się Jusia na odchodne.
- A oni co tacy uradowani? –
Marta wskazała na drzwi po wyjściu przyjaciół.
- Nie wiem, pewnie wymyślili coś
głupiego – roześmiał się Kubiak. – Albo nas specjalnie zostawiają samych,
żebyśmy… No wiesz… - poruszył brwiami.
- Poradziłeś sobie bez ich pomocy
– ukochana wytknęła mu język.
- Może wyskoczymy na spacer?
Potem od razu pójdziemy na tą imprezę? – zaproponował Michał.
- A wiesz, że chętnie. Już się
ubieram.
- Mogę popatrzeć? – spytał
chłopak z cwaniackim uśmiechem.
- Proszę bardzo – blondynka
ściągnęła koszulkę i rzuciła nią w niego, a potem zniknęła w łazience.
- I jeszcze to – dziewczyna
chwyciła kapelusz leżący na komodzie. Siatkarz za chwilę zamknął już drzwi.
- Lubisz go nosić? – spytał.
- Oczywiście. Poza tym bardzo
lubię tego pana, który mi go kupił – wyznała z figlarnym uśmiechem.
- Cieszę się bardzo – chłopa
pocałował ją w czoło.
Szli plażą wzdłuż brzegu,
trzymali się za ręce i rozmawiali, śmiejąc się cicho. Długie włosy blondynki
rozwiewał delikatny wiatr, ale na szczęście nie był dość silny, żeby porwać jej
nakrycie głowy.
- Poczekaj, zrobię ci zdjęcie –
Michał wyciągnął telefon z kieszeni. – Zapozuj ładnie, Martusiu.
W końcu dała się namówić, a
przyjmujący próbował uchwycić w obiektywie aparatu jej rozwiane włosy,
nieśmiały uśmiech, podwiewaną długą suknię i zabawy z kapeluszem. Dla niego w
każdej sekundzie wyglądała inaczej i niepowtarzalnie.
- A jakieś foto razem? – spytała
po chwili Nowaczykówna.
- Przecież robiliśmy sobie.
Pamiętasz tego Niemca, a potem tę starszą panią ze Stanów? Jeszcze chyba nam
robiła ta dziewczynka, która mnie rozpoznała – wyliczał szatyn.
- O tak, Karl był przesympatyczny…
- Ekhem – chrząknął, przerywając
chwilę rozmarzenia ukochanej.
- Już, już. Nie pozwoliłeś mi dać
mu numeru telefonu – droczyła się z chłopakiem. – Ale teraz chcę kilka zdjęć z
moim przystojniakiem. Tam siedzi jakaś para. Zaproponuj foto za foto.
Pomysł okazał się fantastyczny, a
Nikola i Patric z Irlandii naprawdę wczuli się w rolę. Lokowana szatynka
ustawiała Martę i Miśka. Najciekawszą pozą była ta, gdy zakochani stali na tle
oceanu i się całowali, a ich twarze częściowo zakrywał kapelusz. Potem siatkarz
usiadł na piasku, a blondynka między jego nogami i wtuliła się w niego. Ich
stopy obmywał co jakiś czas wraz z przypływem ocean.
Wczasowicze podziękowali sobie
nawzajem, a szatyn nie ruszył się z miejsca, tylko dalej przytulał się do pleców
ukochanej.
- Kubiś.
- Co? – zerknął z ukosa na twarz
partnerki. Właśnie oparł głowę na jej ramieniu i muskał ustami szyję.
- Wiesz… Tak mi teraz dobrze. Nie
chce mi się jutro wyjeżdżać. W Warszawie zostanę sama, bez ciebie…
- Skarbie, nie myśl o tym w ten
sposób. Jadę grać w kadrze, ale przede wszystkim dla ciebie, żebyś zobaczyła,
jakiego zdolnego masz chłopaka – odparł i oplótł ją jedną ręką w talii.
- Jest jak jest, ale ja naprawdę
cię kocham – Marta spojrzała uważnie w niebieskie oczy przyjmującego. W
odpowiedzi zetknął ich nosy, a potem i usta. Jednocześnie jedną z dłoni wsunął
do kieszeni bluzy. Zacisnął palce na małym pudełeczku. Był przekonany, że
podjął właściwą decyzję.
[ Złota plaża pośród drzew ]
Szybko zbierała z piasku swoje
rzeczy. Co chwila rozglądała się, czy nikt nie nadchodzi.
- Chyba pani o czymś zapomniała –
zawołał chłopak za jej plecami. Brunet stał z górą od jej stroju w rękach.
- Dawaj, szybko!
- Chodź, założę ci – zaoferował i
wsunął jej piersi w miseczki stanika, zapinając i zawiązując go z tyłu.
- Myślałam, że pan Bartman tylko
chętny do rozpinania.
- Dla ciebie wszystko, Justynko –
siatkarz ucałował jej łopatkę.
- Daj, wytrzepię cię z piasku.
Muszę jeszcze poprawić fryzurę – wyliczała brunetka. Jej policzki wciąż były
zaróżowione. Gdy tylko, oczy zakochanych się spotykały, na ich twarze wpływały
dwuznaczne uśmieszki. Co chwila skradali sobie pocałunki.
- Na pewno niczego się nie
domyślą? – spytała dziewczyna.
- Spokojnie, Jusiaczku. To wiatr
tak nami potargał – zaśmiał się Zbigniew.
- Rzekłabym GWAŁTowny –
podkreśliła znacząco część ostatniego wyrazu.
- Nie opierał się ani trochę –
wymruczał siatkarz do ucha ukochanej. Spojrzeli razem w stronę fałd piasku
między palmami. Przypadkowo znaleźli to miejsce, a będą je wspominać jak najbardziej
pozytywnie.
[ Wylot i wspominki ]
W towarzystwie Michała bawiłam
się tamtego wieczora wyśmienicie. Tańczyliśmy ze sobą dużo i nawet nie
przejmowałam się obecnością naszych przyjaciół. Najwyżej dojdą do wniosku, że
coś im się udało z nami. Wszystko mogłam zwalić na wakacje, udar słoneczny albo
coś w tym stylu.
- Przetańczyć z tobą chcę całą
noc – nucił mi do ucha mój siatkarz, gdy wracaliśmy do hotelu. Co chwilę mnie
obracał albo po prostu porywał do tańca.
- Kompletnie ci odbiło, Kubiak.
Nie pij więcej – zażartował Zbyszek. Szedł on obok nas, trzymając w objęciach
moją siostrę.
- Uważaj, jak o tak będzie chciał
w łóżku tańczyć – Justyna szturchnęła mnie i poruszyła brwiami.
Lekko się zawstydziłam na te
słowa. W końcu oni pewnie nie mieli pojęcia o naszym pożyciu. Wiedziałam, że w
ostatnią noc szatyn postanowi zaszaleć. Sama nie miałam nic przeciwko.
Gorące usta chłopaka przyssały
się do mnie tuż po zamknięciu drzwi od pokoju. Już przywykłam do tego, ze
musimy się zachowywać cicho. Nie żałowałam, że dzieliłam z nim pokój i poniekąd
łóżko. Jak nikt, dostarczał mi wiele przyjemności nie tylko w nocy.
Rankiem bez problemów dotarliśmy
na lotnisko oraz następnie na pokład samolotu. Na szczęście humory wszystkim
dopisywały.
- Dzięki za zabranie mnie na te
wakacje – uśmiechnęłam się do moich towarzyszy.
- Proszę cię, niby kto miał z
nami pojechać? Świetnie pasujemy w czwórkę, nie? – spytał Zbyszek retorycznie,
uśmiechając się do mnie.
- Więc za rok w takim samym
gronie – podsumowała moja siostra.
- Chętnie – odparł szatyn,
sadowiąc się na miejscu przy oknie.
- To od jutra nawał zdjęć na
facebook’u? – jego przyjaciel pomachał aparatem.
- Tylko te przyzwoite – Jusia
strzeliła chłopaka ręką po czuprynie.
Michał oparł głowę na moim
ramieniu. Uśmiechnęłam się pod nosem i pogłaskałam go po włosach.
- Zadowolona? – spytał nagle.
- Pewnie. Masz jakieś
wątpliwości? – uniosłam rozbawiona brwi do góry.
- Jak sobie przypomnę zsuwane
łóżka, to chyba nie – siatkarz pogładził dłonią moją nogę. Zdzieliłam go po
ręce, ale on uparcie powracał do tego miejsca, aż usnął.
[ Nietypowe pytanie. Szatyn i Brunetka ]
Wylądowali
na Okęciu cali i zdrowi, co wszyscy przyjęli z wyraźną ulgą. Michał, jak na
dżentelmena przystało, zatroszczył się o bagaż Marty. Dziewczyna obdarzyła go
czułym uśmiechem i kroczyła obok z podręczną torebką.
- Jesteście całkiem mili, gdy się
nie kłócicie – krzyknął za nimi Zibi. Wszyscy załadowali się do samochodu,
czekającego na parkingu.
Dziewczyny poprosiły o wysadzenie
koło ich bloku, a panowie musieli się przepakować. Mieli się czym prędzej
stawić w Spale. Gdy siatkarze wnieśli bagaże swoich towarzyszek na górę,
pożegnali się i ruszyli do siebie.
- Justyna, mógłbym mieć prośbę? –
spytał jeszcze szatyn.
- Tak?
- Chciałbym z tobą o czymś
porozmawiać… bez… - zaczął tłumaczyć.
- Wpadnij o 9, Marta ma od rana
wykłady – odparła brunetka, pojmując, o co chodzi.
Przyjmujący stawił się
punktualnie w odwiedzonym już wczoraj bloku. W jego mieszkaniu stały spakowane
walizki. Razem ze Zbyszkiem odjeżdżali popołudniu do Spały. Anastasi już
dzwonił do nich, upewniając się, czy dotrą. Ale Misiek miał do załatwienia
jeszcze jedną sprawę.
- Hej, wchodź – Justyna wciągnęła
go do środka. – Co też takiego masz mi do powiedzenia?
- Bo ja… Chciałem… - dukał
chłopak, ewidentnie nie umiejąc się wysłowić. Potarł dłonią dwudniowy zarost i
sięgnął ręką do kieszeni kurtki.
- Co ci jest? Po prostu to
powiedz – zachęcała dziewczyna.
- Kompletnie nie wiem, jak mam to
zrobić…
[ Nieodpowiedni moment. Blondynka ]
Powrót do szarej rzeczywistości
był ciężki. W końcu warszawska pogoda nijak się miała do tej karaibskiej. Tak
samo lepsze były spacery brzegiem oceanu od porannych wykładów. W dodatku nic
się nie ukryło, gdyż koleżanki podziwiały moją opaleniznę. Zbyłam je jakąś gadką dla świętego spokoju.
Jedyny problem był taki, iż
zapomniałam mojego pen-drive’a, a to na nim zapisałam materiały do
wydrukowania. W końcu i tak profesor pozwolił mi to donieść po wyjeździe. Z
pomocą przyszli chorzy wykładowcy, powodując 2-godzinną lukę w moim planie.
Dzięki temu spokojnie mogłam wrócić do domu.
Człapałam powoli po schodach,
mając komfort czasowy. Delikatnie nacisnęłam klamkę od drzwi i weszłam.
Usłyszałam jakąś rozmowę, więc cicho przemknęłam do siebie po pen-drive. W
sumie to tak samo, niczym agent specjalny, mogłam niezauważenie wyjść, ale coś
mnie podkusiło, żeby zajrzeć do kuchni. Do połowy uchylone drzwi zdawały się
ukazywać aż zanadto.
Zamarłam, wpatrzona w
rozgrywającą się tam scenę. Jakimś cudem utrzymałam torebkę w rękach i ogólną
równowagę. Gdzieś w środku ścisnęło mnie mocno za serce, a do oczu cisnęły się
łzy. Nie mogłam się rozpłakać, nie tu.
- Wyjdziesz za mnie? – mój chłopak
klęczał przed moją siostrą z pierścionkiem w dłoni.
Dla mnie wszystko było aż za
bardzo jasne. Nie potrafiłam na to dłużej patrzeć i z wielkim wysiłkiem bez
hałasu opuściłam mieszkanie. W końcu tylko ja słyszałam trzask mojego
pękającego serca.
[ Wielka odpowiedź. Brunetka i Szatyn ]
- Matko, byłeś taki wiarygodny –
odetchnęła z ulgą Justyna.
- Naprawdę? Dobrze było? –
upewniał się zestresowany siatkarz.
- Tak dobrze, że odpowiem ci „tak”
– zaśmiali się oboje.
- Muszę to zrobić, zanim wyjadę.
Myślisz, że się zgodzi? – Kubiak dreptał nerwowo po kuchni.
- Proszę cię, grzech odmówić
takiej partii – pocieszyła go brunetka. – Zaczekasz tu na nią?
- Nie, przyjadę po nią na
uczelnię i chyba zawitamy tutaj. Zbyszek też będzie chciał się z tobą pożegnać.
- On to dopiero jest bajerant –
roześmiała się. – To kiedy ślub?
- Marta się jeszcze nie zgodziła –
Michał uśmiechnął się krzywo.
- Nie panikuj. Już ja dobrze
wiem, jak to się skończy.
Justyna w myślach widziała
siostrę w białej sukni, a u jej boku eleganckiego przyjmującego. Chciała bawić
się na ich weselu, widzieć szczęście bliskich osób. Wiedziała, że ich rodzice z
pewnością zaakceptują Kubiaka, byleby dbał o ich córkę. Dziewczyna podziwiała
chłopaka za ten odważny krok. Znali się niecały rok przecież, a mimo to, nie
uznała go za porywczego. Ta decyzja wcale nie była szalona czy gwałtowna. Po
prostu siatkarz kochał Martę.
[ Ewakuacja ]
Nie wiem, jak dotarłam z powrotem
na Uniwersytet i znalazłam wykładowcę. Musiałam wyglądać okropnie, bo miał
wyrzuty sumienia, że mnie ścigał o zaległe papiery. Profesor nakazał mi darować
sobie resztę zajęć na dziś i iść odchorować do łóżka.
To tylko deszcz, nie moje łzy
Dziewczynom powiedziałam, że
wypadła mi sprawa rodzinna. Jak żałośnie to brzmi. „Rodzinna”. Naprawdę snułam
wizje przyszłości z Michałem u boku. Chciałam z nim kiedyś stworzyć tą rodzinę,
a skończyłam w opłakanym stanie.
Naprawdę życzę ci
Postarałam się utrafić moment,
gdy mieszkanie będzie puste i wtedy tam wróciłam. Aż mnie zemdliło na widok
kuchni, więc nie odważyłam się tam wejść. Teraz nie było po niczym śladu. Malutka
nuta ciekawości pozwoliła mi snuć domysły, co do odpowiedzi brunetki. Niestety
a razie nie będzie mi dane poznać prawdy.
Bądź szczęśliwa
To wszystko za sprawą spakowanych
dwóch walizek po moich obu stronach i biletem w prawej ręce. W tle rozbrzmiewał
charakterystyczny ton dla peronu PKP. Stałam, wpatrując się w wydrukowane
literki. Powiadają: pierwsza myśl najlepsza. Dawno nie jadłam babcinej fasolki
po bretońsku.
Szczęśliwa z nim
____________________________________________________
Wiem, pewnie chcecie mnie wysłać w kosmos, udusić, powiesić. Jeśli myślicie, że łatwo mi sie to pisało, to jesteście w błędzie. Zapewniam, że czułam się okropnie, popłakałam się też.
Ale moje drogie to tylko fikcja.
Nic.
Wiele z was chciało tego odcinka, dlatego wrzucam. Mam nadzieję, że pannie Kori poprawiłam humor ;p
Pozdrawiam