wtorek, 4 stycznia 2011

POCZĄTEK

Mała dziewczynka stała w kącie. To jej kara. Kara za niecny postępek wobec siostry. Była na tyle duża, by zrozumieć, że to, co zrobiła jest złe. Ba, ona doskonale o tym wiedziała. Wiedziała już przed popełnieniem czynu. Taki bowiem był jej cel.

Brunetka siedziała w salonie otoczona tłumem dzieciaków. Jej długie lśniące włosy, splecione w dwa warkocze, przecinały powietrze przy każdym obrocie głowy. Dzisiaj miała urodziny. Mama wyprawiła jej przyjęcie, upiekła mnóstwo pyszności i zaprosiła dzieci z klasy Justyny i z sąsiedztwa. Dziewczynka miała na sobie śliczną czerwoną sukienkę w grochy i białe rajstopki. Każdy zaproszony chłopiec chciał jej skraść buziaka, choćby najmniejszego. Mała dobrze o tym wiedziała i uśmiechała się do wszystkich. Właśnie przymierzała bransoletki i kolczyki podarowane jej przez koleżanki.

- Mamo! Ładnie wyglądam?
- Prześlicznie aniołku. A teraz zaproś gości na tort.
Pobiegła do zgromadzonych.

Jeszcze jedna dziewczynka miała dzisiaj urodziny. W tym samym mieście, na tej samej ulicy, w tym samym domu. Marta, siostra Justyny. W sumie to było ich wspólne przyjęcie, ale do niej nikt nie przyszedł. Wszyscy przyszli do jej siostry. W króciutkie włosy mysiego koloru wpięła parę zielonych spinek. Na sobie miała białą sukienkę. Mama starała się traktować je równo, chociaż dzieliły je dwa lata. Obie dostały od rodzicielki po naszyjniku: Justyna gwiazdkę, Marta księżyc. I chyba tu kończyła się sprawiedliwość. Gdy ktoś przyszedł, obie otwierały drzwi. Szatynka dziwnym trafem otrzymała 15 takich samych pudełeczek. Nikt na dłużej nie zaszczycił ją uwagą. Poszła do swojego pokoju i rozpakowała prezenty. Wybuchła głośnym płaczem. Wiedziała, że nikt nie usłyszy. Otworzyła okno i wyrzuciła wszystko na zewnątrz. Co miała zrobić z 15 kostkami mydła?

- Mara-Poczwara, chodź na tort! – na chwilę ujrzała w drzwiach głowę siostry.
Zeszła na dół, żeby nie wzbudzać podejrzeń matki. Wszyscy siedzieli już przy stole.
- Kochanie, weź z kuchni krzesełko i sobie dostaw. Ja muszę skoczyć po film do aparatu.
Co z tego, że przyniosła krzesło, jak nikt nie posunął się by zrobić jej miejsce? Zrezygnowana, ustawiła je pod ścianą. Sięgnęła po talerzyk z ciastem.
- Poczekaj, ja ci podam – krzyknęła jedna z koleżanek. Po czym kawałek czekoladowego tortu wylądował na śnieżnobiałej sukni.
- Sandra, tak nie wolno! – zaprotestowała Justyna.
- No to szybko – kolejna porcja przeleciała nad stołem.

                Wbiegła z tupotem po schodach, prosto do pokoju. Drzwi zamknęła na klucz. Zdarła z siebie suknię, rzuciła na podłogę i skakała po niej całych sił. Łzy skapywały na podłogę. Miała nadzieję, że siostra ją obroni. Lecz po proteście, wkrótce śmiała się z niej ze wszystkimi. Dla niej to nie było zabawne. Miała dość urodzin, prezentów, gości i przede wszystkim jej!

- Nienawidzę cię! – wykrztusiła przez łzy. Potem opadła na łóżko.
- Martusiu, otwórz! Justynka mówiła, że źle się poczułaś. Wszystko w porządku? – usłyszała zatroskany głos matki.
- Tak, już mi lepiej. Pójdę już spać.
- Dobrze. Dobranoc, całuski na noc – rozległo się charakterystyczne cmoknięcie.

                Czekała aż wszyscy sobie pójdą a domownicy ułożą się do snu. Około 23 wyszła z łóżka i sięgnęła do szuflady. Delikatnie stąpając, zakradła się do pokoju obok. Zobaczyła śpiącą siostrę. Pokój oświetlała mała lampka włożona do kontaktu. Dobrze widziała zarys ciała, spokojną twarz i dwa czarne warkocze na poduszce. W pokoju zalśniły ostrza nożyczek…

… Nad ranem domowników obudził krzyk Justyny…
                
        Z satysfakcją podziwiała swoje dzieło na głowie siostry. To był jej pierwszy taki postępek. Do tej pory była cicha, spokojna i grzeczna. Teraz nie zamierzała. Dostała szlaban na telewizor i wychodzenie z domu. Nie przejęła się tym. Od teraz coś się w niej zmieniło…


@@@@@@@@@@@@


A dedykacja dlaaaaa...

Justyśki, Jusi mojej ;*
Kochana, żebyś zawsze była piękna i młoda jak teraz ;*
Taki skromny prezent, wiem że masz słabość do Miśka ^^

Także w podzięce niezawodnej Tittcie :*
Kochana, uratowałaś mnie przed onetową masakrą ;p

Nowy pomysł, nowy blog, nowe opowiadanie. Świeżo z mojej głowy, niedawno wyciągnięte ;p jeszcze gorące ;p

I co wy na to?