czwartek, 14 czerwca 2012

[ XXXVI ]


Kiedy do mnie to powiesz, dnia pewnego „escape”

[ Konspiracyjne rozmowy zakochanych ]

                Ślęczałam właśnie nad jedną z książek. Nie ma to jak ambitne popołudnie. Kiedyś rzuciłabym to w diabły. A teraz? Nagle wszystko nabrało innego sensu, a sprawca tych zmian próbował się do mnie dodzwonić.
- Słucham? – odebrałam beznamiętnym tonem.
- Czeeeść kochaaanie – przeciągnął samogłoski szatyn.
- Wiesz, że musisz uważać na to, co mówisz.
- Spokojnie, mamy mały postój na stacji. Nikt nie podsłuchuje – odparł.
- Ty mój detektywie.
- A teraz ja odkryję, co ty robisz. Albo się uczysz albo oglądasz moje zdjęcia w Internecie – usłyszałam szczery śmiech siatkarza.
- Narcyz! – wytknęłam mu.
- Ja bym twoje pooglądał, ale teraz nie za bardzo mam z czego – wyznał Michał.
- Chyba muszę przejrzeć te z twoich urodzin…
- Ooo, to była impreza – podchwycił temat. – Byłem wstawiony i szczery do bólu.
- Na szczęście dobrze się skończyło – mruknęłam.
- A ja dorobiłem się tylko opinii zboczeńca, ale czy to ważne? – ironizował.
- Mojego kochanego – cmoknęłam do słuchawki.
- Lubię buziaki.
- Wiem, Misiek, ale musisz poczekać trochę – pocieszyłam przyjmującego.
- Na takiego na żywo. Koniecznie musimy się zobaczyć, gdy przyjadę. Załatw sobie nocowanie u „Kaśki”, co? – wymruczał.
- Kusisz, kusisz… Zastanowię się – udałam wahanie.
- Należy mi się nagroda po rozłące – zapewne szczerzył zęby w uśmiechu.
- Oj, zrobię z tobą takie rzeczy… - imitowałam seksowny głos.
- Tak, oczywiście, pobudzaj mnie – obruszył się.
- Zawsze możesz sobie jakąś znaleźć do rozładowania napięcia.
- Marto! – krzyknął.
- No co? – odparłam niewinnie. Nie wiem, jak to się stało, ale kocham cię i tęsknię za tobą – wyznał nagle cichutko.
- Urocze to, Miśku, ja też cię kocham.


[ Podróżująca para. Brunet i Brunetka ]

                Zarówno on jaki i ona byli zadowoleni z pomysłu wspólnego wyjazdu. Panas nie robił im trudności w żadnej kwestii.
- Tylko żeby był zdolny do grania – mężczyzna pogroził palcem. – Ja sobie zatrudniam pomoc, a ty mi ją kradniesz.
- Będzie nam pomagać cała i zdrowa – zapewnił brunet. – Może z naciskiem na moją osobę, ale zawsze coś.
- Jeszcze brakuje tego, żeby Martę ktoś zajął. Mój Patryk nie był taki zachłanny.
Justyna tylko się śmiała z komicznych min Radka, który próbował wkręcić Zbyszka. Przy okazji postoju chciała zadzwonić do siostry, lecz nieustannie było zajęte.
- Co ona takiego robi, że z własną, rodzoną Jusią nie chce gadać? – denerwowała się brunetka..
- Napisz SMS. Spróbujesz wieczorem – uśmiechnął się pocieszająco przyjmujący.
- Przecież to niesłychane. No kto nie chciałby ze mną pogadać?
- Ja zawsze i nie tylko gadać – chłopak objął ją w pasie.
- Moja ulubiona para – podszedł do nich Michał.
- Się nie podlizuj, Misiek. Jusia i tak mnie pierwszego masuje.
- Nie słuchaj go. Ma zapędy na samce alfa – zwróciła się dziewczyna do szatyna.
- Oj Kubiak, ty wiesz, że jesteś ze mną w pokoju. Jakby co, mam cię na oku – Zbyszek pogroził kumplowi.
- Chyba na odwrót. W końcu Radek może być zdziwiony, gdy mu powiem, że ciebie nie ma w pokoju – niższy siatkarz wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- O ty bestio!
- Najpierw ja bym musiała go do siebie wpuścić – Jusia zaśmiała się wraz z Michałem.
- Tak sobie pogrywacie? Zaraz się obrazę…
- Boże, Bartman, wydoroślej – skomentował ostatnią wypowiedź przechodzący obok Żaliński. Mina Zbigniewa bezcenna.


[ Samotna w stolicy ]

                Siedziałam od rana przy laptopie, uzupełniając absurdalne tabelki. Wyniki mogłam przewidzieć bez konieczności przeprowadzania ankiety, ale jak mus to mus. Przed obiadem biegałam po kilku ulicach, szukając chętnych do udzielenia odpowiedzi.
                Pogoda nie była najpiękniejsza, a ja potwornie zmarzłam. Po powrocie zafundowałam sobie ciepłą herbatkę i przykryta kocem rozsiadłam się na kanapie. Klnąc w myślach, podniosłam się z mojej super wygodnej pozycji, bo ktoś ośmielił się zadzwonić do drzwi. Przybysza zmierzyłam wzrokiem od góry do dołu.
- Dzień dobry. Pani Marta?
- Tak – pytająco spojrzałam na mężczyznę.
- To dla pani -  wręczył mi koszyczek stokrotek w kolorze ciemnego różu. – I tutaj poproszę podpisik.
„SMS-y są takie nudne, moja Stokrotko :* M.K.”
                Zaśmiałam się na głos. On chyba oszalał kompletnie. Internetową kwiaciarnię zatrudniać. Pokręciłam głową i ustawiłam prezent na stoliku. Zasiadłam znów do pracy, ale mój wzrok wciąż wędrował w stronę kwiatów. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.
„Kubiak, mam zadzwonić do Radka, że się nudzisz i chcesz dodatkowy trening? ;p”
„Widzę, że doszedł mój prezencik :D nie dzwoń, po co będziesz kasę tracić ;p pamiętaj, jutro mecz.”
„ Będę oglądać mojego walczaka :)”
„No mam nadzieję. I zakaz zerkania na Kurka!”
„ I tak się nie dowiesz, gdzie patrzyłam ;p”
„Jak przyjadę, to wszystko z ciebie wyciągnę. Mam swoje sposoby ^^”
                Niestety mecz nie zakończył się tak, jakby sobie tego chłopcy życzyli. Widziałam w telewizji smutną minę Kubiaka i miałam ochotę go przytulić. W końcu Zbyszek miał tam Jusię. No nic. Pocieszę go, gdy przyjadą.


[ Przegrani i wygrani. Bełchatów ]

                Tym razem Mistrz Polski nie dał się pokonać. Atut własnego boiska dodał im skrzydeł. W trzech setach zakończyli pojedynek. Smutni warszawiacy podawali ręce przeciwnikom i rozpierzchli się po Sali.
                Zbyszek podbiegł na moment przytulić się do ukochanej i udał się na fanów, którzy nawet tutaj dotarli. Był wdzięczny wszystkim kibicującym tego dnia Politechnice.
- Czy mógłbyś się nam również podpisać? Tak ładnie, jak się dzisiaj popisałeś - usłyszał za sobą wysoki, dziewczęcy głos.
- Ooo, to wy - Zibi rozpoznał dziewczyny tańczące w przerwach meczowych. - To gdzie? - pomachał markerem.
- Miałabym kilka ciekawych propozycji - wysoka brunetka strzeliła brwiami. Widząc jego minę, roześmiała się perliście. - Wiesz, dużo rzeczy mam w torebce - wyjaśniła tonem niewiniątka, pokazując mu torbę wielkości przeciętnej walizki.
- Widzę, że koleżanki pomysłowe - siatkarz uśmiechnął się do towarzyszek. Nie mógł im odmówić urody i zgrabnych sylwetek. W czasie trwania pojedynku nie miał czasu, żeby skupiać się na cheerleaderkach.
- Ech, nawet nie wiesz, jak bardzo - mruknęła z uśmiechem długonoga blondynka, podsuwając mu notatnik.
- A wy nie idziecie po podpisy do waszych?
- Naszych? Kto powiedział, że kibicujemy właśnie im? - czarnowłosa cheerleaderka z burzą loków wzruszyła ramionami.
- Poza tym, za dużo monotonii wcale nie jest pożądane - dorzuciła blondynka, kładąc akcent na ostatnie słowo.
- Przecież jesteście stąd, tereny Mistrza Polski. Nie mówcie, że w ogóle ich nie dopingujecie. To wszystko? - przyjmujący oddał dziewczynom mazak.
- Dopingujemy, dopingujemy. Ale jesteśmy otwarte na nowe znajomości - wyjaśniła brunetka. - Nie uciekaj jeszcze, gdzieś tu wrzuciłam aparat, popozujesz trochę.
- Rozumiem. Tylko wiecie, na mnie czeka dziewczyna...
- Tutaj czeka na ciebie kilka - uśmiechnęła się blondynka, przytulając się do niego i patrząc w aparat. Bezwiednie położył rękę na jej ramieniu. Objęła go w okolicach talii, jej dłoń jednak spadła niebezpiecznie nisko. Bynajmniej nie dlatego, iż dziewczyna nie sięgała wyżej.
- To może teraz jedno grupowe i już pobiegnę pod prysznic? - próbował negocjować Bartman.
- Dziewczyny, my chyba też powinnyśmy iść pod prysznic... - zaczęła czarnowłosa, mrugając do brunetki. Widocznie to ona była osobą decyzyjną. Odezwała się jednak blondynka:
- Może to mógłby być ten sam prysznic?
- Dajcie już panu spokój, nasze towarzystwo go widocznie męczy - pokręciła głową brunetka.
- Co wy, dziewczyny, tylko muszę się odświeżyć po meczu. Same wiecie jak to jest.
- Skoro tak, może jak już weźmiesz ten prysznic...
-...bez nas, niestety...
-...może pójdziesz z nami wieczorem do klubu? Ma grać fajny DJ, kupiłyśmy kiecki - uśmiechnęła się czarnowłosa, za to blondynka wtrąciła:
- Ale bycie bez kiecek też wchodzi w rachubę.
Brunetka potrząsnęła głową, jednak uśmiechnęła się:
- Zapraszamy serdecznie. Nam chyba nie odmówisz?
- Hmm.. Brzmi nieźle. A mogę kogoś przyprowadzić?
- A jest tak przystojny jak ty? - zapytała blondynka, ukazując koński uśmiech zamykany z dwóch stron mocno umalowanymi ustami.
- Miałem na myśli moją dziewczynę, ale w sumie mogę zabrać kumpli z drużyny. Nie upatrzyłyście sobie kogoś? - zaśmiał się delikatnie.
- Upatrzyłyśmy sobie właśnie ciebie - blondynka zagryzła dolną wargę, po chwili wahania (i despotycznym spojrzeniu brunetki) stwierdziła: - A ten twój kolega, który tak się rzuca po całej hali? No, ten...
- Ale ty jesteś głupia - Kubiak, oczywiście. A ja poproszę Kreeka - czarnowłosa odrzuciła loki na ramię. Zapach jej cytrusowej odżywki dotarł do nosa Zbyszka, mimo znacznej odległości.
- Spokojnie, może da się załatwić. Tylko ja swatem nie jestem, same ich oczarujecie - chłopak mrugnął porozumiewawczo.
- Wątpisz w to? - zapytała czarnowłosa, podchodząc bliżej. Słodkie perfumy otoczyły go napastliwą chmurą. Dziewczyna postawiła zgrabną nogę, zupełnie nieokrytą przez kusą spódniczkę, zaraz obok jego łydki i przesunęła noskiem buta po kostce siatkarza. Przyjmujący przełknął ślinę.
- Jakbym mógł - mruknął i odsunął się na kilka centymetrów, czując na placach uważne spojrzenie Justyny.
- Nie mógłbyś. Kika by ci nie pozwoliła, ona... - blondynka energicznie pokiwała głową, jednak pod ciężarem spojrzenia brunetki umilkła.
- Dobrze, już cię nie zatrzymujemy, zostawmy sobie resztę na deser - stwierdziła czarnowłosa. - Pojawcie się o 19 w „7 grzechów”.
- Nie ma sprawy - pomachał do tancerek i pobiegł w stronę band.
Humor wyraźnie mu się poprawił, a Justyna zerkała na niego z obawą. Nie podobało jej się to, co widziała na sali.
                - Wszystko w porządku? – usłyszała ukochanego.
- Tak. To ja ciebie powinnam spytać, bo cieszysz się do siebie jak nienormalny.
- Dostałem od dziewczyn zaproszenie na wspólną imprezę – oznajmił.
- Dziewczyn?
- No cheerleaderek. Były bardzo sympatyczne. Pójdziemy, co? – zrobił słodką minkę.
- My? Myślałam, że to ciebie zaprosiły – mruknęła brunetka.
- Ale oczywiście, że bez mojej Justynki się nigdzie nie wybieram – cmoknął jej policzek. – Miśka też zabierzemy, co?
- Bartman, masz chyba ADHD.
- Też tak czasem myślę, ale to bardziej skomplikowane, bo ja nie jestem taki zwykły – wypiął pierś.
- Tak, niezwykły psychol – dziewczyna przewróciła oczami.


[ Tance i hulance ]

                Wieczorem wyszli trójką na miasto. Potem miało dołączyć jeszcze kilku zawodników Politechniki. Najlepszy zmysł orientacji miał Michał, bo to on odnalazł szukany klub.
- Dobrze, że cię zabraliśmy – zaśmiał się Zbyszek.
Wystarczyła godzina, żeby się wkręcić w zabawę. Wszyscy tańczyli na parkiecie. Siatkarze obu drużyn wymienili między sobą uściski dłoni. Bartmana odnalazły jego nowe koleżanki i od razu porwały do tańca.
Justyna straciwszy partnera, zaczęła się kierować do boksu. Nie dotarła tam, bo ktoś poprosił ją o taniec. Zerknęła na twarz chłopaka i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Miło mi poznać, Bartek jestem.
- Trudno nie zgadnąć. Justyna – odpowiedziała siatkarzowi.
- Mam nadzieję, że nie chowasz urazy za wynik meczu – szatyn kontynuował miłą rozmowę.
- Co ty. To jest sport.
- Super, więc teraz zapraszam – złapał ją za dłonie.
- Teraz mam w nosie wszystkich, którzy mówią, że jesteś niesympatyczny i w ogóle – przyznała.
- Ludziom nie dogodzisz, a ty mi schlebiasz.
Bardzo dobrze jej się tańczyło z Kurkiem, ale nie mogła się powstrzymać od zerkania na grupkę za nimi. Te wszystkie pomponiary obtańcowywały bruneta. W środku Justyna aż kipiała ze złości.
- Nie martw się. One tak mają – pocieszył ją Bartek.
- Tylko czemu czepiają się zajętych.
- Chodź, zrobimy odbijany – przyjmujący poprowadził Jusię w kierunku jej chłopaka. Sam zajął się dziewczynami, które nie narzekały na zmianę.
- Witaj kochanie – rozgrzany siatkarz cmoknął jej policzek.
- Jaki ty wyrywny do zabawy. Nie zapędzasz się z paniami czasem? – dźgnęła go w bok.
- Jusiaczek jest zazdrosny.
- Bo mam o co – fuknęła.
- Dobrze, przecież cię kocham – okręcił brunetkę tak, by wpadła w jego ramiona.


[ Dwaj kumple z boiska ]

                Kurek wrócił do stolika. Poprosił kelnera o napełnienie swojej szklanki i obserwował tańczących.
- Cóż robi samotnie najprzystojniejszy tancerz w klubie?
- Misiek, chcesz mi coś wyznać? – zaśmiał się wyższy z siatkarzy.
- Eee… Bez urazy, ale nie. Mogę się przysiąść?
- Pewnie. Siadaj i opowiadaj, bo teraz to widujemy się kilka razy do roku. Dobrze, że wróciłeś do Polski.
- Już mi to mówiłeś w Wawie – stwierdził Kubiak.
- Więc teraz, debiucie roku, zapraszam do kadry – poklepał kumpla po ramieniu.
- Nie żartuj tyle. Nie wiem, za co Marta cię tak lubi – udawał powątpiewanie warszawianin.
- A kto to jest Marta, jeśli można zapytać?
- Nie interesuj się, bo zajęta. Moja dziewczyna, ale nikomu ani słowa – zastrzegł Michał.
- Spokojnie, mały podrywaczu. Pogratuluj jej gustu, oczywiście w wyborze ulubionego siatkarza – zaśmiał się Bartek.
- Taa… A mogę cię prosić o jakiś podpis dla niej czy coś? Przynajmniej będzie zadowolona z mojego wyjazdu.
- Tutaj nie bardzo mam na czym, ale przy najbliższej okazji nie ma sprawy – odpowiedział bełchatowianin.
- Całkiem jej zawrócisz w głowie.
- Sądzę, że ten, z którym jest, zrobił to pierwszy.


[ Brunetka i siła rozczarowania ]

                Po paru tańcach musiała skorzystać z toalety. Zostawiła Zbyszka przy barze w nadziei, że nie zwieje jej niewiadomo gdzie. W klubie pełno było siatkarzy, więc liczyła, że któryś go uchroni od zguby.
                Zniknęła w łazience na 15 minut. Musiała jeszcze poprawić trochę makijaż i sukienkę. Nie liczyła, że znajdzie Bartmana w tym samym miejscu, ale nie myślała, że zobaczy to, co zobaczyła.
                Brunet klęczał na stołku, a na barze leżała jedna z cheerleaderek. Miała rozpiętą bluzkę bez stanika pod spodem. Chłopak ochoczo zlizywał alkohol od jej szyi aż po pępek. Potem przesunął się w bok, gdzie czekała kolejna tancerka z udami gotowymi do polania i wylizania.
Justyna nie chciała w to uwierzyć. Przecież on nie mógł posunąć się tak daleko. Mówił niedawno, że ją kocha… W tej chwili chyba o tym zapomniał. Obróciła się gwałtownie i na kogoś wpadła.


____________________________________________

Chcecie mnie zabić, tak?
Niestety taki przewidziałam przebieg tej historii i możecie tylko czekać na kolejne odcinki :) Także, dajcie mi pożyć, to wam dopiszę resztę ;p
Cieszy mnie duże zainteresowanie moim blogiem na facebooku'u i nowymi czytelnikami :) dziękuję także, za polecenie mojego opowiadania na jednym z fanpejdżów Michała Kubiaka :)
Podziękowania należą się także Ani i Ewie, wy wiecie jaki cyrk był :)

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz