czwartek, 7 lipca 2011

[ XIII ]


Terapia na wariackich papierach

[ Gabinetowe wnętrze. Obrady prostokątnego stołu. ]

                Siedziałam naprzeciwko Radosława P. Z racji współpracy i dla wygody przeszedł z nami na ty. W czasie, gdy Justyna była z seniorami na Sali, trener mnie wezwał do siebie. Nie wiedziałam, o co chodzi. Czyżby coś z Patrykiem?
- Wezwałem cię, bo mamy ze sztabem pewien pomysł.
- Jaki?
- Żebyście razem przeprowadzały co jakiś czas mini sesje terapeutyczne – oznajmił.
- Ale przecież my nie mamy ani papierów ani doświadczenia.
- Spokojnie. To ma służyć odstresowaniu, rozluźnieniu. Z tym sobie poradzicie dziewczynki – uśmiechnął się do mnie.
- Skoro tak uważasz…
- Ba. A jak tam Patryk? – spytał i spojrzał na mnie czujnie.
- Chyba dobrze, dzisiaj go jeszcze nie widziałam. Ale czemu mnie trener pyta? Przecież mieszkacie razem…
- Czy wy myślicie, że jestem głupi i nie widzę, co jest grane? – odparł rozbawiony.
- Nie no, skąd. Przeszkadza ci to? – spuściłam głowę.
- Oj pewnie, że nie. Tylko… Chyba będę cię musiał o czymś poinformować… - zawiesił głos.
- Ale ja wiem – odpowiedziałam i spojrzałam na niego odważniej.
- I co?
- Jak to co? Czy to coś zmienia? Przecież jest tym samym człowiekiem. Myśleliście wszyscy,, że jestem powierzchowna? – zdenerwowałam się lekko.
- Marta, nic z tych rzeczy. Po prostu martwię się o syna, a kilka razy się już zawiódł. Dlatego pytam.
- bez obaw. Nie zostawię go z powodu choroby.
- Dziękuję – wyszeptał ze szklanymi oczami.
Już miałam wychodzić, gdy niespodziewanie Radek podszedł i mnie przytulił.


[ Brunetka i Blondynka. ]

Miały dzisiaj razem przeprowadzić badanie środowiskowo-psychologiczne o wdzięcznym kryptonimie „Pały” - jakie są Pały, to wszyscy widzą, wystarczy spojrzeć i uważnie rozejrzeć się po Bananowym Pastwisku, gdzie zielonych Bananów wciąż wiele. Brunetka nie pisała się na misję wysokiego ryzyka, to Marta i jej zażyłe kontakty z młodym jak i starym Panasem doprowadziły do tego jakże odpowiedzialnego zadania. Zadania niewykonalnego w tej Ursynowskiej dziczy. No bo jak to wyglądało? Patryk namieszał coś w blond główce, naopowiadał jej siostrzyczce, a ona tak po prostu wpisała je na listę niekompetentnych psycholożek.
- Marta, przecież my nawet papierów na to odpowiednich nie mamy – zaczęła sprzeciw.
- Justysiu, ale my mądre bez tego jesteśmy. Ty jesteś wygadana, ty sobie poradzisz – uspokajała ja siostra.
- Jak to ja? - spojrzała na nią spod byka.
- Bykowa jesteś, z Bartmanem bykiem sobie poradzisz...
Gdyby spojrzenie brunetki mogło zabijać…
- Jusia, no, ty się nic nie denerwuj, będziesz chciała, to Zbyszek zademonstruje nam kilka pozycji Kamasutry na Tobie. I wiesz co? To jedyny skuteczny sposób, aby odstresować Bartmana. Mówię Ci to ja, Martusia twoja.
- Tak? No popatrz, popatrz. Jaka ty mądra, wzięłaś niebieską pigułkę i przeniosło Cię do Jebolandii? Gdzie z urodzajnego Kranu Misiowca wypływa śmietanowa ŚWIĘTA woda urodzaju – próbowała wyprowadzić blondynkę z równowagi.
- Justyna! Ty mi nawet o nim nie przypominaj! No wrrrr… Będę szczekała…
- Misiu, Misiu wystaw nogi, Marta weźmie Cie za rogi, tutaj ciągnie, tam miętoli, Misia twego wydryndoli – rymowała niczym nie zrażona dziewczyna.
- Justyna!!!!!
- I na co te krzyki? Chodźmy lepiej do środka - pociągnęła blondynkę ze sobą.


[ Ursynowskie Odpady. ]

Radek wprowadził dziewczyny do środka. Uprzejmie instruował chłopaków, jak mają się zachować.
- Panowie, jest was co najmniej 7. Dajcie żyć dziewczynom. Zresztą dobrze je znacie. Tylko bez wygłupów – pogroził zawodnikom palcem.
- Tak jest Dowództwo - zasalutowali zgodnie i zajęli wyznaczone w ławkach miejsca.
                Zupełnie jak podczas szkolnych lekcji. Dziewczyny stanowczym krokiem wkroczyły do środka, przyozdobione i wyposażone w pedagogiczne akcesoria.
- Ul-la-la-la-la-la… Ostro, nauczycielki nam przysłali. Damianek lubić przebieranki - zacierał ręce, tymczasem siedzący za nim brunet przeklną pod nosem.
- Zbysiu, ty się tak nie denerwuj. Justysi Ci Wojtaszek nie sprzątnie - siedzący tuż obok Michał nabijał się z przyjaciela.
- Kubiak, goń się – odburknął tamten.
Może i nabijał się z reakcji własnego przyjaciela, jednak po cichu sam złościł się widząc blondynkę, na którą patrzy stado baranów. Był jednym z nich. Kto wie, czy nie największym baranem.
- Co ja głupi sobie myślałem?! – wypowiedział na głos swoje frustracje.
- Ty Misiu myślisz? - Bartman nie mógł powstrzymać się od komentarza.
Byle tylko odgryźć się za wcześniejsze stwierdzenie.
- Przypominam Ci, Zbyszku, że to ja wpadłem na plan „niby dziewczyny”, więc siedź cicho, bo uratowałem Twojego Ptaka przed zagładą - dumnie wypiął pierś.
- Tak Michale. Teraz pewnie będziesz bronił cnoty Marty przed nie jakim Patrykiem P. i jego męską zagładą – zadrwił.
- Eeeee - spojrzał to na potencjalnego rywala, to na Martę.
Zaraz, oni uśmiechają się do siebie!
- Myślisz, że on za nią lata?
- Tak Michale. Patryk lata skuteczniej za Martą, niż ty przez te kilka miesięcy. Będę musiał udzielić Ci kilku lekcji skutecznej sztuki uwodzenia – zaproponował Zibi.
- Weź, bo skonam. Ty i uwodzenie? Skoro TY od dobrych 6 miesięcy nie przyprowadziłeś żadnej do swojego łóżka? – powiedział to wystarczająco głośno, żeby wszyscy usłyszeli.
- Misiek my nie jesteśmy tutaj sami!
- Widzę, że mamy pierwszych ochotników. Zapraszam Michała i Zbyszka na środek - znajomy kobiecy głos rozszedł się po pomieszczeniu.


[ Brunetka i Blondynka. ]

Marta patrzyła w kierunku siostry z przerażeniem. Co też ona sobie ubzdurała w tej, już nieco chorej (bądźmy szczerzy), główce.
- To jak Panowie? - skarciła każdego dużym różowym wskaźnikiem z piórkową końcówką.
- Aj, aj, ja mam łaskotki, Justynka przestanie – zapiszczał Zbyszek.
- 198 cm ma łaskotki? No popatrz, popatrz - nie przestawała, pastwiła się dalej.
Stojąca obok blondynka serdecznie współczuła sobie takiej właśnie siostry.
- Justyna, nie sądzisz, że grę wstępną to wy sobie stosujcie w sypialni? Weź ten kij, bo to głupio wygląda. Co ty chcesz z nim zrobić? – próbowała pojąć cel brunetki.
- Wsadzić im!
- Jusia! Ale w co? – odparła coraz bardziej przerażona Marta.
-W dziurkę. Wymiśkujemy ich - klasnęła radośnie w dłonie.
- Ale, że jak?
- No zaraz Ci pokaże. Misiu obróć się.
Nieświadomy niczego siatkarz wykonał posłusznie polecenie. Marta dosłownie zbladła...
- Justyna...
Blondynka zamknęła oczy. Nie mogła dłużej na to patrzeć. Tymczasem brunetka, jak gdyby nigdy nic, wymierzyła klapsa prosto po pośladkach zdezorientowanego nieco szatyna.
- Wow! Misio tak lubieć – wyszczerzył ryjek.
- Zbysio za to nie lubieć – burknął brunet.
- No to już Michałek dostał kare, a Zbysio siada na karnego jeża i w ciszy zastanowi się nad swoim zachowaniem – zadecydowała Justyna.
- Ale ja nic złego nie zrobiłem - bronił się.
- Rozmawialiście podczas zajęć! Kubiak dostał po tyłku, ty siadasz na karnego jeża. Czekaj - spojrzała dokładnie na zegarek. - Siedzisz tutaj dokładnie 23 minuty.
- Ale Zbysio nic nie zrobił - spuścił głowę i posłusznie usiadł na maskotce (...)
Marta rozdała każdemu kartkę i długopis. Każdy uśmiechał się do niej. Gdy podeszła do Michała, zwyczajnie go wyminęła, jakby nie istniał. Ciągle była na niego zła i nie zamierzała tego ukrywać.
- Przepraszam, a ja już nie dostanę wyposażenia?
Niechętnie spojrzała w jego kierunku, racząc uraczyć go swoją uwagą.
- A ty też tutaj jesteś? – udawała zaskoczenie.
- Tak. Jam jest Misio – wyprężył się.
- Niewidzialne Dziecko - prychnęła, rzucając mu pod nos kartkę i długopis. -Już masz.
- Już masz, już masz - sparodiował dziewczynę.
- Kubiak, coś Ci się nie podoba?
- Tak, to jak Patryk na ciebie patrzy - mruknął pod nosem tak, że tylko on był w stanie to usłyszeć. - Nie już w porządku Pani psycholożko.
- Tym lepiej dla ciebie. Patryczku! - podbiegła do przyjaciela.
Brunetka tymczasem stała i patrzyła po wszystkich. Analizowała w głowie jak to możliwe, że grupa dorosłych mężczyzn nie potrafi sobie poradzić z emocjami. Czyli tak: po lewej siedzą upośledzeni na czele z Wojtaszkiem, prawa strona to maniacy seksualni - sądząc po zakolach Krzysia to czołowi sprinterzy świata, za nimi ADeHaDowcy, a na końcu z Patryczkiem na czele - dzieciarnia.
- To jakaś masakra... – westchnęła. - Panowie czy możemy zaczynać?
- Tak jest proszę Pani. A przepraszam? - Wierzbowski podniósł rączkę.
-Tak Krzysiu?
- Mów mi tak… - spojrzał na nią podjarany. - Znaczy ja, Krzysio, chciałem się zapytać… - nieśmiało skubał skrawek warszawskiej bluzy. - Umówi się Pani ze mną?
- Czyś ty do reszty zgłupiał?! - z kąta sali odezwał się czyjś głos.
- Bartman, kolejne 23 minuty na jeżu!
- Ale Justyna....
- Chcesz jeszcze kolejne 23 minuty? – spytała wyzywająco.
- Tak, bo Krzysiek sobie za dużo pozwala... - zły odwrócił się do nich plecami.
- Znaczy wiesz Krzysiu… Nie pytaj się o takie sprawy na forum. Porozmawiamy o tym później, dobrze?
-Tak, tak.
- Więc teraz, droga Marto, jakie zadanie przygotowałaś dla naszych chłopców? - zwróciła się do siostry, która najwyraźniej była zajęta flirtowaniem z Patrykiem.
Siedzący tuż za nim Michał, potrząsał nerwowo nogą, a ręką, w której trzymał długopis, pastwił się nad rozdaną wcześniej mała karteczką, robiąc w niej dziurę.
- Ktoś tu ma zaburzone emocje... Marta! - wręcz krzyknęła na dziewczynę.
- Aaaaa, tak, tak. Przecież słucham. Więc Panowie, na tej karteczce napiszecie coś miłego o swoich kolegach – zaczęła. - Ale wcześniej może zdradzicie nam jak radzicie sobie ze stresem?
Wszyscy podnieśli rączki. Marta oczywiście zaczęła od Patryka.
- Patryk, może ty.
- Ja to najczęściej rozmawiam z ojcem. Wiadomo, Radzio uspokaja. Ale ostatnio to rozmawiam często z taką Martą, może znasz? - wyraźnie ze sobą flirtowali.
- Żebyś się czasem nie posrał - Kubiak nie mógł powstrzymać się od komentarza.
- Dziękuje Patryku - blondynka wyraźnie zignorowała słowa Michała.
- Ja to najczęściej odstresowuję się z kobietą. Wiadomo, w łóżku najlepiej. Ona mi spręża, ja jej robię minetki i tak działamy - chwalił się Wierzba.
- A to widać bracie, to widać po zakolach - nabijał się z kolegi Wojtaszek.
- Czyli mamy Pana Minetka w swoich szeregach - brunetka wybuchła śmiechem.
- Tobie też bym zrobił... – wypalił.
- Dobra zmienimy może temat, co? – Bartman, który najwyraźniej nie mógł usiedzieć na karnej maskotce, wstał i dosiadł się do Michała. - To co mamy napisać na tych karteczkach?
- Jakbyś słuchał to byś wiedział – burknęła Jusia. (…)
Zabrali się do roboty. W skupieniu kreślili coś na małych karteczkach. Szatyn zastanawiał się, co mógłby napisać. Wiedział tylko, że chce przeprosić Martę. Jego słowa, to jak bardzo kiedyś ją oskarżyły, były co najmniej nie na miejscu. Do głowy przyszedł mu jeden pomysł. Wziął się za skonstruowanie prostej wiadomości.
- Musi się udać!
Blondynka pozbierała karteczki od wszystkich. Pierwsza, która wpadła w jej ręce, była niepodpisana. Odwinęła nieszczęsny świstek i wczytała się uważnie w tekst.

Spotkajmy się dzisiaj po treningu, róg Marszałkowskiej godzina 17:00.
Będę czekał na ciebie Marta.

Na twarzy blondynki pojawił się nieznaczny uśmiech, a jej policzki nabrały różowego koloru. Speszyła ją treść wiadomości. Była przekona, że to wszystko wymyślił Patryk. Miała jednak małe wątpliwości…
Czy powinna?



_______________________________________



Więc dziewuszki moje, oto znów ja :D
Mam nadzieję, że się cieszycie ;) Także ja tutaj gościnnie ;p
Mojego autorstwa jest pierwszy akapit i to co pod kreską ;p

Reszta od cudownej Jusi ;* prawda, że się podobało?
Jeszcze następny odcinek jej oddam, potem wrócę J

Nawet ona dzisiaj wrzuca, bo mnie Onet zawiódł…

Do usłyszenia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz