niedziela, 3 lipca 2011

[ XII ]


Smutek zwyciężony radością

[ Poważna rozmowa. Blondynka i Brunet. ]

- Marta, chcę być z tobą szczery… Dlatego musisz wiedzieć, że jestem chory – wykrztusił.
- Ale co? Jak? Nie wyglądasz na chorego.
- Ja mam białaczkę.
Jego słowa dudniły w mojej głowie i zawisły w pomieszczeniu.
- Od dawna? Przecież dobrze wyglądasz – tylko to mi przyszło do głowy.
- Kilka lat temu się zaczęło. Jeden atak odparłem, ale w każdej chwili to może się nawrócić. Gram póki mogę – tłumaczył, patrząc w okno.
- Nie wiem, co powiedzieć… Czuję się szczególna, że mi powiedziałeś. To nie zmieni naszych relacji – dotknęłam jago dłoni.
- Nie musisz nic mówić. Dziękuję, że zostałaś – uśmiechnął się blado.
- Nie zostawiam nikogo w potrzebie. Twoja choroba nie ma nic do naszych stosunków, ok.?
- Dobrze. Po prostu… Nie chciałbym się angażować i ciebie tez w związek bez przyszłości…
- Nie mów tak! Będziesz żył i koniec kropka. Bzdury wygadujesz – oburzyłam się.
- No dobra, dobra. Niech ci będzie.
- Grzeczny chłopczyk – zaśmiałam się.
- Z kim ja się zadaję? Już mnie ustawiła – wytknął mi język.
- Cóż, ktoś musi. Ojciec strasznie cię rozpuścił – dogryzłam mu.
- Ja rozpuszczony? Proszę cię, bez przesady. Jest dla mnie surowszy niż dla swoich zawodników – jęknął.
- To dla twojego dobra. Nie daje ci forów i to dobrze. Ja też cię nie oszczędzę – rzuciłam się na niego i łaskotałam.
Kto by pomyślał, że to słabość takiego dużego faceta. Kwiczał ze śmiechu jak szalony. W końcu okazałam mu litość, jak zryliśmy całe łóżko.
- I co teraz powiesz? – dopadł mnie i usiadł okrakiem z cwaniackim uśmiechem.
- Żebyś ze mnie zszedł, bo ja krucha istotka – zrobiłam słodką minkę.
- Nie działa to na mnie. Teraz ja coś sprawdzę.
Starałam się nie roześmiać, ale jego palce wyczuły moje słabe punkty. Nie miałam szans w starciu z nim.
- Patryk, starczy!
- Teraz starczy, a wcześniej to nie miałaś oporów – spojrzał mi prosto w oczy.
Nasze twarze były blisko siebie. Ciężko oddychaliśmy ze zmęczenia. Wiedziałam, co planuje brunet, ale byłam ciekawa rezultatu. Nieśmiało przybliżył się jeszcze bardziej. Przymknęłam oczy i czekałam. Po chwili poczułam jego delikatne usta. Ostrożnie oddałam pocałunek, ale Patryk się odsunął.
- Przepraszam – mruknął i się podniósł.
- Nie masz za co – uśmiechnęłam się.
Spojrzał na mnie zaskoczony. Myślał, że będę zła czy jak? Przecież było bardzo przyjemnie…
- Nie pospieszyłem się?
- A jak myślisz? – przyciągnęłam go za koszulkę ponownie do siebie.
Tym razem to ja go pocałowałam.


[ Nieuporządkowane myśli Brunetki ]

                Wbrew wszystkim swoim postanowieniom i założeniom nie zerwała kontaktu ze Zbyszkiem. W końcu właśnie siedziała z nim przy winie. Chyba i bez tego miała wyśmienity nastrój. Cieszyła się, że nie spędza tego wieczoru w samotności. Siatkarz był doskonałym kompanem do rozmów.
- Wygadany to ty jesteś – pokiwała głową.
- Oczywiście, że tak. Zawsze mam coś do powiedzenia.
- Ty tu siedzisz u mnie a Michała zostawiłeś samego? – zainteresowała się.
- Weź, on ostatnio taki nabuzowany chodzi. Nie do życia jest. Może trochę ochłonie jak mnie nie będzie.
- Ale wspominałeś, że coś o Martę i Patryka chodzi…
- Bo widzisz… Nie mogłem dłużej wytrzymać jak ją tak bezpodstawnie oczerniał… - tłumaczył brunet.
- No i?
- Wytłumaczyłem mu jak jest naprawdę. I kazałem mu iść ją przeprosić wtedy na hali. Biedak nie zdążył, bo młody Panas podszedł i ją zabrał. Od tamtego czasu Misiek jest nieznośny – wyjawił chłopak.
- O jacie… Coś w stylu urażonego męskiego ego. No przecież nie raz nie dwa nadarzy się ku temu okazja. Niech nie lata – stwierdziła racjonalnie Justyna.
- Ale on jest jaki jest. Ciężko mu się było zebrać i nie wiem, kiedy się znowu na to odważy.
- Przecież Marta mu nic nie zrobi.
- Ja myślę, że jemu zaczęło na niej zależeć – uśmiechnął się Zibi. – Chyba od początku mu się spodobała, ale posrał se głowę prostytucją.
- Czyli on zwyczajnie o Panasa zazdrosny jest – Jusia wybuchła śmiechem. – Chłopak jest udany.
- Wiadomo. Dolać ci? – wskazał na butelkę.
- Czy ty chcesz mnie upić? – spytała podejrzliwie.
- Pij, pij, będziesz łatwiejsza.
- Pij, pij, nie będziesz mógł.
- O ty! – oburzył się.
- No co? Prawdę mówię – uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie chciej się przekonać – spojrzał na nią znacząco.


[ Blondynki powrót do domu ]

                Reszta czasu wiadomo, minęła nam miło. Nie było skrępowania po pocałunku. Wręcz przeciwnie, gadaliśmy swobodnie dalej. Patryk był naprawdę świetnym facetem. Odprowadził mnie pod sam blok i delikatnie cmoknął na pożegnanie. Gdy weszłam do mieszkania, doszły mnie jakieś śmiechy i chichy. Nie chciałam przeszkadzać siostrze i jej gościowi, więc szybko przemknęłam do pokoju, zabrałam, co trzeba i pognałam do „Free Butterfly”.
                Występy stały się już dla mnie zabawą i przyzwyczaiłam się do publiki. Można powiedzieć, że cel przełamania się został osiągnięty. Polubiłam tą pracę i ludzie polubili mnie. Zaczęliśmy przyjmować także zamówienia na występy na specjalne okazje.
                W świetnym humorze wracałam dość późno do domu. Cisza, jak makiem zasiał, przywitała mnie od progu. Zajrzałam do pokoju siostry. I w tym momencie przeżyłam ciężki szok. Justynka leżała sobie na łóżku i spała w najlepsze. Ale nie o to chodziło… Ona spała wtulona w klatę… Zbigniewa Bartmana! Ja nie chcę wiedzieć, co tu się działo. Jako dobra dziewczynka przykryłam ich kołderką i sama poszłam spać. Jednak coś mnie jeszcze tknęło i z komórki bruneta napisałam SMS do Kubiaka, żeby się nie martwił. Prawdziwa Siostra Miłosierdzia ze mnie.


[ Ciekawy poranek. Kwiatowa. ]

                Brunet przeciągnął się, lecz poczuł coś ciepłego obok siebie. Otworzył oczy i aż się zapowietrzył. Brunetka spała tak ufnie do niego przytulona. Delikatnie pogłaskał ją po głowie i odgarnął kosmyki z twarzy. Po tym, jak skopała mu rodzinne klejnoty, nie przypuszczał, że taka sytuacja będzie mieć miejsce. Pogładził kciukiem jej policzek. Poczuł, jak lekko drgnęła i faktycznie zaczynała się budzić.
- Mmm… jak miło – wymruczała, łasząc się do niego.
- Ze mną zawsze jest miło – wszeptał jej do ucha.
- Zbyszek?! – zerwała się z łóżka i spojrzała na niego wielkimi oczami. – Co ty tu robisz?!
- Spokojnie, kochana. Jak widzisz, spałem tutaj.
- Tyle widzę, ale czemu, dlaczego? Co się wczoraj działo?
- No jak to, lwico, nie pamiętasz? – spojrzał na nią jednoznacznie. – Było cudownie – rozmarzył się.
- Proszę cię, powiedz, że tego nie zrobiliśmy. Nie no…
- Ale czemu mi każesz kłamać i nic nie mówić? – zdumiał się.
- Bo nie chcę słuchać o swojej głupocie – jęknęła.
- Chodź, usiądź obok mnie a ja ci wszystko wytłumaczę – poklepał łóżko.
- Dobra, wal.
- No więc piliśmy to wino, które przywiozłem… Było bardzo miło… A gdy butelka była już pusta…
- Oszczędź szczegółów…
- Musieliśmy zasnąć jak baranki – uśmiechnął się.
- Co? Czyli nic ten teges? – zdumiała się.
- Czy ja wyglądam na palanta, co to upija i wykorzystuje dziewczyny? – oburzył się.
- No – wytknęła język.
- Ja ci dam! – rzucił się na nią i przygniótł do łóżka.
- Złaź ze mnie!
- Uwierz, gdybym ci dogodził, to byś pamiętała – szepnął jej wprost do ucha.
Lekko zadrżała, czując na szyi jego ciepły oddech.
- Skąd ta pewność? Może być nie sprostał – droczyła się.
- Zobaczymy.
Ręką zaczął gładzić jej udo i obsypywał pocałunkami szyję i dekolt.
- Zbysiu…
- Podoba mi się. Mów mi tak – odparł i kontynuował pieszczoty.
Nagle drzwi się otworzyły i rozległ się wesoły głos blondynki.
- Śniadanko gotowe gołąb… be... be… czki. – zacięła się.


[ Wejście smoka. Blondynka ]

                Ja tu dalej z dobrym sercem, wstałam, szykowałam śniadanie, wliczając porcję dla Zbyszka i co? Wejście miałam cudowne.
- Sorry – szybciej wyszłam niż weszłam.
Myślałam, że spalę się ze wstydu. Jusia mnie zabije, Zbyszek mnie zabije. Chyba kupię sobie wieniec.
- Mmm… Jakie zapachy – usłyszałam męski głos.
Bez słowa, z głową schowaną we włosach, nalałam kawy do kubków. Jajecznice na patelni ustawiłam na stole.
- Widzisz jak ja mam dobrze z Martusią? – do kuchni weszła moja siostra i pierwsza usiadła przy stole. Zaraz za nią Zbyszek. Ja wolałam wycofać się do pokoju.
- Marta, ty nie jesz? – spytali.
- Nie jestem głodna – wykrztusiłam.
- Chodź do nas – powiedziała brunetka.
- Nie przeszkadzajcie sobie.
- Chodź tutaj. Mamy sobie coś do wyjaśnienia.
Właśnie tego się bałam. Nadszedł dzień Gniewu Pańskiego. Może wyściółkę do trumny wybiorę? Stać mnie, trochę zarobiłam na występach… Posłusznie usiadłam na jednym z krzeseł.
- Popatrz na nas – nakazała.
Nieśmiało podniosłam głowę. Żadne z nich nie było złe. Oboje się uśmiechali.
- Nie musisz się niczym przejmować. Nic się nie stało, naprawdę – przekonywała mnie siostra.
- I tak by Jusia zaraz strzeliła mi w twarz, więc tylko mnie uchroniłaś – zaśmiał się Zbyszek.
- No dobra. Chociaż myślę, że Justynce się za bardzo podobało.
- Marta!
- Nie krzycz na mnie. Traumę maltretowanego dziecka będę mieć – pociągnęłam nosem.
- No już, już, dobrze – podeszła i mnie pogłaskała.
- Jakie wy słodkie jesteście – stwierdził siatkarz.
- Wiemy – wyszczerzyłyśmy się.


[ Szatyn sam w domu po raz kolejny ]

                Nie miał czego ukrywać, strasznie się martwił o przyjaciela. Nic nie mówił, że go nie będzie na noc, więc Michała odchodził od zmysłów. Owszem, czasem Zbyszek wracał nad ranem, ale nigdy bez uprzedzenia. Nawet jeśli Kubiak chciałby go szukać, to i tak nie wiedział gdzie. Może to trochę dziwne, ale nie potrafił zasnąć.
                Obawy rozwiał dopiero SMS od Bartmana.
- Zbyszek zasiedział się u Justyny i usnęli razem. Nie budziłam ich. Wróci pewnie rano – przeczytał.
Zdziwił się. On by w 3 osobie nie pisał, poza tym rzekomo śpi. Justyna razem z nim. To kto to pisał? Marta? Skąd wiedziała, że się będzie martwił?
- Że też pomyślała, żeby napisać – mruknął do siebie.
Mimo wszystko dzięki temu był spokojniejszy i nie musiał się zamartwiać. Dziewczyna pozytywnie go zaskoczyła. Szkoda, ze nie pisała ze swojego numeru. By miał jakiś punkt zaczepienia do tych niedoszłych jeszcze przeprosin. Nie chciał, żeby miała o nim złe zdanie. Już dosyć sobie nagrzebał.


__________________________________________


Oj wiem, mam tempo ;D Zaskoczyłam was, ha ;p
Postarałam się specjalnie dla moich czytelniczek ^^
Myślę, że po tym rozdziale zmienicie zdanie co do Patryka :)

Aaa i szykuje się niespodzianka
Bowiem 13 i 14 odcinek będzie autorstwa mojej
"matkiżonyikochanki" Jusi
Także wiadomo czego się można spodziewać, wszystkiego hahaha

Zdradzę, że będzie ciekawie i gorąco

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz