Masz
wiadomość
[ Kwiatowa. Dzień jak co dzień. Brunetka ]
Musiała przyznać sama przed sobą,
że czuła pewne podekscytowanie. Michał swoją poranną wizytą sprawił, że w
powietrzu zawisły drobinki romantyzmu i podniosłości.
W poniedziałki plany sióstr
ewidentnie się rozbiegały. Justyna doszła do wniosku, że dzisiaj wyjątkowo
okazuje się to korzystne. Nie wiedziała, czy potrafiłaby normalnie rozmawiać z
Martą, mając w posiadaniu takie wiadomości.
Wróciła do mieszkania, żeby zjeść
ciepły posiłek. Gdy brunetka w myślach analizowała zawartość lodówki, zauważyła
kopertę na szafce w przedpokoju. Zawahała się przed otworzeniem.
„Droga Justyno,
Minęło sporo czasu od okresu naszego
dzieciństwa, w którym nie okazywałyśmy sobie zbytnio pozytywnych uczuć. Wtedy
miałaś wszystko to, czego ja chciałam i o czym marzyłam. Moje marzenia lgnęły
do ciebie.
Myślałam, że ten okres już za nami. W końcu
dawno rzuciłyśmy to w niepamięć. Nawet teraz jesteś moją kochaną siostrzyczką,
chociaż wielki żal ciąży mi na sercu. Jak mogłam niczego nie zauważyć? Nie
wiem, kiedy odebrałaś mi Michała. Jeżeli w ogóle kiedyś był mój… Wolę nie
zastanawiać się nad szczegółami naszej
znajomości. Jest twój.
Deja vu bezsilności. Tak jak wtedy, nie
potrafię podjąć walki. To nie dla mnie. Jakkolwiek odpowiedziałaś na jego
pytanie, ja usuwam się w cień. Widocznie to tobie sprzyja los, a ja dostałam
wiarygodną iluzję miłości.
Marta.”
Dziewczyna gwałtownie odskoczyła
od stołu. Chciała wierzyć, że to żart, zły sen. Jak jej siostra mogła tak
pomyśleć? Przecież prawda była kompletnie inna.
Justyna doznała olśnienia.
Blondynka musiała zobaczyć próbne oświadczyny. Gdyby ich spytała, nakrzyczała,
ujawniła swoją obecność, pewnie by to wyjaśnili. Przecież pierścionek był dla młodej Nowaczykówny i to ona miała
stać się kiedyś „panią Kubiak”.
Starsza siostra biegała po
mieszkaniu, przeglądając szafy i półki. Zniknęły rzeczy, ubrania, kosmetyki.
Nim w ogóle ten dzień stał się najpiękniejszym w dotychczasowym życiu Marty i
Michała, zdążył zmienić się w najgorszy.
[ Szatyn. Porzucony przed faktem ]
„Kochany Michale,
Nie potrafiłam inaczej zatytułować tego listu,
gdyż naprawdę cię pokochałam i oddałam spore miejsce w moim sercu. Tak bardzo
potrzebowałam kogoś takiego, ja ty, by poznać miłość. Czy ona naprawdę tak
wygląda?
Nie wiem, w co mam wierzyć, po dzisiejszym
dniu. Poczułam się okropnym intruzem w wyjątkowej dla ciebie i Justyny chwili.
Cokolwiek do mnie czułeś, chyba nie powinnam
robić sobie złudzeń. Nie potrafię określić swojej roli w twoim życiu i do końca
pozostanie zagadką, po co mnie rozkochałeś w sobie.
Bardzo ciężko mi to pisać i nie wiem, czy
jest w tym sens. Mogę ci na koniec życzyć szczęścia i prawdziwej miłości.
Kiedyś żal opuści moje serce, być może…
Marta.”
Na treningu ledwo powstrzymywał
się, żeby nie wykrzyczeć wszystkim swojej tajemnicy. Nie mógł się doczekać,
kiedy naprawdę uklęknie przed ukochaną. Pierwszy raz tak poddał się odczuciom
serca.
Lecz TAKIEJ opcji nie brał pod
uwagę. Nic a nic. Nie mógł uwierzyć, że zamiast trzymać w ramionach ukochaną,
na jego dłoniach spoczywa zapisana kartka papieru. Kopertę znalazł na podłodze
lokalu przy Miodowej. Pomyślał, że ona musiała się tu niedawno zjawić. Pokonała
te same schody, co siatkarz.
Czy też tak samo szkliły się oczy
Marty, ja jego teraz? W kącikach formowały się krople? On uronił tylko dwie,
resztę wytarł w rękaw i przybrał poważną minę. Mocno zacisnął wargi w wąską
linię i zepchnął ze stołu eleganckie pudełko. Coś błyszczącego wtoczyło się pod
szafkę. Czy ona płakała mocniej? Dłużej? Czy wcale?
[Jedyny świadomy. Blondynka i Brunet ]
Zdecydowałam się na listy, bo
pewnie nie zdołałabym się wysłowić prosto w ich twarze. Tak dużo już płakałam,
że nie zastanawiałam się, czy łzy się kończą. Wyglądałam zapewne okropnie, ale
nie obchodziła mnie opinia ludzi wokół.
Kupiłam nowy numer telefonu i
włożyłam go do komórki. Nie zdobyłam się na usunięcie kontaktów, tego było już
za wiele. Zorientowałam się, że zostawiłam Zbyszka bez słowa, a przecież
spędzałam z nim prawie tyle samo czasu, co z resztą.
Słyszałam już chyba 5 sygnał i
planowałam się rozłączyć, żeby nie złapała mnie poczta głosowa.
- Halo? – pytający głos bruneta
lekko podniósł mnie na duchu.
- Cześć Zbyszek, jeśli nie jesteś
sam, to nie mów z kim rozmawiasz – rzuciłam ostrzegawczo.
-Dobrze, ale ja nie chcę nowej maszynki
do golenia – odpowiedział, po czym rozległ się trzask drzwi. – Już możemy.
Marta, o co tu chodzi?
- Jestem w pociągu. Postanowiłam
wyjechać na trochę. Michał i Justyna wiedzą, o co chodzi, może ci powiedzą. Jednak
nie podawaj nikomu mojego numeru, ani nie mów im, że dzwoniłam, proszę –
błagałam po cichu do słuchawki.
- Moment, chcesz mi powiedzieć,
że znikasz? Czemu? Dlaczego? A Misiek? – dociekał.
- Tak, właśnie tak. Nie martw
się, dam sobie radę. To wszystko po prostu jest ponad moje siły. Dziękuję ci za
wszystko, co dla mnie robiłeś. A mnie i Michała chyba nigdy nie było.
- Martuś, nie rób wam tego…
- Nie rozumiesz. Ja tak nie mogę,
nie potrafię – głos mi się łamał. – Może kiedyś się zobaczymy, będę wam
kibicowała. Pa, Zibi.
- Pamiętaj, zawsze możesz
zadzwonić – dodał ciepłym tonem.
- Dziękuję.
Mijałam kolejne stacje i wcale
nie było mi lżej, a wręcz odwrotnie. Chciałam o niczym nie myśleć, pozostać z
pustką w głowie, ale się nie udało. Oparłam się o zagłówek, spróbowałam zasnąć.
Pierwszy oddech na peronie
miejscowości, która przypominała mi dzieciństwo, był głęboki i ciężki.
Szarpnęłam rączki walizek, a stukot ich kółek niósł się po dworcu.
- O, Martusia! Co ty tu robisz,
kochanie? – babcia wpuściła mnie natychmiast do środka.
- Pomyślałam, że się ucieszysz,
jak przyjadę, a musiałam się gdzieś podziać – uśmiechnęłam się blado.
- Domyślam się, że coś się stało,
ale najpierw jednak zjedzmy.
Nigdy nikt nie osiągnie smaku
potraw idealnego, jak ten z rąk mojej babci. Mama często obrażała się, gdy mówiłam,
że babci jedzenie jest lepsze.
- Na długo przyjechałaś? –
zaczęła kobieta niepewnie.
- Sama nie wiem. Raczej zostanę
te parę tygodni. Dopóki się nie uspokoję i siatkarze nie wyjadą na ligę
światową – odparłam, bawiąc się widelcem.
- To coś związane z jednym z
nich, prawda? – poczułam ciepłą dłoń na ramieniu.
- Jak zwykle masz rację. Nie
udało się nam i cóż… Nic nowego.
- A co z Justysią? Nie
powiedziałaś jej? Na pewno by cię wsparła – przytuliłam się do staruszki.
- Nie mów nikomu, ktokolwiek by
nie dzwonił, że tu jestem. Chciałam jej powiedzieć, ale wtedy… On chyba wolał
moją siostrę, wiesz?
Babcia Czesława koniecznie
chciała znać całą prawdę o wszystkim, a ja uraczyłam ją tą opowieścią między
wybuchami płaczu i pociąganiem nosem.
Potem poszłam do jednego z pokoi
na piętrze, mojego ulubionego i zasnęłam na łóżku jak dziecko. Ściągnęłam tylko
buty i spodnie. Ostatnią myślą było, że ogarnę się rano.
[ Wyjaśnienia. Brunet i Brunetka ]
Od rozmowy z młodszą Nowaczykówną
targał nim niepokój. Siatkarz obiecał jej, że niczego nie zdradzi i zamierzał
się tego trzymać. Jednak nie kolidowało to z rozeznaniem się w tej dziwnej
sytuacji.
- Jesteś u siebie? Gdzie Michał? –
zdenerwowany głos Justyny w telefonie nie poprawił sytuacji.
- Tak, jestem. Kubik gdzieś
wyszedł, a co?
- Zaraz będę. Opowiem ci coś, a
potem pójdziemy go szukać.
- Niewiele rozumiem, ale ok.
- Powiedz mi, czemu ona o nic nie
spytała? Mogła się spytać, a nie wymyślać durne historyjki w swojej głowie!
Przecież to się kupy nie trzyma! Michał tak się starał, prosił mnie o pomoc. Zwyczajnie
się stresował oświadczynami. Przecież tak ją kocha! – wyrzucała z siebie Jusia,
siedząc wtulona w Zbyszka.
Atakujący starał się ją uspokoić,
ale niewiele mógł zrobić. Nowaczykówna sama musiała „strawić” tą sytuację.
- Już wszystko rozumiem. Nie
cofniemy czasu ani nie zmienimy sposobu myślenia twojej siostry. Wiesz, gdzie
może teraz być? – spytał chłopak.
- Coś ty. Mogła pojechać w ty
stanie wszędzie. Wtedy nie myśli logicznie i zbyt rozsądnie, uwierz…
- Myślisz, że Michu też dostał od
niej list? – olśniło Bartmana.
- Matko! Jak ona wypisała mu te
bzdury co mi? Mogłam go nie podrywać, głupia ja. Wtedy nie miałaby powodów do
podejrzeń. Chyba odkryłam swoją winę – Justyna spuściła głowę.
- Może to nie był najlepszy
pomysł, ale nie możesz się obwiniać, kochanie – poczuła usta siatkarza na
czole. – Złośliwość losu. Najlepiej byłoby to wyjaśnić jak najszybciej.
- Zacznijmy od biednego Miśka.
[ Upadek. Szatyn ]
Śmiał się ze swojej banalności i
przewidywalności. Siedział w fotelu ze szklanką wypełnioną do połowy alkoholem.
Na stoliku pracował cichutko otwarty laptop. Chłopak katował się wspólnymi
zdjęciami z blondynką. Chciał znów poczuć to szczęście, co wtedy. Tymczasem
zżerał go żal, smutek i beznadzieja.
Nie mógł pojąć, jak taka z pozoru
głupia sytuacja mogła wszystko zniszczyć. Zniszczyć jego plany, ich związek,
zaufanie. Dręczyły go myśli, że Marta mu nie ufała, nie wierzyła w jego słowa.
Przecież był szczery!
Liczyła się tylko ona, nic
więcej. Kupił ten cholerny pierścionek dla niej i co? Pudło. Dołączył do
zacnego grona porzuconych facetów.
Michał chwiejnym krokiem podszedł
do drzwi, żeby otworzyć niespodziewanym gościom.
- O, hej!
- Cześć, możemy wejść? – brunetka
obdarzyła go niepewnym spojrzeniem.
- Pewnie. Dopiero co otworzyłem
butelkę. Dobrze, że nie będę pił sam. Już idę po szklanki – nadawał młodszy bez
ustanku. – Przekąsicie coś też?
- Koniec cyrków. Siadaj – brunet chwycił
kumpla za ramiona i zaprowadził na kanapę.
- Nie, nie mówcie, że chcecie o
tym gadać. Litości. Przeczytajcie sobie list roku, ale nie męczcie mnie –
wskazał palcem na papierek na podłodze.
- Naprawdę chcesz się zalać w
trupa? – spytał Zbyszek.
- A co? Mam wyjść na spacer z
twoimi psami?
- Nie tym tonem. Pytam poważnie.
Nie udawaj, jakby nic się nie stało.
- Misiu – Jusia próbowała
pogłaskać szatyna.
- No ale niby co się stało? Tylko
się jednak nie oświadczyłem. Wielkie rzeczy. Kto by pomyślał, że mogę kogoś
kochać? To nonsens – wykrztuszał ze łzami w oczach. Odwrócił głowę, żeby nie
okazać słabości.
- Przestań. Masz prawo cierpieć –
nieporadne objęcia brunetki dały skutek, bo siatkarz bezwiednie przylgnął do
niej. – Przepraszam cię za nią.
- Nie masz za co. To nie ty mnie
zostawiłaś bez słowa.
- Zapewniam cię, że to nie tak.
Ona na pewno cię kochała, tylko nie umie walczyć. Za szybko się poddaje –
tłumaczyła dziewczyna.
- Skoro myśli, że kłamałem, to ja
mogę myśleć podobnie…
_____________________________________________________
No kurcze, dobre to, mocne, chyba. Udało mi się nie płakać przy przepisywaniu.
Także, Jusia, melduję wykonanie rozkazu :*
Wiecie, nie ma to ja zdana sesja i 2 tygodnie wolnego :D
Dziękuję za komentarze, mnóstwo odwiedzin i w ogóle waszą obecność tutaj. Nic nie cieszy, jak to, że ma się dla kogo pisać, naprawdę. Macham łapką do ekipy Oli z obozu, która nie ma lepszych zajęć, tylko czyta te moje pisadła ;)
Pozdrawiam
Świetne :) Tylko czemu takie krótkie...? Mi także udało się nie płakać, ale było ciężko. Gdyby od razu wszystko wyjaśnili to nie byłoby problemu.. No ale mam nadzieję, że Marta przemyśli sobie wszystko i wróci :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo ja wiedziałam, że będzie masakrycznie łzawo, ale nie sądziłam, że i mnie ogarnie ta melancholia i nostalgia. No jak mogłaś! Ja chyba byłam nienormalna po ostatnim rozdziale, że tak spokojnie to wszystko przyjęłam... Ja mogę pieprzyć zakończenia, ale ty masz to doprowadzić do happyendu, choćbym miała do usranej śmierci stać pod Twoim akademikiem, o!
OdpowiedzUsuńZbyszek w stosunku do Marty, a ten z Justyną i Michałem to dwie różne osoby, takie wrażenie odniosłam. Misiek po prostu się nam rozpłakał, nie dziwię się. Juśka ma wyrzuty sumienia - trzeba było nie chwytać się podrywu. Ale wiem, że jest jej przykro...
Babcia najlepszym lekiem na każde zło, zwłaszcza jej kuchnia. Skąd ja to znam.. ;)
Żegnam się z nadzieją, iż w następnym rozdziale ujrzę choć trochę więcej pozytywów.
Ściskam mocno, Anna.
Wiesz jak mi teraz smutno :( Marta- nie ma mózgu! oj nie ma! przecież mogła zarządzać wyjaśnień, ale nie wolała uciec i zostawić listy- żeby wszyscy inni zaczęli się martwić...oczywiście Michał WOLI Justynę...ech! w ogóle nie pomyślała...przecież mogła pomyśleć o Zbyszku...no jaką ma siostrę to ma, ale chyba nawet ona by nie potrafiła zrobić niczego takiego Bartmanowi! ani tym bardziej jej...fakt mogła Michała nie podrywać...ech no :( smutne to strasznie :( i cierpienie Michała :((( on sobie nie zasłużył ino pokochał...a ty go zostawiałaś! złaaa ty! Dobrze, że jest Zbyszek od pocieszania :) kochany jest :) i co teraz znikniesz?;p masz szybko wrócić i to naprawić!to pisz już następny :D mnie się podoba chociaż tak tragicznie :((
OdpowiedzUsuńSmuuutno :( Dodaj szybko następny! To się musi poprawić...
OdpowiedzUsuńNo i coś Ty kobieto narobiła, co?? No ale to standard u takich złych kobiet :P Zawsze psują, co nie?? :P Noo ale poważnie, to strasznie smutne to, ale chusteczki nie były potrzebne :) Byłam na to przygotowana, wiesz :) Jakieś elfy mi powiedziały, czego się spodziewać. Aaa teraz to nie zostaje mi nic innego, jak czekać na następny rozdział :) Będę Cię męczyć i dręczyć :D Bój się :D
OdpowiedzUsuńEj no tak nie można ! JA SIĘ PRAWIE PORYCZAŁAM ! A ja nie płacze ! A jak płacze to rzadko ! Nie ładnie Marta nie ładnie ; p .
OdpowiedzUsuńBoże niech oni to wyjaśnią błagam przecież ona i on .. jezu załamany Michał to nie na moje stare serce ! .
Czekam na kolejny szybko go dodaj ! :D .
Pozdrowienia Wredota
Nie no Martuś... No jak to tak...
OdpowiedzUsuńNo brak mi słów, czy Martę porąbało? Zamiast porozmawiać, to ona ucieka... No ale nie z drugiej strony, sama nie wiem jak ja bym zareagowała, no ale skoro ona go kocha i on ją no to muszą to sobie wyjaśnić. Czekam na kolejny. :) Buziaki:**
Rozumiem po części sytuację Marty, ale jak można było tak po prostu zwiać, nie dając sobie nic powiedzieć? To się mija z logiką! Teraz nie będzie cierpiała tylko ona, ale i Michał wraz z Justyną i Zbysiem. Skoro już mowa o atakującym - czemu mu o wszystkim nie powiedziała? Wierzę, że Bartman,słysząc takie bzdury, z pewnością nawróciłby ją na dobrą drogę! Ech, kto by pomyślał, że jedna niewinna próba może uczynić aż tyle zamętu. :P
OdpowiedzUsuńAż nie potrafię sobie wyobrazić walącego alkohol za alkoholem i załamanego Miśka, to nie ma mój układ nerwowy. :c
Przepraszam, że to napisze ale muszę.. No kurwa ! A było już tak pięknie, no ale nie musiałaś to zniszczyć :D Kopnę Cię kiedyś w du*ę ! :) Cóz ja mogę napisać ? Chyba tyko polece na skróty, bo by mi miejsca nie starczyło.
OdpowiedzUsuńMarta poskładała sobie to wszystko do kupy i wyszło, to co nie powinno wyjść, to co jest nie prawdą tylko kłamstwem. Najpierw te zaloty Jusi do Michała, potem te , że komo"oświadczyny" i prysk. Życie Marty jak i zarówno Michała prysnęło, wywróciło się do góry nogami, obróciło o 180 % , legło z gruzach. A przecież miało być tak pięknie. Miejmy nadzieję, iż Trójka przyjaciół odnajdzie Martę bądź ta sama jednak przemyśli to wszytsko i będzie chciała zażądać od Jusi, albo Kubiaka wyjaśnień.
Pozdrawiam i czekam na next :*
Zapraszam na XVI rozdział www.jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com :)
Smutno ;c Błagam Cie NIGDY nie kończ tego opowiadania, niech ono sie ciągnie do usranej śmierci . ( Byleby szczęśliwie) ;DD
OdpowiedzUsuńJest hmmm.. dziwnie, bo jeszcze słucham http://www.youtube.com/watch?v=2l4IFqKII-s
OdpowiedzUsuńwięc wyszło jeszcze smutniej...
Będzie dobrze, wiem to! <3
No to żeś pojechała, wzruszyłabym się, ale nie chcę wstawać mi się po chusteczki, z resztą koleżanka wyżej mnie rozwaliła, po Bieberze cały czar mi prysł, niedobrze no...
OdpowiedzUsuńAch, Michał, pewnie obwiniaj Martę, choć w sumie ona też niepoważna, ucieczka to głupia była, ale czego się ni robi pod wpływem nerwów. No nic zobaczymy co będzie dalej.
Chcę daaaaaalszy ciąg : ) . Boskie ! <3
OdpowiedzUsuńJa też piszę o siatkarzach , więc zapraszam .
http://siatkoweczkaaa.bloog.pl/id,333233724,title,Opis-postaci-,index.htm
Wejdziesz ? nie pożałujesz . Piszę w odcinkach :D
Trochę mi się tu nazbierało zaległości i dziś w pierwszy Dzień Wielkiego Postu przyszło mi się uderzyć w piersi i to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńAż mi się wierzyć nie chce, że przez takie błahe nieporozumienie Marta i Michał mogą się rozstać. Normalnie cały czas mam w głowie ich wspólnie chwile na Dominikanie, a zwłaszcza tę ich ostatnią sesyjkę. A teraz przez jakieś głupstwo i niefart oni chcą zrezygnować z siebie? No nie mogę w to uwierzyć i mam nadzieję, że pójdą po rozum do głowy i sobie wszystko wytłumaczyć. Tyczy się to ich obojga, bo najpierw Marta zobaczyła coś co źle zinterpretowała, a potem Michał uniósł się honorem i masz ci babo placek. Ja widzę ich razem na ślubnym kobiercu, więc niech nie świrują, tylko się szybciutko godzą w następnym odcinku :D
Pozdrawiam ;***
Dopiero nie dawno znalazlam ta stronke jakies 3 dni temu. Zaczelam czytac opowiadanie i tak mnie wcignelo, ze przeczytam przez 3 dni a czytalm tak po 2 godzinki, bo nie mialam czasu. Opowiadnie jest mega *.* szkoda, ze w tym momencie urwal sie rozdzial. Material na ksiazke sie nadajacy :) czekam na wiecej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO nie, nie, nie! Ja się nie zgadzam rozumiesz!? N-I-E Z-G-A-D-Z-A-M! Co to ma znaczyć. Jak w XXI wieku, w dobie telefonów, fb, naszej klasy i tak dalej jak można tak po prostu odjechać bez żadnej możliwości wytłumaczenia wszystkiego. Przecież Michał raz na zawsze rozwiałby jej wątpliwości i wytłumaczylby, że to wszystko to jedno wielkie nieporozumienie. Oby Zbyszek z Justyną jakoś na tą Martę - Uparciuchę wpłynęli i przemówili do rozsądku. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń