środa, 4 stycznia 2012

[ XXVII ]


Coś wisi w powietrzu

[ Refleksje pod koniec roku ]

Brunetka
                Cieszyła się na zakończenie tego roku w takim miłym towarzystwie. A najbardziej z jednej osoby. Kto by pomyślał, że ten zarozumiały i bezczelny Bartman spotkany we wrześniu, teraz będzie jej tak bliski. I to on w ważnym momencie okazał się dojrzalszy od niej. Teraz cieszyła się z tego związku i nie przejmowała się docinkami jego fanek. Miała wsparcie u innych siatkarskich dziewczyn no i zwłaszcza siostry. Tak bardzo chciała, żeby Marta była szczęśliwa, ale nie wiedziała jak ma się sytuacja między nią a Patrykiem.

Blondynka
                Dzisiaj podpisałam z klubem nowy kontrakt. Byli zadowoleni ze współpracy ze mną. Na szczęście dzisiejszego wieczoru nie musiałam występować. Za to w Nowy Rok miałam się już stawić. Mi tam odpowiadało. Cieszyłam się, że to wszystko nie okazało się jakimś szwindlem a pracodawca zboczeńcem. Jedyne, co mnie trapiło, to stan zdrowia Patryka. Ostatni czuł się nadzwyczaj dobrze, ale nigdy nic nie wiadomo. Jak na złość, jego wybranek na mojego chłopaka, zachowywał się miło. Także, co jakiś czas pisywałam SMS z Kubiakiem i na złe to nie wychodziło. Nic mu nie powiedziałam o zmianie moich relacji z Patrykiem. Przynajmniej mam pewność, że nie będzie zbytnio nadskakiwał. Za to byłam zupełnie spokojna o Zbyszka i Jusię. Ta para sobie da Adę ze wszystkim.

Brunet
                Pierwszy Sylwester w Polsce razem z Michałem bardzo go ucieszył. Wbrew obawom wszystkich ich przyjaźń przetrwała pomimo grania w jednym klubie. Dodatkowo znalazł również miłość. Był z siebie dumny, że doprowadził do tego, iż Justyna jest jego dziewczyną. Jak chciał, to potrafił się zachować jak odpowiedzialny facet i dojrzały jak na swój wiek. Jeszcze Miśkowi musiał znaleźć porządną dziewczynę. Wprawdzie Marta była idealna, ale Michał miał przeszkodę w postaci niefortunnego początku. Brunetowi zdawało się, że młody Panas nie będzie jakoś specjalnie utrudniał.

Szatyn
                Pomimo całej swojej towarzyskości i miłego usposobienia, trochę denerwował się zapowiadającą się imprezą. W końcu to miało być pierwsze nieoficjalne spotkanie Marty od Wigilii. Zastanawiał się jak to będzie wyglądać. Zamierzał zachować naturalność i swobodę. Chyba najlepiej zrobi, jak nie będzie o tym myślał. Skoro Justynie i Zbyszkowi się udało, to czemu nie jemu? Szczęście kumpla wpływało pozytywnie i na niego. W końcu ten rok może skończyć się jeszcze bardzo miło.


[ Blondynka, Brunetka i kącik piękności ]

                Przygotowania trwały w najlepsze. Gdy ja suszyłam włosy, Justyna zajmowała łazienkę. Jakoś się wszystkim podzieliłyśmy i w zgodzie upłynęły nam godziny dzielące od czasu wyjazdu. Miałyśmy się zabrać z Krzysiem Wierzbowskim i jego dziewczyną. Co prawda, Justyna była kiedyś u Zbyszka, ale słabo pamiętała trasę. Z powrotem też liczyłyśmy na przychylność losu. Może znajdzie się ktoś trzeźwy…
- Jusia, umawiałaś się ze Zbyszkiem na wspólny kolor? – spytałam.
- No co ty. To nie bal w pałacu prezydenckim, żeby się bawić w takie pierdoły – zaśmiała się.
- Rozumiem. Chyba muszę ci coś powiedzieć… Ale zachowasz to dla siebie? – spojrzałam na Justynę z nadzieją.
- Oczywiście.
- Stwierdziliśmy z Patrykiem, że będziemy tylko przyjaciółmi…
- Ale coś nie tak między wami, kochanie? – otoczyła mnie ramieniem.
- Nie, nic. Wszystko w jak najlepszym porządku. Po prostu  nic więcej z nas nie będzie…
- Moja biedna. Dobrze się czujesz?
- Jak najlepiej. Jusia, ja się nie smucę. Jak widać, Patryk sam to rozpracował i mi oznajmił, cwany lis – uśmiechnęłam się.
- Wy to faktycznie udani. Czyli co? Wolna jesteś? – spytała z przebiegłym uśmieszkiem.
- Noo tak – odparłam niepewnie.
- Więc możesz wyrywać na imprezie do woli – moja siostra aż podskoczyła z radości.
Mam nadzieję, że się zajmie Zbyszkiem a nie moimi swatami.
- Jak dziewczynki? Gotowe? – przyszedł już nasz szofer.
- Oczywiście. Poczekaj tylko chwilę, bo musimy zamknąć mieszkanie i w ogóle – biegłam, szukając kluczy.
- Spoko, Zbychu pisał, że dopiero się ludzie schodzą.
- Jaka impreza się może zacząć bez nas? – zaśmiała się Justyna.
- No właśnie. Marta ma wprawę w tym – szturchnął mnie Krzysiek.
- Sobie nie pozwalaj, bo z tobą nie zatańczę – pogroziłam mu.
- Raz, raz, bo moje kochanie marznie w samochodzie.
- Myślałam, że twoja fura ma ogrzewanie a tu widzę bida – wytknęłam mu język.
- Koniec dogryzania, jedziemy się bawić.


[ Dom wielkiej balangi Zbigniewa ]

                Gospodarz zatroszczył się o wszystko. Były balony, serpentyny i inne dekoracje, kącik muzyczny, bogaty barek, przekąski i salon przygotowany do tańczenia. Brunet witał przychodzących ludzi. Nie ograniczył się tylko to siatkarskiego świata, towarzystwo było mieszane. Rozglądał się za swoim przyjacielem. Wkrótce i on przybył.
- Misiek, nareszcie. Myślałem, że nie przyjdziesz.
- Wybacz, musiałem odwieźć staruszków  na bal. W sumie to był świetny pomysł, żeby ich wysłać. Dzięki stary – poklepał kumpla po ramieniu.
- Wiesz, jak chcesz pannę na noc skołować, to możesz u mnie zostać – Bartman poruszył brwiami.
- Zaraz powiem Justynie do czego mnie namawiasz i zobaczymy!
- Oj tam. Sama by ci to poleciła. Ale jeszcze lepszy jest seks w stałym związku, mówię ci – doradził szatynowi.
- A to niby czemu?
- Nie musisz szukać panny, tylko ją odwiedzasz i jesteś bardzo miły w potem to już…
- Skończ! Nie chcę tego słuchać! – krzyknął Kubiak.
- Bo ci tego brakuje.
Przerwał im tą ciekawą konwersację dzwonek do drzwi. Zbigniew pospieszył otworzyć.
- O, państwo Wierzbowscy i moje ulubione siostry w Warszawie – przywitał przybyłych.
- Nie podlizuj się Bartman.
- Spoko Krzysiek, twoja dziewczyna jest bezpieczna – brunet pogłaskał jej lekko widoczny brzuszek. – Rozpłaszczcie się tutaj i zapraszam do środka.
- Nie uważasz, że zaniżamy ci średnią wzrostu na imprezie? – spytała Marta z rozbawieniem, zdejmując kurtkę.
- No co ty, małe jest piękne – odparł. – Wooow.
- Ładnie wyglądamy? – spytała brunetka.
- Sam seks – Zibi podszedł do Justyny i ucałował ją w policzek.
Po chwili mrugnął do Miśka.


[ Siostry na parkiecie ]

                Po względnym przywitaniu z tymi, których znałyśmy, Zbyszek porwał Justynę do tańca. O tej godzinie byli jednymi z nielicznych pląsających. Ja sama nie miałam zamiaru wbijać, więc usiadłam się na kanapie.
- Może coś do picia? – usłyszałam propozycję.
- Cześć Michał. Jako barman pracujesz? – uśmiechnęłam się.
- Nie. Wiesz, tak chciałem cię na początek upić – zażartował.
- Mnie być nie dał rady.
- Taka mocna głowa? – usiadł obok mnie.
- Nie pozwalam sobie na zbyt dużo. Wolę pamiętać, co robiłam – wyjaśniłam.
- No szkoda. Czyli seksu w toalecie nie będzie?
- Michał! – trzepnęłam go poduszką a on śmiał się w najlepsze.
- To może ja lepiej przekupię cię jakimś drinkiem? – zaproponował i poszedł do barku.
Obserwowałam jego każdy ruch, to jak nalewał płyn do szklanek i rozmawiał z kolegą. W czerni było mu bardzo do twarzy i… no dobra, seksownie. Gdy znalazł się z powrotem obok mnie i wręczył mi drinka, zreflektowałam się.
- Mam nadzieję, że po wypiciu przeżyję – mruknęłam.
- Jakbyś się źle czuła, to toaleta jest na końcu korytarza po lewej – podpowiedział. – Będę czekał – ponownie się uśmiechnął.
- Oj Misiek – westchnęłam. – Ładna koszula. Sam wybierałeś?
- Lubię to zdrobnienie. Oczywiście, że nie. To zasługa mojej dziewczyny Zbysi.
Razem wybuchłyśmy śmiechem.
- Poczekaj, nagram to i wyślę do gazety.
- Proszę cię. Bez tego nam zarzucają jakieś dziwne rzeczy.
- Wiesz, bo to rzadko taka wielka przyjaźń.
- Chyba tak. Na szczęście jest Justyna i to nasze wybawienie ostatnio. Ale w zamian uparcie szukają mojej domniemanej dziewczyny.
- Się przejmujesz. Powiedz, że masz co tydzień inną.
- Chyba mina dziennikarzy bezcenna.
- Swoją droga, bardzo dobry mecz zagraliście przedwczoraj – pochwaliła jego drużynę, przypomniawszy sobie spotkanie z Delectą.
- Dziękuję. Udało się nam w 3 setach i za 3 punkty. Fajnie zakończyliśmy ten rok.
- Nie mów tego Zbyszkowi, ale moim zdaniem ty zasługiwałeś na MVP – szepnęłam.
- Bardzo miło mi to słyszeć. Jednak my cieszymy się po równo, gdy któryś z nas zdobędzie statuetkę.
Z głośników właśnie poleciał jeden z moich ulubionych kawałków. Lekko podrygiwałam nogami. Przygotowany parkiet zapełnił się ludźmi,  a my siedzieliśmy w milczeniu. Czy miałam nadzieję, że Kubiak mnie poprosi do tańca? No raczej! Jak widać czar prysł, a ja czułam się coraz bardziej przygnębiona. Nagle nadeszło wybawienie z opresji.
- Matko, Kubiak, dziewczyna ci się rwie do tańca, a ty siedzisz jak posąg i gadka-szmatka. Tu się tańczy. Skoro ty nie korzystasz, to ja się Martą zaopiekuję – Wojtaszek porwał mnie z tej kanapy, za co byłam mu ogromnie wdzięczna.
- Czyli jednak istnieją domyślni faceci? – spytałam.
- Oczywiście, że tak. Przecież to było widać, że chciałabyś zatańczyć. Nie zamierzam pozbawiać cię tej przyjemności – wyszczerzył się blondyn i mnie obrócił.
- Może mu się po prostu nie podobam.
- Oj Marta. Widziałem coś zupełnie innego – uśmiechnął się tajemniczo.
Damian jako partner do tańca to był traf w dziesiątkę, bo potrafił to robić fantastycznie. Ani razu mnie nie nadepnął i nie zgubił mojej dłoni. Jego dziewczyna pojechała opiekować się dziadkami, a on nie zamierzał się nudzić. Całkiem sprawnie szło mu przechylanie mnie przez ramię. Gdzieś w tłumie dojrzałam kanapę, na której siedział Kubiak. Widziałam go tylko przez sekundę. W kolejnej już go tam nie było. Dokładniej nie mogłam się przyjrzeć, gdyż Damian poprowadził mnie w inną część salonu. Jak się okazało w stronę jego kumpli.


[ Szatyn i wzburzenie wewnętrzne ]

                Jak miło było rozmawiać normalnie z Martą. Czuł, że zadecydowała o tym jego troska o nią. W końcu pokazał się z tej dobrej strony. W dodatku usłyszał od niej niebywałe słowa uznania, co do ostatniego meczu. To rekompensowało mu wszelki trud i wysiłek. Ale cóż… mimo tak sprzyjających warunków, zabrakło mu odwagi. Nie wiedział, czy może sobie aż na tyle pozwolić, więc bał się odmowy. A przecież tańczył dobrze i lubił imprezy. Damian go uprzedził, a on czuł się jak ostatni idiota. Blondynka ewidentnie miała ochotę się zabawić.
                Michał nie mógł patrzeć jak dziewczyna szaleje razem z Wojtaszkiem. Śmiała się, żartowała, rozmawiała z Libero i przede wszystkim go dotykała. Kubiak żałował, że to nie przy nim się tak zachowuje. Uznał, że wieczór jest długi i jeszcze poprosi ja do tańca i zrobi wszystko, żeby jej zaimponować. Tymczasem musiał wyjść uspokoić nerwy. Udał się do kuchni, zaopatrzając się po drodze w drinka. Sączył go, przysiadając na jednym z krzeseł.
- A ty Misiek, co? Nie bawisz się? – wparował do pomieszczenia Kreek.
- Przyszedłem chwilę odsapnąć.
- Od czego? Nie widziałem cię jeszcze na parkiecie.
- Od sytuacji – mruknął szatyn.
- Aaa… Co się stało? – spytał dociekliwy Estończyk.
- Nic. Zachowuję się jak dupa wołowa. Zresztą… Jaki sens zaimponować zajętej dziewczynie? Ona nie rzuci swojego chłopaka…
- Oj brachu, wdepnąłeś nieźle. Nie wiem, co ci poradzić. Marta jest fajną dziewczyną i ci się nie dziwię. Tylko wiesz w jakiej sytuacji jest Panas – poklepał kolegę krzepiąco po plecach.
- No.. Eee… Przecież nie powiedziałem, że chodzi o Martę – odparł szatyn.
W odpowiedzi otrzymał pobłażliwe spojrzenie od blondyna i kpiący uśmieszek.
- Tylko nie myśl sobie, że chcę mu odbijać dziewczynę. Nie jestem taką świnią.
- Nie tłumacz się Kubiak. Twoja sprawa.


[ Intryga godna mistrza ]

                Brunetka siedziała aktualnie na kanapie i wysłuchiwała opowieści przyszłej pani Wierzbowskiej. Mimo iż bardzo ją lubiła, skupiła uwagę na czymś innymi. Marta wirowała na parkiecie w coraz to innych męskich ramionach, ale po Michale ani śladu. Przyjmujący błąkał się z dala od tańczących. Justyna liczyła na zacieśnienie się stosunków siostry z siatkarzem a tu nic. Dla ich własnego dobra, postanowiła działać.
- Przepraszam dziewczyny, muszę porozmawiać z siostrą.
Zgarnęła blondynkę ze sobą i ruszyła w stronę łazienki. Po drodze zauważyła Kubiaka i wtedy w jej głowie zrodziła się szatańska myśl.


____________________________________________

Szybciutko, co nie?

Kto ma dzisiaj urodzinki?
Dedykacja dla Justynki ;*
Bo Misiowe lata ma :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz