środa, 1 czerwca 2011

[ X ]


Prawda gości na Ursynowie

[ Blondynka i Brunetka w towarzystwie trenera ]

- Nie szukacie czasem pracy? – zagadnął nas ni z tego ni z owego.
- Ale my studiujemy… – zaczęłam.
- To jeszcze lepiej. Załatwię wam tu staż – odparł zadowolony z siebie.
- Nawet pan nie wie, co studiujemy – zdziwiła się Justyna.
- Oj, patrzę na was i wiem, że mi się przydacie – uśmiechnął się do nas. – A jak panienki mają na imię?
 - Jestem Marta, a to moja siostra Justyna – uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Zatem dziewczyny, świeża młoda krew jest potrzebna w zespole. To wpłynie na wszystkich pozytywnie. Justynę bym przydzielił do seniorów a Martę do juniorów.
- Co miałabym z nimi niby robić? – zapytała brunetka.
- Będziesz pomocą psychologiczną, terapeutyczną. Nie tylko po kontuzjach czy urazach, ale cały czas trzeba ich wspierać. Muszą byś w dobrym stanie psychicznym na meczach.
- Zgadzam się. Ciekawie brzmi. Tylko niech pan mi przydzieli nietykalność albo zakaz związywania się z zawodnikami – spojrzała na niego błagalnie.
Zaśmiał się rozbawiony.
- Niestety nie mam takich możliwości. Poradzisz sobie z nimi. Słyszałem, że Bartmana już sobie podporządkowałaś – mrugnął.
- Ja nie wiem skąd takie plotki. Po prostu facet musi wiedzieć, co mu wolno a co nie.
- I to mi się podoba. A Marta, co tak milczy?
- Bo to Justyna z nas dwóch więcej gada. Chyba wypada mi się zgodzić, skoro pan uznał, że się nadaję – stwierdziłam.
- Aha, ziewczyny, jestem Radosław, Radek. Nadajesz się, bo jesteś w podobnym wieku, więc się dogadacie. A mogę o coś zapytać?
- Pewnie.
- Znasz mojego syna? – spojrzał na mnie uważnie.
- Haha, no już tak, bo dzisiaj się poznaliśmy, po meczu – zaśmiałam się.
- Rozumiem. Dobrze, dobrze. To przyjdźcie w poniedziałek, dogadamy szczegóły.


[ Wieczór przy piwku. Brunet i Szatyn ]

                Mimo wygranego meczu obaj weszli do domu w nietęgich nastrojach. Każdy z innej przyczyny. Nie mogłeś się powstrzymać i przymknąć mordę? Co ci strzeliło do łba, Hmm? – Zbyszek naskoczył na kumpla.
- I co? Ty też przeciwko mnie? Co się tak wszyscy przejmujecie tą małą lafiryndą?
- Michał, ogarnij się! Nie wiesz, co mówisz.
- Taa… Pewnie. Wszyscyście ogłupieli – mruknął szatyn.
- Ręczę ci, że ona jest normalną dziewczyną. Sam sobie ubzdurałeś tą prostytucję – pokręcił głową brunet.
- Tak, a to niby ja pracuję we „Free Butterfly” – prychnął.
- Miałem ci nic nie mówić, żebyś sam się przekonał, ale widocznie to ja muszę cię uświadomić. To normalny klub. Dziewczyny, które tam pracują albo są kelnerkami albo artystkami. Marta tam śpiewa, rozumiesz? Nie rozbiera się. Już pojąłeś jakim idiotą jesteś i ile bólu jej zadałeś? – Bartman zostawił Kubiaka w salonie i poszedł spać.


[ Ponury poranek przy Kwiatowej ]

                Wstałam i stwierdziłam, że czuję się fatalnie. Spojrzałam w lustro. Obraz nędzy i rozpaczy. Dlaczego? Moje oczy były całe czerwone i popuchnięte…
- Znów płakałaś w nocy? – usłyszałam za plecami głos siostry.
Wzruszyłam ramionami i poszłam się ubrać.
- Znów przez Kubiaka?
Kolejne wzruszenie ramion. Co miałam mówić, skoro ona i tak wiedziała.
- Niepotrzebnie udajesz, że to cię nie rusza a po nocach szlochasz. Płacz przy nim, może to go ruszy – stwierdziła rzeczowo.
- Nie będę brała go na litość. W dupie mam jego przepraszam. Już jest u mnie spalony – nerwowo przerzucałam stos ubrań.
- Daj, złożę je, a ty sobie odpocznij. Połóż się jeszcze do łóżka. Przynieść ci coś? – spojrzała na mnie czule.
- Kocham cię – przytuliłam ją.
- ja ciebie też. Nie martw się, będzie dobrze. Niech se gada. Wystarczy, że my wiemy, jaka jest prawda – gładziła moje włosy. - Dobrze. Dzięki za wsparcie.
- Jesteśmy siostrami, no nie? – uśmiechnęła się.
- Ale przynajmniej mamy jakby pracę, no nie? – znalazłam pozytyw.
- O widzisz! Dobra strona tej sprawy. Młodziku mój, tylko ostrożnie z trenerskim synkiem, pamiętaj – pogroziła mi.
- Toż to taka stara dupa jak ja. Radek nie wydaje mi się nadopiekuńczym ojcem. Raczej zostawia Patrykowi swobodę. Tak myślę…
- Och, ty analityczko. Nie tłumacz się, rozumiem. W każdym bądź razie gazety lokalne mogą was „polubić”. No ale cóż, wierzę w twój zdrowy rozsądek. Zazdroszczę ci tych młodzików, bo ja dostałam zboczeńców i erotomanów – westchnęła i upiła łyk kawy.
- Wszystko się wyjaśni z czasem, spokojnie. Postaram się do tego czasu przeżyć. A chłopaki są spoko, więc nie narzekaj. Zbycha ustawiłaś, to reszta to łatwizna – zaśmiałam się.
- Taa… Jakby co, to będzie zbrodnia w afekcie. Czemu czuję, że pierwszy polegnie Bartman?
- Eee… bo wy się tak strasznie lubicie i słodko sprzeczacie – mrugnęłam.


[ Dzień Konia. Nowa praca. Ursynów ]

                Oto dziś dzień… krwi siatkarzy hahaha. Bowiem do akcji wkraczam ja i moja siostra. Przyszłyśmy pogadać z Radosławem o naszym ewentualnym zatrudnieniu. Skoro obiecał to niech teraz się wywiązuje. Tuż przed drzwiami dobiegł mnie głos.
- Marta?
Odwróciłam się. Kilka kroków dalej na parkingu stał totalnie zdziwiony Patryk.
- Eee… No cześć – uśmiechnęłam się niemrawo.
- Martuś, proszę cię, opanuj się, ty się peszysz – syknęła mi do ucha Jusia.
- Nieprawda – odpowiedziałam jej.
Chłopak podszedł do nas i otworzył nam drzwi.
- Co ty tu robisz? Dlaczego nie zadzwoniłaś?
- Poznaj moją siostrę, Justynę. Jusia, to Patryk.
Uścisnęli sobie dłonie.
- Powiem ci jak wypali, ok.? Na razie spieszę się na spotkanie. Aj, nie chciałam ci się narzucać. Poza tym dowiedziałam się, jak się nazywasz.
- Dobrze. Pogadamy o tym wszystkim potem. Naprawdę, nie chcę żeby mój ojciec miał wpływa na naszą znajomość – spojrzał błagalnie.
- Do zobaczenia.
- Weź go może cieplej traktuj, Hmm? To nie tak łatwo być synem trenera. Na pewno miał z tego powodu wiele rozterek miłosnych. Jedna albo nie chciały albo drugie lgnęły do rozgłosu.
- Sostra, od kiedy ty taka miłosierna, co? – szturchnęłam ją.
- Bo dobrze ci życzę, mimo wszystko – wyszczerzyła się.
- Och, dziękuję bardzo – wytknęłam jej język.
                Aż nadeszła chwila, gdy przekroczyłyśmy próg gabinetu. Powiało klasą. Wszystko ze sobą współgrało. Błękit na ścianach z jasnymi meblami. Za biurkiem siedział uśmiechnięty mężczyzna.
- Dzień dobry dziewczyny. Siadajcie.
- Dzień dobry.
Siedzieliśmy naprzeciw siebie. Wpatrywał się w nas cały czas z uśmiechem.
- I co mi powiecie?
- No przyszłyśmy jak pan kazał – odezwałam się.
- Skoro mamy pracować razem, to jestem Radek.
- Dobrze. Więc co z naszą pracą? – dopytywała Justyna.
- Ja, jako zaradny i zorientowany facet, zrobiłem już wywiad środowiskowy. Justyna za swoją pedagogiką może podjąć stanowisko wśród zespołu od przygotowania psychicznego.
- Ale ja się specjalizuję w przedszkolnej – zdumiała się.
- Przecież oni to jak dzieci są. Nic się nie martw, już załatwione.
- Jest pan.. Jesteś niemożliwy – podsumowała brunetka.
- Starałem się. Więc Marto, chyba mogę cię wysłać do naszej juniorskiej drużyny na badanie stosunków międzyludzkich? W ogóle, to byłby ciekawy temat pracy licencjackiej, w sensie stosunków w drużynie siatkarskiej, Hmm?
- Skroro p… tak mówisz – uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Tylko nie namieszajcie za bardzo w głowach naszych chłopców, bo nie chciałabym, żeby jakieś konflikty samców o samicę wynikły – pogroził nam rozbawiony.
- Tu raczej byłyby konflikty samiec-samica. Ktoś mógłby stracić pewne narządy – zauważyła Justyna.
- To też. Niech pozostaną płodni. W razie jakichkolwiek problemów przychodzicie do mnie.
- Dobrze, uważałabym na te słowa – mruknęłam.
- Dlaczego? Już raz sobie w interwencji poradziłem, nieprawdaż?
- Tak – przytaknęłyśmy.
- Czyli mam się szykować na skargi panów B i K? – mrugnął do nas.
- Nie wierz im, cokolwiek ci powiedzą. To my mówimy prawdę.
- Oczywiście, że wy, dziewczynki.


[ Na Sali. Zmiana warty między seniorami a juniorami ]

                Brunet i szatyn właśnie wchodzili na salę, gdzie ich młodsi koledzy kończyli trening.
- I co, Michaś? – zagadnął go kumpel.
- Nic. A co ma być?
- Tak pytam, w sensie czy strawiłeś moją wczorajszą informację.
- Ach tak. Pomyślę, jak to rozwiązać – mruknął.
- A nie lepiej teraz? – wskazał towarzyszowi palcem dwie dziewczyny, stojące w drzwiach i przypatrujące się boisku.
- Ale… Ja nie wiem co… i jak… teraz nie… - tłumaczył urywanymi zdaniami.
- Pewnie. Pół roku minie a ty dalej się będziesz czaił.
- Zbyszek!
- No mówię jak będzie. Obywatelu Kubiak, proszę natychmiast podejść do tamtej niewiasty i przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie – Bartman przemówił stanowczo i przyjął wyczekującą pozę.
                Szatyn w końcu zebrał się w sobie. Totalny spontan. Jakoś to pójdzie. Przynajmniej będzie szczerze. Siostry stały uściśnięte, jakby na kogoś czekały. Podszedł do nich ostrożnie.
- Przepr… - zaczął, lecz nie dane mu było skończyć.
- Patryk! Mam pracę! – blondynka spontanicznie uścisnęła młodego bruneta.
Michał jak zamarł w pół słowa, tak został. Widząc taki a nie inny obrazek, stwierdził, że dzisiaj nici z przeprosin. Poczuł się w pewnym sensie odrzucony. W końcu został zignorowany. A miał mieć to już za sobą… Tymczasem patrzył na pełną radości trójkę osób i odechciało mu się wszystkiego.


[ Kącik radości. Nowe pracownice ]

                Nie mogłam uwierzyć, że tak hop-siup i już. Jednak widocznie nie doceniłam Panasa. Tak samo jak młodszego. Teraz było mi głupio, że nie zadzwoniłam. Chciałam mu to dzisiaj zrekompensować.
- To cudownie, a jaką? – zapytał na moją rewelację.
- A wyobraź sobie, że w waszym sztabie przy twojej ekipie – uśmiechnęłam się.
- No to teraz tym bardziej musimy się poznać. Dobra atmosfera w pracy bezcenna.
- Patryk, czy ty się nie zapominasz?
- Aha, dobra, czyli mam sama wrócić do domu. Na razie – pożegnała się brunetka i tyle ją widziałam.
- To co? Obiad? – zaproponował chłopak.
- Zaraz, zaraz. Czy ja mogę coś powiedzieć? – zaoponowałam.
- Ależ oczywiście. Co tylko chcesz. Zamieniam się w słuch.
- No więc…
Urwałam, bo wtedy zobaczyłam sylwetkę szatyna, który nam się przyglądał. Czy on nie powinien właśnie zaczynać rozgrzewki? Stał i gapił się. Jego wyraz twarzy i Czu był co najmniej dziwny. Totalne zaskoczenie, ale i… Zawód? Smutek? Nie no. Tak nie patrzy facet, który do niedawna obraża cię na lewo i prawo.
                Otrząsnęłam się z tego dziwnego zamyślenia na osobą, która nie jest warta mojego czasu i moich myśli.
- Chętnie spędzę z tobą popołudnie – odpowiedziałam Patrykowi z satysfakcją obserwując reakcję Kubiaka, gdy wyszłam z brunetem pod rękę.


_________________________________________________


Och no wiem, że dawno nic tu nie publikowałam.
Przepraszam, bo sama nie znam powodu.
Czasem tak dziwnie mam.

Rozdział z okazji Dnia Dziecka
dla Titty :*
i reszty moich Dużych Dzieci :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz