Skutki
kobiet na boisku
[ Hala Ursynów. Chwila napięcia. ]
- A MVP dzisiejszego spotkania zostaje… - spiker przeciągał
chwilę ogłoszenia werdyktu a wszyscy czekali w napięciu.
- No powiedz, że Zibi i spokój – zaśmiał się Michał i poklepał kolegę.
Reszta podchwyciła i zaczęli wypychać bruneta na środek.
- Zbigniew Bartman!
Sala zawrzała od okrzyków i oklasków. Siatkarz poszedł odebrać statuetkę. Po uściśnięciu dłoni z komisarzem spotkania i pamiątkowym zdjęciu wrócił do kolegów. Odszukał właściwe trybuny i uniósł trofeum do góry, wskazał na nie palcem, a potem w kierunku widowni… Na konkretną osobę…
- No powiedz, że Zibi i spokój – zaśmiał się Michał i poklepał kolegę.
Reszta podchwyciła i zaczęli wypychać bruneta na środek.
- Zbigniew Bartman!
Sala zawrzała od okrzyków i oklasków. Siatkarz poszedł odebrać statuetkę. Po uściśnięciu dłoni z komisarzem spotkania i pamiątkowym zdjęciu wrócił do kolegów. Odszukał właściwe trybuny i uniósł trofeum do góry, wskazał na nie palcem, a potem w kierunku widowni… Na konkretną osobę…
Niebawem
porwano go w wir wywiadów i rozdawania autografów. Wiedział, że koledzy
przypomną się o postawienie trunków. Taki już los zwycięzcy.
[ Tłum prący do wyjścia. Blondynka i Brunetka. ]
- Uuu… Widziałaś? Ta statuetka jest dla ciebie. No no –
poklepałam siostrę po ramieniu.
- No co ty. Tak sobie tylko machał i się wygłupiał.
- Aha, aha, na pewno. Chyba jednak nie zerwiecie znajomości.
- Ale my nigdy nie zamierzaliśmy. Po prostu… Już nic nas nie łączy – wybrnęła.
- Zobaczymy – uśmiechnęłam się. – Idziemy po autografy?
- A nie boisz się natknięcia na ulubieńca? – rzuciła mi wymowne spojrzenie.
- Niech spada na drzewo i mi życia nie zatruwa. Politechnika to nie jeden Kubiak – fuknęłam i poszłyśmy na dół.
- Dobra. Może jak się dorwiemy do Zbyszka to nam resztę ułatwi? – kombinowała Justyna.
- To ty masz znajomości. Jak uważasz – wzruszyłam ramionami.
- No to idziemy – pociągnęła mnie za rękę.
- No co ty. Tak sobie tylko machał i się wygłupiał.
- Aha, aha, na pewno. Chyba jednak nie zerwiecie znajomości.
- Ale my nigdy nie zamierzaliśmy. Po prostu… Już nic nas nie łączy – wybrnęła.
- Zobaczymy – uśmiechnęłam się. – Idziemy po autografy?
- A nie boisz się natknięcia na ulubieńca? – rzuciła mi wymowne spojrzenie.
- Niech spada na drzewo i mi życia nie zatruwa. Politechnika to nie jeden Kubiak – fuknęłam i poszłyśmy na dół.
- Dobra. Może jak się dorwiemy do Zbyszka to nam resztę ułatwi? – kombinowała Justyna.
- To ty masz znajomości. Jak uważasz – wzruszyłam ramionami.
- No to idziemy – pociągnęła mnie za rękę.
Siłę przebicia
to ona ma. Wiadomo, jak tylko nas Bartman zobaczył, a raczej Justyną, to wielki
uśmiech pojawił się na jego twarzy. Niebawem stałyśmy już na boisku i miałyśmy
legalny dostęp do każdego z zawodników.
Kubiaka
osaczały dzikie fanki, więc był spokój. Moją siostrę oczywiście czarował
Zbyszek. Zabawni byli jak się tak przekomarzali, bo oczywiście słodkości z
Jusią nie da się prawić. Jak się dwójka charakternych spotkała to tak jest.
[ Boisko. Rozciągający się siatkarze. ]
Brunet
prowadził ją za ramię. W ręku miała sporą kartkę do podpisów. W końcu chciała
ją zapełnić.
- Chłopcy, poznajcie moją koleżanką, Justynę – przedstawił ją.
Zawodnicy skierowali swoje spojrzenia na zgrabną brunetkę. Wszyscy miło się uśmiechali.
- Cześć.
- Bardzo by chciała zebrać podpisy wszystkich zawodników. Co wy na to?
- Mamy się podpisać na ciele? – ochoczo poderwał się Wojtaszek.
- A idź ty, stary zbereźniku. Na kartce – palnął go w głowę Bartman.
- Panienka się może odezwać, nie gryziemy – zachęcał Krzysiek.
- Nie chcę przeszkadzać.
- Aj tam, nam nikt nie przeszkadza. To może powiesz, jak to się stało, że poznałaś Zbyszka, a nie nas? – dociekali.
- Yyy… Bo mi wszedł do przymierzalni? –rzuciła złośliwy uśmieszek brunetowi.
- To prawda, potem bolało – udawał, że krzywi się z bólu.
Wszyscy siatkarze ryknęli śmiechem. To chyba zwabiło nawet Michała, który wydostał się ze szpon fanek i psychofanek też.
- Co tu tak wesoło?
- Właśnie poznaliśmy dziewczynę, która przywaliła Bartmanowi.
- Oj, taaak. Pamiętam to – uśmiechnął się szatyn. – Potem dostał jeszcze raz i porządniej.
- Eeej! Nie zapominaj, że ty wtedy też dostałeś – odgryzł się Zibi a Kubiak spoważniał.
- Od kogo? – dopytywał Damian.
- Od jej siostry. A właśnie, Jusia, gdzie twoja siostra? – Zbyszek rozglądał się po sali.
- Aaa… Siedzi gdzieś w kącie pewnie. Tak właściwie to te autografy dla nas obu. Maaaartaaa! – krzyknęła, by sobie ułatwić poszukiwania blondynki.
- Tu jestem!
Po chwili spojrzeli w kierunku odbijających młodzików. Pośród nich zamieszała się długowłosa dziewczyna, która ćwiczyła z jednym z chłopców.
- Chłopcy, poznajcie moją koleżanką, Justynę – przedstawił ją.
Zawodnicy skierowali swoje spojrzenia na zgrabną brunetkę. Wszyscy miło się uśmiechali.
- Cześć.
- Bardzo by chciała zebrać podpisy wszystkich zawodników. Co wy na to?
- Mamy się podpisać na ciele? – ochoczo poderwał się Wojtaszek.
- A idź ty, stary zbereźniku. Na kartce – palnął go w głowę Bartman.
- Panienka się może odezwać, nie gryziemy – zachęcał Krzysiek.
- Nie chcę przeszkadzać.
- Aj tam, nam nikt nie przeszkadza. To może powiesz, jak to się stało, że poznałaś Zbyszka, a nie nas? – dociekali.
- Yyy… Bo mi wszedł do przymierzalni? –rzuciła złośliwy uśmieszek brunetowi.
- To prawda, potem bolało – udawał, że krzywi się z bólu.
Wszyscy siatkarze ryknęli śmiechem. To chyba zwabiło nawet Michała, który wydostał się ze szpon fanek i psychofanek też.
- Co tu tak wesoło?
- Właśnie poznaliśmy dziewczynę, która przywaliła Bartmanowi.
- Oj, taaak. Pamiętam to – uśmiechnął się szatyn. – Potem dostał jeszcze raz i porządniej.
- Eeej! Nie zapominaj, że ty wtedy też dostałeś – odgryzł się Zibi a Kubiak spoważniał.
- Od kogo? – dopytywał Damian.
- Od jej siostry. A właśnie, Jusia, gdzie twoja siostra? – Zbyszek rozglądał się po sali.
- Aaa… Siedzi gdzieś w kącie pewnie. Tak właściwie to te autografy dla nas obu. Maaaartaaa! – krzyknęła, by sobie ułatwić poszukiwania blondynki.
- Tu jestem!
Po chwili spojrzeli w kierunku odbijających młodzików. Pośród nich zamieszała się długowłosa dziewczyna, która ćwiczyła z jednym z chłopców.
[ Pośród juniorów i tuzina piłek. ]
Siedziałam
tak sobie przy bandach reklamowych, gdy nagle dostałam piłką. Podniosła ją i
spojrzałam pod górę.
- Przepraszam, nic się nie stało?
Przede mną stał wysoki brunet o lekko oliwkowej cerze z zatroskanym wyrazem twarzy.
- Nic mi nie jest. Tylko wolałabym mocniej nie dostać – zaśmiałam się.
- Obiecuję, że to się nie powtórzy. Patryk – przedstawił się.
- Oj, głupio tak. Ty stoisz, ja siedzę – mruknęłam, próbując się podnieść.
Przed oczami zobaczyłam jego dłoń, wyciągniętą w moją stronę, uśmiechał się. Chwyciłam się i podniosłam do pionu. Gdy wstałam, znalazłam się na wprost niego, dość blisko. Chwilę wpatrywała się w jego oczy, w których drzemała czekolada.
- Dziękuję.
- To dowiem się jak masz na imię?
- Ach tak, Marta. Mam na imię Marta – potrząsnęłam jego dłonią, którą cały czas trzymałam.
- I co ty robisz, Marto? – zagadnął, podkreślając moje imię.
- Przyszłam na mecz z siostrą, która ma pewne znajomości – wskazałam na brunetkę i grupę siatkarzy.
- Dość dobre te znajomości ma.
- Wiesz, przysługa za przysługę. A ty grasz w juniorach?
- Tak, tak. Możemy przychodzić na mecze i potem poodbijać.
- Patryk, na podryw masz czas po treningu, teraz odbijamy – usłyszeliśmy krzyk jego kolegi.
Zawstydzona spuściłam głowię.
- A może chcesz ze mną podobijać? – zaproponował.
- Ja? Chyba nie mogę…
- Oj tam, poznałaś mnie, też masz znajomości – zaśmialiśmy się oboje.
- Przepraszam, nic się nie stało?
Przede mną stał wysoki brunet o lekko oliwkowej cerze z zatroskanym wyrazem twarzy.
- Nic mi nie jest. Tylko wolałabym mocniej nie dostać – zaśmiałam się.
- Obiecuję, że to się nie powtórzy. Patryk – przedstawił się.
- Oj, głupio tak. Ty stoisz, ja siedzę – mruknęłam, próbując się podnieść.
Przed oczami zobaczyłam jego dłoń, wyciągniętą w moją stronę, uśmiechał się. Chwyciłam się i podniosłam do pionu. Gdy wstałam, znalazłam się na wprost niego, dość blisko. Chwilę wpatrywała się w jego oczy, w których drzemała czekolada.
- Dziękuję.
- To dowiem się jak masz na imię?
- Ach tak, Marta. Mam na imię Marta – potrząsnęłam jego dłonią, którą cały czas trzymałam.
- I co ty robisz, Marto? – zagadnął, podkreślając moje imię.
- Przyszłam na mecz z siostrą, która ma pewne znajomości – wskazałam na brunetkę i grupę siatkarzy.
- Dość dobre te znajomości ma.
- Wiesz, przysługa za przysługę. A ty grasz w juniorach?
- Tak, tak. Możemy przychodzić na mecze i potem poodbijać.
- Patryk, na podryw masz czas po treningu, teraz odbijamy – usłyszeliśmy krzyk jego kolegi.
Zawstydzona spuściłam głowię.
- A może chcesz ze mną podobijać? – zaproponował.
- Ja? Chyba nie mogę…
- Oj tam, poznałaś mnie, też masz znajomości – zaśmialiśmy się oboje.
Oczywiście
poznałam jego kolegów i zostałam przyjęta do ich grona. Nagle usłyszałam, jak
ktoś mnie woła. Czyli, że Jusia zorientowała się, że mnie nie ma? Miło z jej
strony. Przerwałam odbijanie i chciałam do niej podejść.
- Poczekaj – zatrzymał mnie Patryk. – Już idziesz?
- Poczekaj – zatrzymał mnie Patryk. – Już idziesz?
[ Ta sama sytuacja. Inny punkt widzenia. ]
Nie
chciał, żeby odeszła tak po prostu. Nie miał pewności, że spotka ją drugi raz.
Musiał coś wymyślić.
- Niestety muszę cię opuścić.
- Aaa… Może chcesz mój autograf na pamiątkę? – zaproponował rozbrajająco zabawnie.
- Ależ oczywiście. Proszę – podała mu notesik z długopisem.
Oprócz podpisu z dedykacją zostawił także swój numer.
- „Dla pięknej poszkodowanej przeze mnie Martusi” – przeczytała na głos i się zaśmiała. – A to co? Numerki na totolotka?
- Oj no, zadzwoń, jak będziesz miała ochotę.
Nagle zobaczył jak w ich stronę zmierza piłka. Blondynka tego nie widziała, bo stała tyłem. Szybko wystawił rękę, żeby odbić Mikase. Jednak dziewczyna i tak się przeraziła i zachwiała. Ponownie wykazał się refleksem. Złapał ją w połowie lotu na ziemię.
- Podwójnie mnie ocaliłeś – stwierdziła, wpatrując się w siatkarza.
- Nie mogłem pozwolić, żeby ci się stała krzywda.
- Jesteś przemiły, dziękuję – ucałowała go w policzek i poszła w kierunku siostry.
A on czuł na twarzy rumieniec i gorąco, gdzie przed paroma sekundami były usta Marty. Niesamowita dziewczyna.
- Niestety muszę cię opuścić.
- Aaa… Może chcesz mój autograf na pamiątkę? – zaproponował rozbrajająco zabawnie.
- Ależ oczywiście. Proszę – podała mu notesik z długopisem.
Oprócz podpisu z dedykacją zostawił także swój numer.
- „Dla pięknej poszkodowanej przeze mnie Martusi” – przeczytała na głos i się zaśmiała. – A to co? Numerki na totolotka?
- Oj no, zadzwoń, jak będziesz miała ochotę.
Nagle zobaczył jak w ich stronę zmierza piłka. Blondynka tego nie widziała, bo stała tyłem. Szybko wystawił rękę, żeby odbić Mikase. Jednak dziewczyna i tak się przeraziła i zachwiała. Ponownie wykazał się refleksem. Złapał ją w połowie lotu na ziemię.
- Podwójnie mnie ocaliłeś – stwierdziła, wpatrując się w siatkarza.
- Nie mogłem pozwolić, żeby ci się stała krzywda.
- Jesteś przemiły, dziękuję – ucałowała go w policzek i poszła w kierunku siostry.
A on czuł na twarzy rumieniec i gorąco, gdzie przed paroma sekundami były usta Marty. Niesamowita dziewczyna.
[ Kilkanaście par wybałuszonych oczu. ]
Wołała
mnie to przyszłam. A teraz patrzą na mnie jak na przybysza z kosmosu.
- hej. Też się cieszę, że was widzę. O co chodzi?
- Siostra, co to było?
- Ej no, mówi się „kto”. To był Patryl, przemiły chłopak – uśmiechnęłam się.
- A powiedział ci, jak ma na nazwisko? – Bartman dziwnie na mnie patrzył.
- Eee… Nie. A to ma znaczenie? – spojrzałam po nich zdezorientowana.
- Tak, laluniu. Panas. Poznałaś Patryka Panasa. Co ja mówię, poznałaś – prychnął. – Raczej flirtowałaś z nim – tylko Kubiak miał ten zgryźliwy głos.
- Daruj sobie. Dla mnie może być nawet synem prezydenta.
- Oj, nowy klient? Teraz wolisz młodszych? Staruszka już obsłużyłaś i wycyckałaś z forsy? Panowie, szykują się cięcia kosztów.
- Ty hipokryto! – doskoczyłam do niego natychmiast. – Myślisz, że możesz o mnie tak mówić? Gówno prawda – automatycznie wręcz pocelowałam w jego twarz a potem między nogi.
To chyba mój rytuał.
Niebawem Justyna mnie chwyciła i odciągnęła, a tamtym odpadem zajął się Zbyszek.
- Weź mu ucisz paszczę – krzyknęła Jusia do bruneta.
- To nie znaczy, że Marta ma na niego napadać.
- Należało mu się! – warknęła.
Broniła mnie! Kochana siostrzyczka.
- Szurnięta dziwka – syknął Michał.
- Mało ci?
- hej. Też się cieszę, że was widzę. O co chodzi?
- Siostra, co to było?
- Ej no, mówi się „kto”. To był Patryl, przemiły chłopak – uśmiechnęłam się.
- A powiedział ci, jak ma na nazwisko? – Bartman dziwnie na mnie patrzył.
- Eee… Nie. A to ma znaczenie? – spojrzałam po nich zdezorientowana.
- Tak, laluniu. Panas. Poznałaś Patryka Panasa. Co ja mówię, poznałaś – prychnął. – Raczej flirtowałaś z nim – tylko Kubiak miał ten zgryźliwy głos.
- Daruj sobie. Dla mnie może być nawet synem prezydenta.
- Oj, nowy klient? Teraz wolisz młodszych? Staruszka już obsłużyłaś i wycyckałaś z forsy? Panowie, szykują się cięcia kosztów.
- Ty hipokryto! – doskoczyłam do niego natychmiast. – Myślisz, że możesz o mnie tak mówić? Gówno prawda – automatycznie wręcz pocelowałam w jego twarz a potem między nogi.
To chyba mój rytuał.
Niebawem Justyna mnie chwyciła i odciągnęła, a tamtym odpadem zajął się Zbyszek.
- Weź mu ucisz paszczę – krzyknęła Jusia do bruneta.
- To nie znaczy, że Marta ma na niego napadać.
- Należało mu się! – warknęła.
Broniła mnie! Kochana siostrzyczka.
- Szurnięta dziwka – syknął Michał.
- Mało ci?
Jego słowa ponownie zabolały. Jakimś cudem wyrwałam się
Justynie i podleciałam do szatyna. Wszyscy pewnie tylko czekali na jakąś
bijatykę, ale ja tylko splunęłam u w twarz.
- Marta! – moja siostra ponownie oddaliła mnie od siatkarza.
- Ty, ty, ty..! – szykował ripostę, lecz ktoś nam przerwał.
- Co tu się dzieje?!
- Marta! – moja siostra ponownie oddaliła mnie od siatkarza.
- Ty, ty, ty..! – szykował ripostę, lecz ktoś nam przerwał.
- Co tu się dzieje?!
[ Siwawy mężczyzna. Ławka nieopodal. ]
Przyglądał
się tej sytuacji od pewnego czasu. Lubił obserwować podopiecznych w kontaktach
poza treningami i poza meczami. Ciekawiło go jakimi są ludźmi i jak się
zachowują względem innych. Będzie miał na to cały sezon. Już teraz wiedział, że
ta drużyna będzie walczyć, o co się da.
A tu
nagle jedna brunetka i tyle zamieszania. Chłopcy zupełnie zgłupieli. Bartman to
już w ogóle. Radosław zauważył u siatkarza odmienną postawę. Czyżby mu
zależało? Jak się okazało również blondynka wkroczyła do akcji. Po chwili
zorientował się, że ona odbijała i rozmawiała z jego synem. Ciekawe…
Mężczyzna
spojrzał na dwie dziewczyny a potem na parę swoich przyjmujących. Toż one to
bromance w wersji damskiej! Znał się na ludziach. Gdy zaczęli się kłócić i
bronić nawzajem, wiedział, że coś się stanie. No i masz! Kto by pomyślał, że w
tej niepozornej blondynce tyle złości i siły. Nie ma nic bez przyczyny. Musiał
interweniować, co zaczynało być coraz gorzej.
- Co tu się dzieje?! – wkroczył między skłóconych.
- Trenerze, ona mnie opluła a wcześniej pobiła! – poskarżył się Kubiak.
- A on mnie obraził! – broniła się dziewczyna.
- Niech ją stąd wezmą, ona jest groźna dla otoczenia!
- A ty wylinielcu, nie masz prawa nazywać się człowiekiem!
- Stop! Może ktoś z osób postronnych mi wyjaśni tą sytuację? – rozejrzał się po zgromadzonych.
Justyna i Zbyszek zaczęli krzyczeć jedno przez drugie. Panas ich uciszył a potem poprosił Nowaka o relację. Dwie pary patrzyły na siebie złowrogo i warczały a Marcin wyłuszczał sprawę trenerowi.
- Michał, przeproś koleżankę! – krzyknął do zawodnika.
- Co? – oburzył się przyjmujący.
- Natychmiast! Mężczyźnie nie przystoi tak obrażać pięknej kobiety. Chyba że masz ochotę na 50 seryjek i okrążeń wokół boiska? – uniósł brew do góry.
- Sorry – burknął pod nosem szatyn i poszedł do szatni.
- Skoro on nie potrafi należycie, to ja przepraszam za niego. Niech się panienka nie martwi, płazem tego nie puszczę.
- Och nie musi pan. Życie wystarczająco go pokarało i jeszcze pokarze – odparła blondynka.
- A może… - zamyślił się mężczyzna, podparłszy podbródek i spoglądając na dziewczyny.
- Trenerze, ona mnie opluła a wcześniej pobiła! – poskarżył się Kubiak.
- A on mnie obraził! – broniła się dziewczyna.
- Niech ją stąd wezmą, ona jest groźna dla otoczenia!
- A ty wylinielcu, nie masz prawa nazywać się człowiekiem!
- Stop! Może ktoś z osób postronnych mi wyjaśni tą sytuację? – rozejrzał się po zgromadzonych.
Justyna i Zbyszek zaczęli krzyczeć jedno przez drugie. Panas ich uciszył a potem poprosił Nowaka o relację. Dwie pary patrzyły na siebie złowrogo i warczały a Marcin wyłuszczał sprawę trenerowi.
- Michał, przeproś koleżankę! – krzyknął do zawodnika.
- Co? – oburzył się przyjmujący.
- Natychmiast! Mężczyźnie nie przystoi tak obrażać pięknej kobiety. Chyba że masz ochotę na 50 seryjek i okrążeń wokół boiska? – uniósł brew do góry.
- Sorry – burknął pod nosem szatyn i poszedł do szatni.
- Skoro on nie potrafi należycie, to ja przepraszam za niego. Niech się panienka nie martwi, płazem tego nie puszczę.
- Och nie musi pan. Życie wystarczająco go pokarało i jeszcze pokarze – odparła blondynka.
- A może… - zamyślił się mężczyzna, podparłszy podbródek i spoglądając na dziewczyny.
____________________________________________
Odcinek szybciej i dzisiaj, bo 4 maja...
Wszystkiego najlepszego dla Zbyszka :)
Jako, że jest bohaterem tego opowiadania i ten odcinek jest 9 to chciałam to uczcić notką :)
I proszę bez zarzutów, doskonale wiem, że Misiek miał 23 lutego,
ale wtedy 13 odcinka nie było, a poza tym różnie ze mną się działo wtedy...
Co myślicie o nowych postaciach? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz